Oto treść listu:
Mam 46 lat. Skończyłem polonistykę, pracuję w biurze prasowym jednej z dużych, państwowych firm. (...)
(...) Nie mam zielonego pojęcia, jak wielu moich znajomych potrafi utrzymać porządek w garażu czy piwnicy. Już nie mówię o tym, że zawsze wiedzą, gdzie co leży w domu: w której szufladzie, na której półce. Ja tak nie potrafię. Czasami mam wrażenie, że ja pół życia spędzam na szukaniu.
(...)
(...) Ojciec mój, od kiedy pamiętam, był pedantem. W garażu miał wszystko poukładane na półkach. Jak coś robił, to po zakończeniu pracy czyścił każde narzędzie i układał czy to do pokrowca czy pudełka. Zawsze wiedział gdzie co ma. Dbał o każdy klucz czy śrubokręt.
(...) Podobnie było w samochodem. Był zawsze umyty, nigdy go nie trzymał na dworze. Fiat zawsze stał w garażu. Po każdej dłuższej jeździe odkurzał w środku wszystkie dywaniki, bagażnik. Jeśli coś mu stukało czy pukało, to od razu szukał przyczyny i to naprawiał. Kiedy sprzedawał samochód, to kupujący nawet nie próbował się targować. Fiat był jak nówka.
(...) Podobnie było w piwnicy. Wszystko było starannie poukładane na półkach. Jeśli tata coś znosił do piwnicy, bo było niepotrzebne, to najczęściej dokładnie to pakował. Nigdy nie wyrzucał oryginalnych opakowań. Mówił, że mogę się kiedyś przydać. Pamiętam, że jak dostał kiedyś nowy ekspres do kawy, to stary stał w piwnicy właśnie w oryginalnym opakowaniu. Wcześniej dokładnie go umył i wyczyścił.
(...) Po jego śmierci garaż sprzedaliśmy. Narzędzia zabrałem do siebie. Zostało mi po nim kilka kluczy i podnośnik. Reszta narzędzi gdzieś się zawieruszyła.
(...) Nie wdałem się niestety w ojca. Nie potrafię nie tylko dbać o rzeczy, ale nie nauczyłem się też dbania o porządek. Z żoną często się o to kłócimy. Ona ma wszystko w szafie poukładane; wie, gdzie co leży. Co jakiś czas porządkuje i segreguje także moje ubrania. Mówi, gdzie są ciuchy "od święta", gdzie do pracy na działce i gdzie takie, w których mogę chodzić tylko po domu. A i tak jak wychodzimy gdzieś razem, to muszę ją pytać o spodnie czy koszulę. Nie robię tego specjalnie. Ja naprawdę nie potrafię być jak ona, że po każdym przyjściu do domu odkłada ciuchy na swoje miejsce. Ja je kładę na jedną kupkę i jak się zrobi już duża, to wrzucam je do kosza na pranie albo wpycham do szafek. I oczywiście po tygodniu mam wszystko wymieszane.
(...) Najgorzej, jak się człowiek śpieszy. Wtedy denerwuję się, że Ela mi znowu coś schowała, a ona się złości, że jak zwykle nie schowałem butów na swoje miejsce. I zaraz jest awantura. (...) Nie tak dawno przywieźli nam tłuczeń na drogę. Przy wjeździe na posesję zrobiła się mała górka. Chciałem to szybko wyrównać. Nie mogłem jednak znaleźć roboczych butów, a śpieszyłem się na spotkanie. Nałożyłem nowe, które akurat były w szafce. I tak je wypaćkałem jakąś smołą, że są do wyrzucenia. A robocze znalazłem wieczorem. Zostawiłem je na tarasie. To znaczy jeden; drugi but był pod garażem. Pies go tam zaciągnął.
