Partner: Logo FacetXL.pl

- W szkole nie tylko ja się w niej kochałem – mówi dzisiaj. – Chodziła do równoległej klasy. Trudno było jej nie zauważyć. Wysoka, zgrabna, miała piękne oczy. I ujmujący uśmiech. Ideał.

Poznał ją bliżej, kiedy startowali razem w olimpiadzie matematycznej. Ewa dotarła nawet do finału wojewódzkiego. Polubili się. Raz chciał ją po zajęciach zaprosić do kina, ale zabrakło mu odwagi.

- Jak to w tym wieku – wyjaśnia Michał. – Byłem nieśmiały, bałem się, że mi odmówi. To była z mojej strony bardziej platoniczna miłość.

 

Był zakochany po uszy

 

 Myślał o niej każdego dnia. Kiedy patrzył na nią, nic wokół się nie liczyło. Tyko Ewa.

- Miałem zdjęcie ze szkolnej zabawy andrzejkowej, na której stoję koło niej. Trzymałem je cały czas w biurku. Często wieczorami potrafiłem się na nie gapić godzinami. Wyobrażałem sobie, że jesteśmy razem, że dotykam ją, przytulam. To było moje marzenie. Zdarzało się, że popołudniami siadałem na rower i jechałem na jej osiedle. Wiedziałem, w którym bloku mieszka. Liczyłem na przypadkowe spotkanie. Kilka razy szczęście się do mnie uśmiechnęło. Skłamałem, że akurat przypadkowo tędy przejeżdżałem wracając od kolegi. Nie odważyłem się jednak nigdy, żeby ją gdzieś wyciągnąć. Ona mnie onieśmielała. Przy niej głupiałem. Nie potrafiłem powiedzieć nic sensownego. Dlatego być może uważała mnie za gbura albo dziwaka.

Po maturze ich drogi się rozeszły. Ewa zdała na medycynę. Wyjechała. Michał został. Poszedł na politechnikę. Nie mieli żadnego kontaktu ze sobą.

– Wiedziałem, że skończyła studia, wyjechała na Wybrzeże i zaczęła pracować w szpitalu.  – wspomina Michał.

On sam też poszedł do pracy. Mając 30 lat ożenił się. Magda była koleżanką z firmy. Ładna, zaradna, z poczuciem humoru. Po ślubie zamieszkali u niej. Miała duże mieszkanie po dziadkach. Blisko pracy. Są udanym małżeństwem.

- Po ślubie nie potrafiłem jednak zapomnieć  o Ewie – mówi Michał. – Może dlatego, że w drodze do pracy mijałem szpital? I często miałem skojarzenie z jej pracą.

 

Wciąż trzymał jej zdjęcie z andrzejek

 

 Było na wierzchu razem z innymi. Nie chciał, żeby Magda je znalazła jako oddzielną pamiątkę, dlatego dołożył inne zdjęcia ze szkoły, studiów. Dla niepoznaki.

- Gdzieś tam w głębi miałem wyrzuty sumienia, że mam kochającą żonę, a wciąż wracam myślami do pierwszej mojej miłości, Ewy. - tłumaczy. – Pamiętam, że kiedyś zobaczyłem dziewczynę, która do złudzenia przypominała Ewę. Byłem już wtedy żonaty. Szła drugą stroną ulicy. Byłem pewny, że to ona. Jak głupi pobiegłem za nią. Omal nie wpadłem pod autobus. Kiedy już byłem blisko, odwróciła się. Myliłem się, ale serducho waliło mi jeszcze przez dłuższy czas. Sam siebie karciłem w myślach, że jestem jak zakochany nastolatek. Ale tak było. Czy tak zachowuje się – wtedy byłem już po czterdziestce – dojrzały, żonaty mężczyzna?

 

Od tej pory starał się zapomnieć o Ewie

 

 Z Magdą czuł się szczęśliwy, spełniony, nie mieli przed sobą tajemnic. Poza tą jedną.

- To było silniejsze ode mnie. Ona przychodziła czasami nawet w snach. – mówi. – Rano budziłem się i myślałem o niej.

Internet w tym czasie dopiero się rozwijał. Michał uczył się surfować w sieci. Szybko złapał bakcyla. Całe popołudnia spędzał przed komputerem.

„Nasza klasa” – nowy portal pochłonął go do reszty. Ktoś już wrzucił pierwsze zdjęcia ze szkolnych lat. Śledził codziennie nowe wpisy, zdjęcia. Oprócz swojej klasy, wciąż czekał na nowe fotografie z równoległej klasy – tej, do której chodziła Ewa. Kiedy już zwątpił, że ujrzy jej obecne zdjęcie – wreszcie ją znalazł.

- Najpierw zamieściła krótki wpis, że wszystkich pozdrawia itd., a potem zamieściła zdjęcie, ale ze szkolnych lat. Wspomnienia powróciły na nowo. Wpatrywałem się w nie godzinami. Magda tylko marudziła, że ciągle siedzę w tym internecie. Po jakimś czasie Ewa wrzuciła na stronę swoje aktualne zdjęcie. Na szpitalnym korytarzu. W maseczce i czepku. Sama twarz, do tego z daleka. Poznałem ją po oczach. Ten blask. Nic się nie zmienił. I kilka zdań o sobie. Wkrótce znałem je na pamięć.

