Zestresowany, czyli siwy lub łysy?
Mówi się, że niektórzy siwieją z nerwów. Ile w tym prawdy, ciężko jednoznacznie ocenić, ponieważ teoria o siwieniu włosów na skutek stresu jest bardziej spekulacją, której jednak badania nie potwierdzają. Z drugiej zaś strony, czy możemy łysieć od stresu? To już całkowicie inna historia.
- Istnieje taka możliwość. Łysienie tego rodzaju ma nawet swoją nazwę medyczną – łysienie telogenowe i jest reakcją organizmu na intensywny stres. Część naszych włosów znajduje się w fazie wzrostu - anagenu, gdzie po 2-3 latach przechodzi w fazę spoczynku – telogenu, która trwa ok. 3 miesięcy. Wtedy włosy wypadają i zostają zastąpione przez nowe. Może się jednak zdarzyć, że znaczny stres różnego pochodzenia zakłóci prawidłową fizjologię organizmu, m.in. zaburzy proces wzrostu włosa i sprawi, że nieproporcjonalnie duża ilość włosów przejdzie do fazy spoczynku w tym samym czasie. Stres może również zahamować rozwój mieszka włosowego i spowodować jego przedwczesne przejście w fazę telogenową, czyli fazę uśpienia. W tej dolegliwości włosy są przerzedzone, wypadają w dużej ilości podczas mycia i czesania, stają się łamliwe, matowe. Objawy mogą się utrzymywać min. 6 miesięcy – mówi lek. med. Elżbieta Meszyńska, dermatolog z dr Turowski Hair Restoration Clinic w Katowicach.
Stres stresowi nierówny
Ktoś powie – skoro stres większości z nas towarzyszy na co dzień, to wszyscy musielibyśmy być łysi, a tak nie jest. Dlaczego? Jak się okazuje, nie wszystko to, co uważamy za stres doprowadzi do takich konsekwencji. Zdenerwowanie spowodowane spóźnieniem do pracy czy sesją na studiach z pewnością nie wyrządzi krzywdy naszym włosom. Z kolei jeśli stres towarzyszy nam długo lub jest to nagła, bardzo silna reakcja emocjonalna na skutek jakiegoś wydarzenia, np. utraty bliskiej osoby czy rozwodu, to może ona doprowadzić do tzw. stresu fizjologicznego. Ten z kolei zaburza równowagę całego systemu fizjologicznego w organizmie i w efekcie powoduje, że tracimy włosy.
Często stres emocjonalny pozostaje jednak w związku z innymi czynnikami takimi jak m.in. niewystarczająca ilość snu, dieta niskokaloryczna, wahania wagi, zażywanie leków, niezdrowy tryb życia, wysoka gorączka, operacja, zakażenia, ciężka choroba lub spadek estrogenów po porodzie. To wszystko kumuluje się i odbija na wyglądzie naszej fryzury.
Innymi, pobocznymi przyczynami utraty włosów, a mającymi związek ze stresem są łysienie plackowate i trichotillomania. W pierwszym przypadku łysienie ma podłoże autoimmunologiczne – gdy układ odpornościowy „atakuje” mieszki włosowe, ale czynnik stresu również może pogłębiać dolegliwość. Podobnie w trichotillomanii, rzadkim zaburzeniu, które polega na niekontrolowanym wyrywaniu sobie włosów, głównie ze skóry głowy, brwi lub innych części ciała. Wtedy taki nawyk może być sposobem na radzenie sobie z negatywnymi emocjami m.in. stresem, frustracją.
Co można z tym zrobić?
Dobra wiadomość jest taka, że w tym przypadku raczej nie musimy obawiać się łysiny. – W łysieniu telogenowym ubytki włosów są rozproszone, włosy będą przerzedzone, na dodatek tymczasowo - na skutek obecności jednego lub kombinacji różnych czynników. Jeśli wyeliminujemy czynnik powodujący stres, organizm zazwyczaj samoistnie się stabilizuje, a włosy wracają do poprzedniego stanu. Czynnikiem wspierającym będą wszelkie działania mające na celu zredukowanie stresu, może to być odpowiednia ilość snu, aktywność fizyczna np. joga, medytacja. Co istotne, każdy organizm jest inny, więc nie u każdego z nas musi wystąpić utrata włosów. Większą tendencję do utraty włosów na skutek stresu mają kobiety – mówi ekspert.
Jeśli podejrzewamy, że wypadające garściami włosy mogą mieć związek z jakimś konkretnym czynnikiem, cofnijmy się w poszukiwaniu przyczyny 3-6 miesięcy wstecz. Może się również okazać, że objaw ten jest spowodowany nie stresem, lecz stanem chorobowym. Jeśli zauważymy nagłe i niejednolite wypadanie włosów, najlepiej skonsultować się z lekarzem, który może zlecić odpowiednie badania i udzielić cennych wskazówek.
- W tej sytuacji bardzo ważnym czynnikiem jest dieta bogata w magnez, witaminy z grupy B, witaminę C, E oraz kwasy tłuszczowe omega-3, ponieważ składniki te regulują pracę układu nerwowego, minimalizują szkodliwe działanie stresu, pozytywnie wpływają na nasz nastrój, łagodzą objawy bezsenności i depresji. Także niedobór witaminy D, żelaza, krzemu, selenu, cynku oraz nadmiar witaminy A może się odbić na stanie naszej czupryny – ostrzega dermatolog.
Jeśli to konieczne, lekarz może nam zaproponować bardziej zaawansowane możliwości terapii. Trwałym sposobem na zagęszczenie włosów będzie małoinwazyjna metoda przeszczepu włosów przy użyciu robota Artas. Z kolei wśród rozwiązań niechirurgicznych, które poprawią ukrwienie skóry głowy oraz ogólną kondycję włosów, są zabiegi mezoterapii. - Zabieg polega na ostrzykiwaniu skóry głowy osoczem bogatopłytkowym lub komórkami macierzystymi. Specjalnie przygotowane preparaty bogate w witaminy i mikroelementy lub peptydy mają za zadanie zregenerować słabe, matowe, cienkie włosy oraz stymulować je do wzrostu. Po takim koktajlu włosy są zdrowsze - nawilżone, grubsze i lśniące – zapewnia dr Grzegorz Turowski, chirurg z dr Turowski Hair Restoration Clinic.