Ludzie z reguły nie biorą pod uwagę faktów, ale kierują się tym, co robi na nich największe wrażenie lub tym, co pierwsze przychodzi im na myśl - pisze Stuart Sutherland w książce Rozum na manowcach.
Błąd dostępności jest powodem niezliczonei ilości kompletnie irracjonalnych decyzji, które podejmujemy w życiu codziennym. Przykłady można mnożyć w nieskończoność. Tak na przykład atak rekina w Marsa Alam sprawi, że ilość osób kąpiących się w tym miejscu na pewno znacznie spadnie. Tymczasem ludzi ginących w ciągu roku z powodu ataku rekina można policzyć dosłownie na palcach ręki. Wiele osób uważa, że wesołe miasteczka są niebezpieczne. Tymczasem jadąc kolejką śmierci jesteś aż siedem razy bezpieczniejszy niż podczas jazdy samochodem! Podobnie wygląda sytuacja właśnie z wypadkami lotniczymi. Wyolbrzymiamy ich prawdopodobieństwo, choć oczywiście i one się zdarzają. Jednakże ginie w nich w ciągu roku zaledwie promil tych, którzy stali się ofiarami wypadków komunikacyjnych na ziemi. Co roku w Polsce na drogach ginie ponad 1000 pieszych!
Skąd więc taki sposób myślenia? Z reguły z powodu znacznego nagłaśniania katastrof lotniczych, aktów terrorystycznych czy nawet wypadków w wesołych miasteczkach. Wynika z tego fałszywe przekonanie, że podobne zdarzenia są na porządku dziennym, a prawdopodobieństwo śmierci w ich wyniku jest większe niż zgon na raka czy wylew do mózgu.
Nic bardziej błędnego. Oczywiście każdy wypadek jest tragedią, ale nie należy wyciągać z tego powodu pochopnych wniosków. To powszechne stosowanie błędu dostępności sprawia, że ludzie dają się zwieść własnemu rozumowi.