(…) Wyszłam za Darka z miłości. Nadal go kocham. Jesteśmy w szczęśliwym związku, mamy cudowne dzieci, ale do męża to już mi czasami opadają ręce. Niby elektryk, zna się na tym, nie powiem, ale życiowo to jest totalną niedojdą. Sama się dziwię, że on w tej swojej pracy nie zrobił jeszcze takiego zwarcia, które odcięłoby całe miasto od prądu. (…)
Poznali się w przychodni na rehabilitacji. Ela miała problem z kręgosłupem, a Darek…
(…) Przewrócił się na chodniku. Pies go pociągnął za smycz. Mały kundelek, może z 5 kg ważył. Nie wiem, jak to zrobił. Coś mu w kolanie chrupnęło. Ćwiczyliśmy obok siebie na sali. Zacięła mi się linka w urządzeniu i poprosiłam go o pomoc. I tak się zaczęło. Rehabilitacja trwała dwa tygodnie i po tym czasie zaczęliśmy się spotykać.(…)
Pobrali się dość szybko. Zamieszkali u Eli. Darek sprzedał swoje mieszkanie. Mieli na remont. Kupili też samochód. Resztę odłożyli
Już na weselu mi podpadł. Zaplanowaliśmy o północy sztuczne ognie. Darek to załatwiał i oczywiście podał złą datę naszego ślubu. Tydzień później. Na szczęście udało się dodzwonić do tej firmy i zdążyli. Byli o wpół do dwunastej.(…)
Ela – jak sama pisze – jest osobą energiczną i dobrze zorganizowaną oraz odpowiedzialną. W przeciwieństwie do męża.
(…) Wysłałam go kiedyś do urzędu skarbowego. Miał załatwić jakąś drobną rzecz. Znał tylko swój PESEL. Poległ już na kolejnym pytaniu. W końcu zadzwonił do mnie, bo przecież to trudno zapamiętać datę urodzin syna. Skończyło się tym, że oddał telefon urzędniczce i dopiero jej wyjaśniłam po co wysłałam do urzędu męża. (…)
Obydwoje marzyli o własnym domku. Kiedy nadarzyła się okazja, zrobili pierwszy krok. Kupili działkę – tuż pod miastem. Nie stać ich jeszcze było na budowę, a nie chcieli brać kredytu. Zaczęli od zagospodarowania nieruchomości. Ogrodzili ją, posadzili wokół iglaki, a Ela zajęła się urządzaniem ogródka. Posadziła mnóstwo róż; przyjeżdżali na działkę w każdej wolnej chwili.
(…) Pracy było sporo, ale my przy tym wypoczywaliśmy. Ja miałam pojęcie o ogrodnictwie, bo wychowałam się w domu jednorodzinnym z dużą działką. Nawet dzisiaj pomagam rodzicom w ogrodzie. Lubię to, szczególnie wiosną. (…)
(…) Darek się dopiero uczył, ale widzę, że go też to wciągnęło. Któregoś dnia miałam dyżur w szpitalu, Darek miał pojechać na działkę. To był początek kwietnia. Miał się zająć m.in. różami. Prosiłam go, żeby je porządnie przyciął. Kiedy za kilka dni przyjechałam na działkę, to nogi mi się ugięły. Okazało się, że mój Dareczek wziął sekator i rzeczywiście porządnie przyciął róże. Ściął je wszystkie na wysokości 30 cm nad ziemią. Myślałam, że go zabiję.
Od tej pory ma zakaz dotykania sekatora. Kiedy opowiadałam to znajomym, to mieli niezły ubaw (…)
Darek, jak podkreśla jego żona w liście, jest wspaniałym ojcem, opiekuńczym i dla dzieci zrobiłby wszystko, ale Ela wciąż się wzdryga ze strachu na wspomnienia, kiedy wiele lat temu – kiedy syn miał może dwa lata, wysłała Darka z synem na zakupy.
(…) Wpadłam na pomysł, żeby przy okazji wziął spacerówkę i z Krzysiem zrobił spacer – rundkę wokół osiedla. Miał też kupić chyba jabłka na szarlotkę. Mówiłam mu, że nie musi wchodzić do sklepu, bo obok jest stragan. Okazało się, że mąż spotkał kolegę. Owszem, kupił jabłka, ale tak się zagadali, że zapomniał o wózku i chciał wracać do domu bez syna. Przeszedł już z kilkadziesiąt metrów, kiedy na szczęścia sąsiadka to zauważyła. Siedziała akurat z psem. Widziała go wcześniej z wózkiem, a wracającego bez. To od niej o tym się dowiedziałam. Darek się słowem nie zająknął. (…)
Z dziećmi często wyjeżdżali. Najpierw po Polsce, potem odkryli Balaton, Słowację. W końcu pojechali do Chorwacji.
