Stoeckl został dyrektorem sportowym ds. skoków i kombinacji norweskiej w Polskim Związku Narciarskim. Jego ściągnięcie było celem Adama Małysza, który teraz udało mu się zrealizować. - Będę mieszkał w Norwegii, mamy tutaj porozumienie. Oczywiście będę regularnie latał do Polski. Nie zdecydowaliśmy jeszcze, jaka to będzie liczba dni. Zakładam, że będę regularnie w biurze, a także na zawodach i niektórych obozach. Zrobimy to tak, żeby tych dni było wystarczająco dużo, by naprawdę pracować i działać w tym zespole - opowiada Austriak.
I wskazał główny cel pracy w Polsce. - Wyzwaniem i celem musi być zlikwidowanie luki pokoleniowej. Chodzi o to, aby wprowadzić młodsze pokolenie na wyższy poziom. Tak, aby mogli rywalizować razem z tymi bardziej doświadczonymi. Chciałbym podzielić się wiedzą wewnątrz zespołu i przekazać dużo młodszym. W ten sposób mogą coś na tym zyskać. O tym musimy myśleć, bo tylko tak możemy doprowadzić do rozwoju. Jednocześnie mam nadzieję, że zawodnicy, którzy są w kadrze od wielu lat, będą dalej skakali daleko. Uważam, że cały czas mają duży potencjał. Chcę doprowadzić do takiej współpracy i kultury pracy w zespole, żeby wszystkie pokolenia mogły z tego czerpać korzyści.