Pamięta dokładnie ten dzień, kiedy po raz weszła do jego gabinetu. Cicha, skromna, nienagannie ubrana. Pierwsze, co rzuciło się Karolowi w oczy, to długie, gładko zaczesane blond włosy i duże niebieskie oczy. Do tego zgrabna figura.
- Co tu ukrywać, zrobiła na mnie piorunujące wrażenie - przyznaje Karol. - Dzwoniła do mnie kilka dni wcześniej, żeby się umówić na spotkanie. Wysłała też mailem dokumenty. W firmie potrzebowaliśmy młodych, zdolnych chemików. Studia skończyła z wyróżnieniem, była bystra, nieszablonowa, przez telefon sprawiała wrażenie poukładanej, mądrej dziewczyny. Nie myliłem się
Przekonałem się wtedy w gabinecie, że stoi przede mną kobieta, która wie, czego chce w życiu.
Asia - jak się okazało - chemią interesowała się od dziecka. W szkole chodziła na zajęcia dodatkowe, brała udział w olimpiadach, mnóstwo czytała. Studia chemiczne tylko utwierdziły ją, że dokonała słusznego wyboru.
- Była chemikiem z pasją - dodaje Karol. - Chciała brać udział w badaniach, eksperymentach. To było jej marzenie.
Karol był kierownikiem działu badawczego w dużych, państwowych zakładach chemicznych. Pracowało w nich kilka tysięcy osób. W jego dziale - kilkadziesiąt. Asia dołączyła do jego zespołu.
- Od początku rzuciła się w wir pracy - mówi Karol. - Wszystko ją interesowało, zostawała po godzinach, nigdy nikomu nie odmawiała pomocy. Robiła nawet to, co nie było w zakresie jej obowiązków. Nie dało się jej nie lubić. Jak przyszła do nas miała 28 lat. Nie była jednak całkowitym "żółtodziobem". Jak na tak małe doświadczenie, imponowała wiedzą teoretyczną.
Karol polubił tę dziewczynę. Podobało mu, że angażuje się tak mocno w pracę. Czasami aż zanadto. Była przy tym dociekliwa, nie zadowalała się powierzchowną wiedzą i półśrodkami. Dotąd drążyła temat, aż uzyskała satysfakcjonujące ją odpowiedzi.
Miała też niezwykły urok osobisty. Wykorzystywała to
- Nie wiem, czy robiła to świadomie, czy też nie, ale na mnie to z czasem podziałało - przyznaje Karol. - Mieliśmy w zakładzie wiele młodych i ładnych dziewczyn, ale Asia wyjątkową urodę łączyła z intelektem. Można z nią było rozmawiać na wiele tematów. Najchętniej opowiadała o chemii, polimerach, syntezach. Nic dziwnego, że nie była w stałym związku. Widocznie nie spotkała takiego, z którym mogłaby o tym wszystkim podyskutować.
Z czasem Karol łapał się na tym, że zaczął myśleć o Asi nie jak o swojej podwładnej, ale jak o młodej, niezwykle atrakcyjnej kobiecie, z którą mógłby rozmawiać nie tylko o pracy i badaniach naukowych
- Jestem rozwodnikiem - wyjaśnia. - Z Magdą byliśmy raptem dwa lata razem. Poznała innego. i wyjechała. Od tej pory byłem sam. Owszem, jakieś przelotne znajomości, ale nigdy nic na stałe. Asia mi się cholernie podobała. To dla niej zacząłem bardziej dbać o siebie, częściej chodziłem do fryzjera, zacząłem biegać, chodzić na siłownię, zdrowo się odżywiać. No dobra, nie będę ściemniać - chciałem się jej podobać.
Lubił z nią rozmawiać, przyglądać się jej, kiedy nie widziała, czuł zazdrość, kiedy zbyt długo rozmawiała na korytarzu z młodym, przystojnym laborantem.
- Miałem już prawie pięćdziesiątkę na karku, a czasami przy niej czułem motylki w brzuchu i się czerwieniłem - przyznaje. - Nie robiłem jednak nic, co mogłoby ją w jakikolwiek sposób krępować. Byliśmy przez cały czas na stopie służbowej. Zwracała się do mnie "panie kierowniku", ja do niej mówiłem po imieniu - tak jak do większości młodych. Asia wyczuwała jednak, że mam do nie słabość. Cwana bestia. Była świetnym obserwatorem. Raz przyłapała mnie, jak przyglądałem się jej z czułością, kiedy przeglądała jakieś dokumenty. Tak szybko podniosła wzrok, że nie zdążyłem ukryć zakłopotania na twarzy. Zauważyła to. I tak się uśmiechnęła, że poczułem drżenie na całym ciele.
