Aleksandra Jarecka, Martyna Swatowska-Wenglarczyk, Renata Knapik-Miazga oraz Alicja Klasik dokonały rzeczy wielkiej. Jeszcze na nieco ponad cztery sekundy przed końcem starcia z Chinkami przegrywały 30:31, a w końcówce doszło do sporego zamieszania. Chwilę wcześniej prowadzenie wyświetlało się przy Polkach, ale osoba obsługująca sprzęt popełniła błąd. Z tego względu Jarecka musiała zaryzykować i doprowadziła do dogrywki, którą wygrała.
– W tym zamieszaniu było jasne, że doszło do pomyłki, bo w pewnym momencie, przy remisie było obopólne trafienie, ale nie dodano punktu Chinkom. Zdziwiłem się, że nikt tego nie zauważył! Ani z ekipy chińskiej, ani polskiej, ani grono sędziów! Tak byli zaaferowani tą walką, że nikt nie spojrzał - mówi Krzesiński w rozmowie z Przeglądem Sportowym Onet.
– To nie było przypadkowe trafienie! Rozegrała to genialnie! Naprawdę wielkie brawa! W takiej sytuacji, podczas igrzysk, o taką stawkę, przy czterech sekundach do końca... Kurde, tak zaryzykować?! Było widać, że założyła sobie, że właśnie to zrobi i poszła z akcją. Super! – cieszy się Krzesiński. I dodaje, że ten medal "to żaden szok". - Dziewczyny są przecież mistrzyniami świata z zeszłego roku. Są w czołówce wielu turniejów. Liczyliśmy na nie.
Czytaj całość: https://przegladsportowy.onet.pl/igrzyska-olimpijskie/paryz-2024/co-za-koncowka-i-medal-polek-genialnie-to-rozegrala/1ff274f