Partner: Logo FacetXL.pl

Warto pomagać, nawet jeśli w dziewięciu na dziesięć przypadków wyjdziemy na naiwniaka. Tak uważam. Wiele lat temu pożyczyłem młodemu chłopakowi pieniądze na bilet. Zaczepił mnie na dworcu. Miał łzy w oczach. Cały się trząsł. Żal mi się go zrobiło. Zawiedziona miłość. Nie było wtedy telefonów komórkowych, internetu. Zapisał sobie mój adres. Obiecał, że wyśle pożyczkę pocztą. Dałem mu na ten bilet. Był tak wzruszony i zdesperowany, że omal nie klęknął przede mną. Pieniędzy nie dostałem ani za tydzień, ani za dwa. Machnąłem ręką. Uznałem, że dałem się nabrać. Po jakimś czasie dostałem list. W środku były pieniądze. Tyle, ile mu pożyczyłem. A list trzymam do dzisiaj. Okazało się, że dzięki tej pożyczce, pojechał wtedy do swojej dziewczyny. Wcześniej się strasznie pokłócili. Zerwali ze sobą. Myślał nawet o samobójstwie. Pogodzili się, a dla niego był to najszczęśliwszy dzień w życiu. Napisał, że dzięki mnie odzyskał wiarę w ludzi i będzie o mnie zawsze pamiętał. Nie wiem, jak się potoczyły jego dalsze losy, ale te podziękowania były bardzo miłe.

Ten mężczyzna podszedł do mnie kilka dni temu. Miał ok. 40 lat. Skromnie ubrany, nieogolony, ale czysty. Akurat pakowałem świąteczne zakupy do bagażnika. Nie był nachalny. Mówił cicho, starając się nie patrzeć w oczy. Nie chciał żadnych pieniędzy. Prosił tylko o coś do jedzenia. Kiedy zapakowałem mu do reklamówki część produktów, omal się nie rozpłakał. Zaczęliśmy rozmawiać. Jego historia łapie za serce. Rodzice zginęli w wypadku, jeszcze jak był nastolatkiem. Był jedynakiem, wychowała go babcia. Skończył studia, ożenił się, miał dwójkę dzieci. Kilka lat temu świat zawalił mu się na głowę. Żona odeszła od niego, wyjechała za granicę, zabrała dzieci. On w tym czasie stracił pracę. To nie był koniec nieszczęść. Zachorował. Nowotwór. Wszystkie oszczędności wydał na leczenie. Stracił mieszkanie, bo nie miał na spłatę kredytu. Został sam jak palec. Próbuje doraźnie dorabiać, tuła się po noclegowniach, czasami jakiś dawny kolega go przenocuje. Ale się wstydzi prosić o pomoc. Fizycznie nie jest w stanie długo pracować. Nie ma siły, po chemioterapii nie doszedł do dawnej sprawności. "Wie pan, jeszcze nie tak dawno miałem dom, rodzinę, pracę. A dzisiaj jestem na takim etapie, że ja nawet nie potrafię innym zazdrościć, że to wszystko mają. Dla mnie są to tylko marzenia. A najgorsze jest to, że w niczym nie czuję się winny". Kiedy żegnaliśmy się, słowa o wesołych świętach ugrzęzły mi w gardle. Życzyłem mu jedynie zdrowia i siły.

 


 

Tagi:

bezdomny,  pomoc,  jamłużna, 

Kliknij, aby zamknąć artykuł i wrócić do strony głównej.

Polecane artykuły:

Podobne artykuły:

Powrót
Wyszukiwarka
Newsletter
zapisz