Jestem porażona akcją z dopalaczami. Coraz więcej młodych ludzi, w tym nieletnich bierze dopalacze! Niestety nie usłyszałam ani jednego pytania dlaczego się tym szprycują. Żadne ustawy, wzmożone kontrole i represje, oraz akcje informacyjne nie pomogą! Oni biorą, bo mają dziurę w duszy-poczucie kompletnej pustki, beznadziei, samotności i zagubienia. Biorą bo są wykorzenieni, nie czują przepływu energii życia w sobie, muszą się dopalić-dać sobie energetycznego kopa.
Spróbuję przekazać moje zrozumienie tego stanu rzeczy, może do kogoś dotrze.
Młodzi ludzie żyją na ogół wg przekazu głównego nurtu kultury: "Jesteś Ty i reszta świata! Świat jest polem walki. Albo się przebijesz albo padniesz. Musisz walczyć o swoje, osiągać, zdobywać i zagarniać dla siebie". Tak więc obraz świata oparty na opozycji "Ja" "nie ja" jest źródłem poczucia oddzielenia, lęku, agresji i przemocy. Młodzi silnie odczuwają rosnącą presję społeczną, żeby być „kimś”, żeby za wszelką cenę wygrać w tej grze i wyjść na prowadzenie i to ich pobudza do agresji. W pogoni za tym „kimś” gubią po drodze samych siebie. Tracą kontakt ze swoim prawdziwym ja ze swoim wnętrzem, swoją wrażliwością i głębszymi wartościami. Noszenie maski kogoś innego pochłania tyle energii, że nie starcza jej na poznanie siebie, swoich prawdziwych potrzeb, własnych pragnień, dążeń , talentów, wartości, wyborów. To powoduje, że tak wielu młodych ludzi rozdętych jest jakimś balonem fałszu-czyichś aspiracji, żądań, oczekiwań. A kiedy im się nie udaje, bo na starcie mają naprawdę ciężko, to ten balon pęka robi się dziura, która zieje przerażającą pustką,rozpaczą i beznadzieją. W większości młodzi czują się duchowo bezdomni, nie zamieszkali we własnym wnętrzu, nie ugruntowani w świecie. Dziura w duszy – to próżnia wytwarzająca wielkie ssanie, które tak naprawdę jest pragnieniem doświadczenia czegoś co wypełniłoby życie poczuciem wolności, miłości i sensu. Zamiast tego chłoną coraz więcej wypełniaczy z zewnątrz - dopalaczy, jedzenia, alkoholu, narkotyków, gadżetów, szybkiego seksu, zadymy, transu i agresji. W ten sposób wpadają w błędne koło ssania, wchłaniania, uzależnienia i wiecznego nienasycenia i głodu. Odarci ze świętości życia, tradycji, magii, czy rytuału, pozbawieni mądrych przewodników, szukają po omacku czegoś co mogłoby tę pustkę wypełnić. Z dziury w duszy lęgnie się też zobojętnienie, cynizm i okrucieństwo. W ten sposób powstaje triada : agresja, depresja, uzależnienia. I to jest błędne koło.
Dlatego tak ważna jest mądra edukacja, tzn towarzyszenie ludziom w rozwoju, tak, żeby odkrywali swoją tożsamość- tzn. kim są naprawdę i jakie mają naturalne zasoby- talenty, pasje, potencjały rozwoju. Jak mogą odnaleźć swoją drogę w trudnym, zmieniającym się świecie. Tak aby mogli ugruntować się, poczuć swój głęboki związek z Ziemią i swoje miejsce w świecie. Aby uczyli się czerpać energię z natury i docierać do żródła własnej mocy sprawczej.
Aby poczuli się mocarzami swojego życia, a wtedy żaden dopalacz zwany „mocarz” nie będzie im potrzebny!
Edukacja inicjacyjna
Widzę sens edukacji zgodnej z pierwotnym znaczeniem rdzenia „educatio” znaczy wspierać to, co chce wzrastać w sposób naturalny. W tym znaczeniu edukacja bardziej przypomina pielęgnację ogrodu, niż system nakazowy, zmuszający do nauki i stawania się kimś dobrze przystosowanym do wymogów świata dorosłych.
Nasza kultura potrzebuje rytuałów inicjacyjnych, które pomagają odkrywać inne wymiary istnienia, przechodzić od jednego etapu życia do drugiego, stawić czoła trudnym wyzwaniom i przemianom. Tradycje inicjacyjne wszystkich kultur zawierają rytuały przejścia-stawanie się kobietą, stawanie się mężczyzną, wojownikiem, matką, ojcem, stawanie w obliczu przemijania i śmierci, odkrywanie swojego powołania, czy przeznaczenia.
Dlatego proponuję wprowadzenie ścieżki inicjacyjnej do edukacji – tak aby dzieci i młodzi ludzie mogli świadomie przechodzić kolejne fazy rozwoju: w tworzeniu tożsamości, poznawaniu swojego ciała, miłości, seksualności, w odkrywaniu swoich pasji i talentów, stawania się kobietą lub mężczyzną, tworzenia związków…
Nauczyciele, czy generalnie edukatorzy powinni pełnić rolę świadków i przewodników młodych ludzi w procesie rozwijania świadomości i zadawania pytań „kim jestem” i jaka jest natura moich relacji ze światem. Jak również sprzyjać im w procesie dorastania- w doświadczeniach inicjacyjnych- w mierzeniu się ze zmianami i wyzwaniami życia. Pomagać wyjaśniać rzeczywistość w ciągłej zmianie. Dobrze gdyby byli żywym przykładem wartości jakie wyznają.
Co o tym myślicie?
Tanna Jakubowicz - Mount
Czytaj wywiad z Tanną Możesz zawsze zmienić swoje życie