Jak się okazuje, przekleństwo wypowiedziane w chwili stresu, które wyraża nasze uczucie, pomaga w zachowaniu dobrej kondycji fizycznej i chroni przed bólem szyi i kręgosłupa! Negatywna energia, której nie wypuszczamy tam właśnie się kumuluje i może zostać na długi czas. Psycholodzy z Keele University w Anglii twierdzą, że wbrew pozorom, przekleństwa budują zaufanie do nas samych, dają siłę psychiczną i pozwalają nam mieć kontrolę nad tym, co robimy. Rzecz jasna, chodzi o przekleństwa, które nie są kierowane wprost do kogoś, a bezosobowe, wyrażające nasz nastrój w danym momencie.
Badacze dodają też, że osoby, które klną, są bardziej szczere, otwarte i żyją w bardziej zrelaksowany sposób. Przekleństwa są bowiem zdrowym odruchem na frustracje i ból. Wnioski wyciągnięto badając zachowanie ludzi, którzy w sytuacjach gniewu pozwalają sobie na ostre słowa i tych, którzy nigdy tego nie robią. Okazało się, że użycie przekleństwa pozwalało na natychmiastowe rozładowanie stresu, nie miał on też takiego znaczenia na dalszy przebieg dnia. Najzabawniejszy okazał się fakt, że ta metoda jest bardziej skuteczna nawet dla kobiet niż dla mężczyzn. Naukowcy apelują więc, by panie przestały udawać „damy” i miały odwagę w chwili frustracji kląć, jak przysłowiowy szewc.