(...) Kiedyś się zaparłem. Postanowiłem, że zrobię generalny porządek w garażu, bo nie można już było do niego wejść. Zacząłem w piątek, skończyłem w niedzielę. Ela była wniebowzięta. Od razu sobie pomyślałem, że tata - gdyby żył - byłby ze mnie dumny. Nawet narzędzia posegregowałem. Kupiłem wcześniej specjalne półki z wycięciami na różnego rodzaju klucze, śrubokręty, obcęgi. Odmalowałem stół warsztatowy, zamontowałem nawet imadło. Śruby, śrubeczki, gwoździe posegregowałem i wrzuciłem w specjalne plastikowe pojemniczki. Narzędzia ogrodnicze stały w szeregu jak pluton wojska. Lśniły czystością. Nawet kosiarkę wymyłem na glanc.
(...) Po miesiącu niestety wszystko wróciło do "normy". Zaczęło się od tego, że szukałem jakiejś śrubki, bo akurat obluzowały się drzwiczki w szafce w kuchni. Śpieszyłem się, bo miał być mecz w telewizji. Wysypałem śrubki z pudełeczek na stół. Miałem je potem zebrać, ale jakoś tak zeszło. Potem jeszcze zepsuło się zamknięcie w skrzynce narzędziowej i wszystko wysypało się na podłogę.
(...) Podłoga nie lśniła już czystością, bo wylał się olej z kosiarki, kiedy go zmieniałem. Z czasem do garażu już nie można było wejść, bo zastawiony był paletami po drewnie do kominka.
(...) Co jakiś czas kupuję nowy komplet kluczy, bitów czy też śrubokrętów. Zazwyczaj starych nie mogę znaleźć. Wiem, że to nie jest normalne. Żona już wiele razy mi mówiła, że jakbym zrobił porządek w szufladach i piwnicy, to skompletowałbym całkiem pokaźne wyposażenie warsztatu. (...) Co z tego, że samych młotków mam kilka, a jak trzeba, to zazwyczaj znajduję tylko taki mały, z pękniętym trzonkiem. Albo śrubokręt - jak trzeba ci krzyżakowy, to w ręce wpada kilka płaskich. Kiedyś doszedłem do wniosku, że jak cokolwiek robię, to większość czasu poświęcam na szukanie czegoś niż efektywną pracę.
(...) Wiele razy próbowałem już segregować te wszystkie podkładki, śrubeczki, uszczeleczki. Nawet niedawno. Ułożyłem wszystko na podłodze. Miałem je powkładać do małych pojemników, ale miałem coś pilniejszego do roboty i zapomniałem. Następnego dnia wlazłem w te posegregowane kupki i wszystko się wymieszało. Mam je teraz w jednym pudle i jak mi czegoś trzeba, to wysypuję wszystko na stół i znowu pół dnia szukam odpowiedniej śrubki. (...) Tak jak rękawiczki robocze. Wszędzie znajduję głównie lewe. Prawe jakby diabeł ogonem przykrył. A żona? Elegancko poukładane w pudełku - każda do pary. Nie wiem, jak ona to robi...(...)
(...) To, że jestem bałaganiarzem, to jedno, ale to, że nie szanuję rzeczy, to drugie. Mogę się jedynie bić w piersi. Nie wiem, czy w tym wieku można się jeszcze zmienić. (...) Rok temu kupiłem nową kosiarkę. Z napędem. Stara już kopciła, gasła na wolnych obrotach. Nowa była super. Do tej wiosny. Jesienią ściąłem niewielką śliwę. Nie przy samej ziemi, tylko tak z dziesięć centymetrów nad nią. Bo mi się nie chciało schylać. Długo czekałem z pierwszym koszeniem. Trawa była wysoka. I oczywiście nie zauważyłem tego pnia. Tylko coś zazgrzytało i kosiarka stanęła. Skrzywił się jakiś wał. Naprawa kosztowała jedną trzecią wartości kosiarki.
(...) Ten list zacząłem pisać wczoraj. Zepsuła mi się myszka. Pamiętam, że kiedyś kilka myszek od poprzednich komputerów schowałem w reklamówkę i włożyłem do szafy. Tak mi się przynajmniej wydawało. Ale nie było ich tam. Kupiłem nową. Dzisiaj znalazłem stare. Nie w szafie, a w szufladzie biurka. Cuda.