Adam ma dzisiaj 43 lata. Jest nauczycielem w niewielkim mieście na Lubelszczyźnie. Żonaty, ma dwójkę synów. Jako dziecko bardzo przeżył rozwód swoich rodziców. Do dzisiaj ma o to żal do ojca.
- Ktoś kiedyś powiedział, że dzieci wszystko rozumieją, tylko na swój sposób – mówi. - Jako dzieciak czułem, że między moimi rodzicami jest coś nie tak, ale nie bardzo rozumiałem o co dokładnie chodzi. Niby się nie kłócili, ale nie widywałem, żeby okazywali sobie czułość, chodzili za rękę, całowali się. Często milczeli jak byli sami.
Ten dzień, kiedy dowiedział się, że tata nie będzie już mieszkał razem z nimi, pamięta do dzisiaj. Bolało.
- Na początku sądziłem, że to może na jakiś czas – mówi. - Tata często wyjeżdżał w delegacje, ale zawsze wracał. Byłem przekonany, że teraz też tak będzie. Że to na jakiś czas.
Ale nie było. W uszach wciąż dźwięczało mu słowo „rozwód”, „separacja”. Wiedział już, że to nie wróży nic dobrego. Nie to jednak było dla niego najgorsze.
- Ja wtedy nie rozumiałem dokładnie o co chodzi z tym rozwodem – przyznaje. - Nie brałem w ogóle pod uwagę tego, że ojca już nie będzie z nami. Bo jak to? Przecież żyje. Jak umarł ojciec mojego kolegi, to wiedziałem, że go nie ma i nie będzie. To było dla mnie jakoś do przyjęcia. Ale mój przecież nie umarł. I wtedy mama mi powiedziała, że mój ukochany, uwielbiany i przecudny tatuś będzie od teraz mieć inną rodzinę. Z nimi będzie mieszkać, a mnie odwiedzać. To było straszne. Nie wiem, jak inne dzieci przeżywały podobne sytuacje, ale wtedy – dokładnie to pamiętam – czułem przede wszystkim taki żal, że nie byłem w stanie go nawet wyrazić. Dla kogoś, kto tego nie przeżył, jest to trudne do zrozumienia. Ja wiem, co to dokładnie znaczy złamać komuś serce. Ja to tak czułem. Miałem też taką huśtawkę nastrojów – raz czułem się jak porzucony piesek, a drugim razem wyobrażałem sobie, najczęściej jak zasypiałem, że z rana pójdę do tej jego nowej rodziny i ich namówię, żeby mi oddali ojca. I były takie chwile, kiedy byłem pewny, że te moje starania przyniosą efekt. A wie pan, co było najgorsze? Tata od dziecka uczył mnie, jak być twardym. Chciał ze mnie zrobić szybko mężczyznę. Często powtarzał, że faceci nie powinni być mazgajami i płacz im nie przystoi. Tak sobie to wziąłem do serca, że wtedy, jak się rodzice rozwodzili, to hamowałem się z tym płaczem. Wszystko tłumiłem w sobie. Dzisiaj wiem, że nie było to najlepsze rozwiązanie, bo po latach te tłumione żale, emocje i rozczarowanie przejawiło się nerwicą lękową. Na szczęście dałem radę. Wyszedłem z tego.
Adam nie utrzymuje z ojcem częstego kontaktu. Po rozwodzie wyjechał z partnerką do Warszawy, potem na Wybrzeże. Od mamy dowiedział się, że wkrótce został ojcem. Miał córkę. Od tamtej pory widział go może dwa, trzy razy. Po kilku latach z trudem zaakceptował, że ojciec zdradził jego, i jego mamę. Bo tak to sobie tłumaczył. Po prostu zdradził. Koniec, kropka.
- Już jako dorosły mężczyzna zrozumiałem, że życie płata różne figle – kończy nasz bohater. - Każdy w życiu może popełnić błąd. Ale nie jestem w stanie zrozumieć, jak można zapomnieć o własnym dziecku. Przecież ojciec przez te dziesięć lat mnie przewijał, całował, usypiał, prowadził na treningi, uczył wszystkiego i praktycznie z dnia na dzień wymazał mnie ze swojej pamięci. Wie pan, że on zadzwonił do mnie w przeddzień moich 18 urodzin tylko dlatego, że wcisnął nie ten numer w telefonie? W kontaktach tuż obok „Adam” była „Administracja”. To tam chciał zadzwonić. I nawet nie potrafił z tego wybrnąć z klasą, tylko od razu rzucił, że się pomylił. Przecież mógł nawet skłamać, że chciał zadzwonić, żeby się dowiedzieć, co u mnie słychać. Nigdy tego nie zrobił.
