Partner: Logo FacetXL.pl

Rozmowa z Maciej Piskorem, trenerem personalnym SPORTSpark w Lublinie

 


Dla wielu osób widok kogoś, kto tapla się w grudniu w lodowatej wodzie przyprawia od razu o gęsią skórkę. Morsowanie ma sens?

- To zależy. Jeśli ekspozycja na zimno, bo tak określa się fachowo morsowanie, jest jednym z elementów dbałości o zdrowy tryb życia - to jak najbardziej. Mam tu na myśli nie tylko aktywność fizyczną, ale także dbałość o zdrowy sen, odpowiednie odżywiania i nawadnianie. Jeśli jednak ma służyć jedynie temu, żeby pochwalić się kolejną fotką w mediach społecznościowych, to mam poważne wątpliwości.

 


A jakie są korzyści?

- Mnóstwo. Z całą pewnością poprawia pracę mózgu. Badania wykazują zwiększoną produkcję niektórych katecholamin takich jak dopamina, adrenalina czy noradrenalina, której ilość potrafi podczas ekspozycji na zimno wrosnąć nawet czterokrotnie w porównaniu z grupą "kanapowców". Patrząc z perspektywy psychologicznej pozwala łamać pewne bariery, wychodzić ze strefy komfortu; wejście do lodowatej wody nie jest przecież "bułką z masłem". Na pewno jest to duże wyzwanie, z którym warto się zmierzyć w terapii zaburzeń lękowych czy depresyjnych. Pokonywanie tych barier powoduje uwalnianie się endorfin, czyli hormonów szczęścia. Morsowanie reguluje też poziom cukru we krwi, glukadionu, zmniejsza i łagodzi stany zapalne oraz aktywuje nerw błędny. Żeby jednak nie popadać w hurraoptymizm, to bądźmy też realistami: morsowanie wcale nie jest lekiem na całe zło, jak niektórzy mówią. Na około stu rzetelnych badań naukowych, w żadnym nie znajdziemy naukowego potwierdzenia, że morsowanie rzeczywiście przynosi same korzyści.

 


To jakie są minusy?

-Tak jak przy każdej aktywności fizycznej należy uwzględnić nasze predyspozycje. Warto to również skonsultować z naszym lekarzem. Z całą pewnością jeśli ktoś ma problemy np. z układem krążenia, to powinien do takiego morsowania podchodzić z dużą rezerwą. Tutaj nie wystarczy sama wiedza internetowa. Każdy ma inny organizm, inne parametry, odporność. Pamiętajmy, że należymy do gatunku ssaków stałocieplnych i jesteśmy wyczuleni na każdą zmianę temperatury. A organizm wtedy różnie reaguje. W literaturze medycznej są wymienione przypadki morsowania, które zakończyły się zawałem serca, arytmią, zakrzepicą.

 


To jak w końcu? Morsować czy nie?

- Jeśli lekarz uzna, że przyniesie to nam korzyści - to jak najbardziej. Pamiętajmy jednak, że skok w przerębel prosto z kanapy nie jest najlepszym rozwiązaniem. Konieczne jest przyzwyczajanie organizmu - krok po kroku - do tak szokowej "terapii". To tak jak przy bieganiu. Stopniowo wydłużamy dystans, przyzwyczajamy organizm do coraz większych obciążeń, a nie porywamy się od razu na pokonanie maratonu. To zła droga na skróty.

 


A nie lepiej morsować pod prysznicem z zimną wodą?

- Jestem zwolennikiem tej właśnie metody. Oczywiście, że "prawdziwe" morsowanie w grupie ma też wiele korzyści społecznych, konsoliduje, ale proszę pamiętać, że pod prysznicem mamy jednak większą kontrolę nad tym, co robimy. W każdej chwili możemy wodę zakręcić lub puścić cieplejszą. Efekt dla organizmu takiego morsowania jest taki sam jak na łonie natury.

 


Na pewno nie zmarzniemy w saunie. A jak ona się ma do naszego zdrowia?

- Zdecydowanie polecam. Jest wiele naukowych opracowań, które zalecają przebywanie w saunie co najmniej 20 minut raz w tygodniu. Oczywiście dobrze jest to wcześniej także skonsultować z lekarzem, bo siedzenie w saunie obciąża nasze serce. Ważne też, żeby saunę traktować jako oddzielną jednostkę regeneracyjno-treningową.

 


 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Tagi:

morsowanie,  zdrowie, 

Kliknij, aby zamknąć artykuł i wrócić do strony głównej.

Polecane artykuły:

Podobne artykuły:

Powrót
Wyszukiwarka
Newsletter
zapisz