(…) Darek wszystko załatwiał. Znalazł w internecie bardzo ładny dom, z dużym tarasem, niedaleko morza, do tego za rozsądne pieniądze. To była oferta agencji turystycznej w Warszawie. Nocowaliśmy na Węgrzech. (…) Do wynajętego domu mieliśmy jeszcze jakieś 50 km. Powiedziałem do Darka, żeby znalazł w dokumentach adres tego domu. Darek wyjął saszetkę. Po kilku minutach gorączkowych poszukiwań wiedziałam, że znów dał plamę. Na voucherze nie było adresu domu, gdzie mieliśmy nocować. Jedyne co, to zdjęcie tego domu. Byłam wściekła na niego, bo część dokumentów zostawił w domu. W innej saszetce. (…)
Ela zatrzymała samochód na poboczu. Kazała mu jak najszybciej zadzwonić do agencji. Była sobota w południe. Na szczęście ktoś odebrał telefon
(…) Pracownik tego biura chyba telepatycznie przejął moje myśli, bo zanim podał nam ten adres, to stwierdził, że pierwszy raz się spotkał z taką sytuacją i że Darek jest bardzo nieodpowiedzialny. Mój mąż oczywiście na początku bagatelizował tę sytuację. Twierdził, że ktoś z miejscowych rozpozna ze zdjęcia ten dom i nas pokieruje. Mina mu zrzedła, kiedy dojechaliśmy na miejsce. Takich typowych domów były w tej miejscowości setki (…)
Mimo tych częstych wpadek, które przydarzają się Darkowi, jego żona nie potrafi się na niego długo gniewać
(…) On już się zmieni. Chce dobrze, ale zazwyczaj mu to nie wychodzi. Nawet taka sytuacja przed świętami: zawsze razem kupowaliśmy choinkę. A on tym razem chciał mi zrobić niespodziankę. Na osiedlu sprzedawali choinki. Darek akurat wracał z pracy. Kupił. Okazyjnie. Z dumną miną wszedł z drzewkiem do mieszania. Tak samo szybko wyszedł razem z tym kikutem choinki. (…)
Samochód najczęściej prowadzi Ela. Nie do końca ufa mężowi, kiedy ten siedzi za kierownicą
(…) Do dzisiaj mnie ciarki przechodzą, jak kiedyś odjechał sprzed dystrybutora bez odłączonego węża z gazem. Na szczęście nic się nie stało, wygięła się jedynie wkręcana redukcja. Ale pracownicy stacji najedli się strachu. Cały Daruś. Z tym LPG to w ogóle ma pecha. Policja była u nas w domu już dwa razy. Za każdym prosili, żeby uregulować płatność za benzynę. Darek tankował i gaz i benzynę, ale jak przyszło do płacenia przy kasie, to już z przyzwyczajenia rzucił hasło „za gaz chciałem zapłacić”, a o benzynie zapomniał. (…)
(…) Jak dostaliśmy tablice rejestracyjne do samochodu, to tak przyczepił je, że ta z przodu odpadła po kilku dniach. Jechaliśmy wtedy razem. Przejechał po niej tylnymi kołami. Usłyszeliśmy dziwny hałas. Spytałam: co to było? „ Jakaś blacha” – odparł, patrząc w boczne lusterko.(...)
Ela stara się męża trzymać też jak najdalej od finansów domowych. Nie, nie zabiera mu pieniędzy, ale to ona zajmuje się wszystkimi płatnościami. Od czasu, kiedy kilka lat temu, zupełnie przypadkowo odkryła, że Darek przez prawie dwa lata płacił podwójnie za telewizje satelitarną. To było stałe zlecenie: na nowe i stare konto.
(…) Kiedyś też chciał kupić odkurzacz za 8 tys. zł. Był u znajomych na demonstracji tego urządzenia. Tylko zera mu się pomyliły. Za 800 zł to i ja bym kupiła (…) Pieniądze się go nie trzymają. W sklepie, jak jesteśmy na zakupach, to brałby z półek jak leci. Kiedy mu pokazuję, że np. musztarda na dolnej półce jest prawie o połowę tańsza, to robi wielkie oczy. Kiedyś nawsadzał do wózka same ekologiczne owoce i warzywa. Nawet pod nosem się dziwił, że strasznie zielenina podrożała (…)
Ela podkreśla, że mimo licznych wad męża, stara się widzieć te, które są u niego najlepsze
(…) Gdyby miał inną żonę, to pewnie albo by go szybko pogoniła, ale codziennie by się kłócili. Miesiąc temu pojechaliśmy na pogrzeb jego wujka. Zdążyliśmy w ostatniej chwili do cmentarnej kaplicy. To ja mu po pięciu minutach stania szepnęłam, że to chyba nie ten pogrzeb, bo nikogo nie znam. On w tym czasie gorliwie się modlił. Okazało się, że cmentarz się zgadzał. Godzina także, ale nabożeństwo było w kościele w centrum miasta. Nie sprawdził tego wcześniej, bo po co. (...)
(…) Darek jest przede wszystkim wrażliwym i dobrym człowiekiem. Kiedyś pod sklepem zaczepił go bezdomny. Prosił o wsparcie. Mąż stwierdził, że nie da mu pieniędzy, ale może mu coś kupić. Na konserwy, makaron i zupki chińskie wydał prawie 50 zł. Kiedy wyszedł ze sklepu, bezdomnego nie było. I jadł to wszystko przez tydzień. (…)
Darek się nie obraża, nie dąsa, kiedy dostaje burę od żony. Jego tłumaczenia doprowadzają Elę jednak często do łez. Ze śmiechu
(…) Darek miał dwa lata temu koronowirusa. Przeszedł go bardzo łagodnie. Poza temperaturą i dreszczami nic mu nie dolegało, ale nalegał, żebym koniecznie kupiła pulsoksymetr. Dałam mu go wreszcie. Po chwili usłyszałam z jego pokoju okrzyk przerażenia, żebym dzwoniła po karetkę, bo mu pokazuje 69. Wiedziałam, że to niemożliwe, powiedziałam, żeby spokojnie jeszcze raz zmierzył. Po chwili usłyszałam z ulgę, że założył go do góry nogami. Miał 96 (...)
(…) Kilka dni temu chciał mi zrobić niespodziankę. Dostał jakąś premię w pracy. Przechodził akurat obok targu. Jakiś handlarz sprzedawał komplet starych, zabytkowych filiżanek. Miały być z przełomu XIX i XX wieku. Mam w domu już sporą kolekcję porcelany. Darek chciał dobrze, wiem. Wydał na mój prezent 850 zł. Nie zauważył tylko (okulary zostawił w domu) małego napisu na spodeczku „made in China”.