Jacek, informatyk z Łodzi był już nastolatkiem, kiedy rodzice się rozwodzili. Dzisiaj uważa, że to było dla nich najlepsze wówczas rozwiązanie. Także dla niego.
- To było w liceum – zaczyna swoją historię. - Nie byłem tym zaskoczony. Rodzice nigdy nie byli idealną parą. Nigdy się wprawdzie nie kłócili, nie było żadnych awantur w domu, raz w roku jeździliśmy wspólnie na wczasy, często zabierali mnie gdzieś w Polskę na weekend, ale chemii między nimi nie było żadnej. Jako dziecko tego nie wiedziałem. Dbali o mnie, spełniali wszystkie zachcianki, rozpieszczali mnie.
W małżeństwie rodziców Jacka nigdy nie było mowy o zdradzie. Byli sobie wierni. Ale – jak przyznaje ich jedynak – żyli obok siebie. Każdy swoim życiem. Mama Adama była zawsze kobietą energiczną, pełną pomysłów, nieco szaloną, a ojciec zamknięty w sobie, nieufny, stronił od znajomych, a wolny czas najchętniej spędzałby przed telewizorem i puszką piwa. To była jego jedyna rozrywka. Do tego dusigrosz. Każdy wydatek zapisywał codziennie w specjalnym notesie.
Nie był zaskoczony ich decyzją o rozwodzie. Obydwoje doszli do wniosku, że ich związek jest fikcją.
- To mama mi o tym powiedziała – mówi Adam. - Zawsze była konkretna, a mnie traktowała jak dorosłego partnera. Zrobiła to naprawdę perfekcyjnie. Niczego przede mną nie ukrywała, nie było niedomówień.
Sam rozwód odbył się bardzo szybko, nie było kłótni o podział majątku, żadnego prania brudów. Adam został przy mamie. Ojciec się wyprowadził. Kupił sobie niewielkie mieszkanie na sąsiednim osiedlu, gdzie mieszka do dziś. Sam. Nie założył już rodziny, tak jak mama. Od ich rozwodu upłynęło ponad 20 lat.
- Z mamą miałem i mam nadal super kontakt, a po rozwodzie to jeszcze bardziej - przyznaje Adam. - A z ojcem od dłuższego czasu jesteśmy najlepszymi kumplami. Kiedy mieszkał z nami, to nigdy nie było z jego strony jakiejś nadmiernej czułości. Zaraz po rozwodzie nic się nie zmieniło. Odwiedzałem go czasami, dzwoniłem. Wcześniej mu się nigdy nie zwierzałem. Od tego była zawsze mama. Jak zamieszkał sam, to coraz częściej pytał się o jakąś radę, chciał żebym mu w czymś pomógł. I od kilku lat zaczął ze mną rozmawiać jakoś tak bardziej otwarcie. Tak, jakby dopiero teraz zauważył, a mam teraz prawie czterdzieści lat, że jestem już dorosłym mężczyzną.
Najbardziej go jednak zaskoczył, kiedy podczas ostatnich mistrzostw świata w piłce nożnej zadzwonił do niego z propozycją, żeby razem obejrzeli mecz. Poszedł. To był super wieczór. Nigdy z ojcem tak szczerze i po męsku jeszcze nie rozmawiali. Dopiero po rozwodzie otworzył się przed nim, nie był już tak nieufny i zamknięty w sobie.
Co na to psycholog?
- Niezależnie od wieku, dzieci zawsze przeżywają rozwód swoich rodziców – mówi Marek Kasperski, psycholog i psychoterapeuta z Lublina. - Ich reakcje bywają jednak bardzo różne. Dużo zależy od tego, jak sami rodzice zachowują się wobec siebie w momencie rozstawania się. Zawsze jest to jednak traumatyczne przeżycie dla wszystkich. Rozwód rodziców sprawia, że dzieci szukają wsparcia. Potrzebują tego, bo zdarza się, że obwiniają się, że rodzice np. z ich powodu się rozstają. Tak uważają. Różnie też wyglądają wspólne relacje po rozwodzie. Na początku nie będą one takie same jak przedtem. Z całą pewnością potrzeba czasu, żeby wróciły do normy. To zupełnie inna, nowa sytuacja dla wszystkich i to od rodziców czy opiekunów zależy, czy ten okres dzieci przejdą w miarę bezboleśnie. Z tym bywa jednak różnie. Negatywne skutki rozwodu mogą ciągnąć się niestety latami. Nie ma jednak złotego środka, jak przygotować dziecko – zwłaszcza w wieku przedszkolnym, kiedy najbardziej odczuwa brak jednego z rodziców – do tak niekomfortowej i bolesnej dla niego sytuacji.