Michał długo się bronił, ale po kilku dniach nie wytrzymał. Wysłał jej wiadomość. Odpisała dopiero następnego dnia. Że się cieszy, co u niego. Krótko, zdawkowo, ale serdecznie. Potem wymienili jeszcze kilka postów, głównie wspominając dawne czasy.

- Każda wiadomość od niej była dla mnie jak miód na serce – mówi Michał. – Napisała tylko, że pracuje jako chirurg, ma syna, o mężu ani słowa. Po jakimś czasie coraz rzadziej pisałem do niej. Ile można wspominać? Nie byliśmy też ani przyjaciółmi, ani bliższymi znajomymi. Myślę, że Ewa nawet się nie domyślała, ile do dzisiaj zajmuje mi czasu w mojej głowie. Nie chciałem ją w kółko pytać o to samo.

 

Najważniejsza dla niego była jedna z ostatnich wiadomości od niej. Z numerem telefonu Ewy.

 

- Zażartowałem kiedyś w poście, że często jestem w Gdyni i dwa razy zwichnąłem nogę na plaży. Czy jak będę trzeci raz w podobnej sytuacji, to czy mnie wyleczy i gdzie mam się zgłosić. Odpisała, że jak będę w Trójmieście, to mnie zaprasza na kawę, żeby powspominać dawne czasy  i podała numer do siebie. – mówi Michał.

Portal wkrótce umarł śmiercią naturalną. Wszyscy zaspokoili swoją ciekawość, kto i co z dawnej klasy robi, co osiągnął. Były też obietnice spotkań klasowych.

Rok temu Michał pojechał do Gdyni.

- Nie, nie do Ewy – mówi. – To był zupełny przypadek. Syn kolegi pojechał na obóz nad morze. Do Gdyni. Pierwszego dnia pobytu dostał zapalenia wyrostka. Zadzwonili do niego ze szpitala. Samochód miał akurat w warsztacie. Nie chciał jechać moim autem, bo nigdy nie jeździł automatem. Pojechałem z nim. Kiedy dotarli na miejsce, syn był już przygotowany do operacji.

Michał zostawił kolegę na korytarzu i poszedł do pokoju pielęgniarek. Spytał o Ewę. Doktor Ewę. Okazało się, że zaraz zaczyna dyżur.

- Po kwadransie czekania zobaczyłem ją jak wysiada z windy – mówi Michał. – Dziwne uczucie, kiedy kogoś nie widzi się na żywo od 30 lat, a myśli się o niej niemal codziennie.

 

Gdyby nie pielęgniarka, pewnie by jej nie rozpoznał.

 

- O, idzie pani doktor – powiedziała do Michała, wskazując starszą kobietę. To była Ewa.

- Pierwsze moje skojarzenie było takie, że mam przed sobą rzeczywiście starszą, schorowaną i zmęczoną życiem kobietę – mówi Michał. – Miała ze sobą jakieś reklamówki, była w jakimś wyciągniętym swetrze i już z daleka bił od niej smutek.

Ewa też nie poznała Michała od razu. Dopiero kiedy wstał i spytał żartem, czy pamięta olimpiadę matematyczną. Wtedy skojarzyła. Uśmiechnęła się, wyciągnęła dłoń na powitanie, chwilę się zawahała, po czym go uścisnęła. Tak jak starego znajomego. Bez okazywania jednak większych emocji.

- Najpierw spytała, co tu robię, potem zaprosiła mnie do gabinetu – mówi Michał. – Zaproponowała kawę, zaczęła przepraszać, że ma mało czasu, bo zaraz obchód itd. Mówiłem, że ja tylko na chwilę. Kawę jednak wypiliśmy. Z każdą minutą rozmowy czułem, że schodzi ze mnie powietrze. Czułem też jakąś ulgę. Może się bałem, że spotkam taką Ewę, jaką zapamiętałem z lat młodości? Kto wie, czy nie zrobiłbym wówczas jakiegoś głupstwa. Po tylu latach siedziałem jednak przed zupełnie obcą kobietą. Zaniedbaną i zgorzkniałą. Zanim wypiłem kawę, opowiedziała mi o swoim mężu, który odszedł od niej i zostawił ją z kilkuletnim synkiem i długami. O kłótniach z byłymi teściami i pracy chirurga, która ją wykańcza. Nie uśmiechnęła się ani razu.

W jej oczach widział jedynie smutek. Żadnego, znanego mu dotychczas blasku. Po kwadransie spojrzała na zegarek. Pożegnali się lekkim uściskiem. Powiedziała na koniec, że jak będzie następnym razem na Wybrzeżu, niech zadzwoni wcześniej. Umówią się na dłuższe plotki.

Michał był po tym spotkaniu jeszcze raz w Gdyni. Służbowo. Przy zmianie telefonu, nie skopiował do nowego numeru Ewy.

- Przez te wszystkie lata żyłem przeszłością i złudzeniami – mówi dziś. – Nie chodzi mi nawet o to, że Ewa tak bardzo się zmieniła. Każdy się zmienia. Ja tak samo. Chciałem wsiąść do pociągu, który już dawno odjechał. Tak się nie da.  

        

            

  

 

 

     

  

 

Tagi:

milość,  zdrada,  małżeństwo, 

Kliknij, aby zamknąć artykuł i wrócić do strony głównej.

Polecane artykuły:

Podobne artykuły:

Powrót
Wyszukiwarka
Newsletter
zapisz