Myślał o niej często. Zbyt często. Nawet w domu. Nie lubił już weekendów. Czekał do poniedziałku, kiedy rano znów ją zobaczy w biurze.
- Kiedyś przysiadła się do mnie do stolika w zakładowym bufecie - mówi Karol. - Najpierw zaczęła coś mówić o naszym projekcie, a potem - ni z tego, ni z owego - stwierdziła, że mam ładny, nowy garnitur. Pochwaliła wybór. Miała jednak zastrzeżenia do krawata.
- Niech się pan nie gniewa, ale on zupełnie panu nie pasuje - stwierdziła szczerze. - Jakbym była pańską żoną, to kupiłabym panu zupełnie inny.
Zażartował, że może mu się oświadczyć. Wiedziała, że jest rozwodnikiem. Od słowa do słowa, oświadczyła, że na jedno popołudnie może zostać jego małżonką, żeby go porządnie ubrać. Umówili się na piątek.
- Prosto po pracy pojechaliśmy do centrum handlowego - mówi Karol. - "Obciuchała" mnie od stóp do głowy. Miała dobry gust. Wszystko mi się podobało. Kiedy byłem w przymierzalni, to Asia spytała, czy może wejść, żeby zobaczyć, jak leży na mnie marynarka. Weszła, zaczęła coś poprawiać przy guzikach i wygładzać materiał. Kiedy stanęła bardzo blisko mnie, to poczułam jej zapach. Eh, jak miałem wtedy ochotę ją dotknąć, przytulić, pocałować. Jakoś się powstrzymałem. Zauważyła chyba to, bo lekko się uśmiechnęła. Poprawiła mu jeszcze fryzurę. Tan dotyk dłoni wspominał kilka dni.
Po zakupach zaprosił ją do włoskiej restauracji. Ku jego rozczarowaniu - grzecznie odmówiła. Wieczorem miała się spotkać z bratem, który na kilka dni przyjechał z Anglii. Dodała zaraz jednak, że w sobotę bardzo chętnie mnie zobaczy w nowej marynarce i stylowym krawacie.
- Kiedy przyjechałem po nią wieczorem, to oniemiałem - przyznaje Karol. - Wyglądała bosko. W krótkiej spódniczce, do tego spory dekolt i modne botki, to robiło naprawdę wrażenie. Mocny makijaż podkreślił jeszcze jej urodę.
Kolacja się udała. Jeszcze w samochodzie Karol wręczył jej mały bukiecik kwiatów. To za pomoc w zakupach.
- Gadaliśmy przez kilka godzin - mówi nasz bohater. - Asia miała potrzebę wygadania się. Opowiedziała o swoim ojcu, który ich zostawił z bratem, kiedy mieli po kilka lat. O matce, która poświęciła im całe życie, żeby wychować ich na ludzi. Przyznała też, że jest mi wdzięczna za to, że poświęcam jej w pracy tyle czasu. Poprosiłem ją, że mi mówiła po imieniu. Ucieszyła się, ale od razu zastrzegła, że w pracy jednak woli formę "pan". Wypiliśmy bruderszaft. Pocałowała mnie dwukrotnie w policzek, a ja jeszcze bezwiednie ją przytuliłem. Nie broniła się.
Noc spędził u niej. Nie wie, jak do tego doszło
Kiedy po kolacji podwiózł ją pod dom, Asia nagle pochyliła się w jego stronę i pocałowała go w policzek. Tak na pożegnanie. Bez żadnych podtekstów.
- Nie panowałem nad sobą - przyznaje Karol. - Tak mnie ten całus podniecił, że mocno się do niej przytuliłem i zacząłem ją namiętnie całować. Nie wiem, ile czasu siedzieliśmy w tym samochodzie, ale w końcu Asia szepnęła, żebyśmy poszli do niej na górę. To była długa, cudowna noc. Asia powiedziała, że dawno jej tak dobrze nie było w łóżku. Była wspaniałą kochanką z dużym temperamentem.
Rano, kiedy Karol wychodził, pożegnali się bez tkliwych gestów i pocałunków. Asia umówiła się z koleżanką na giełdę staroci. Karol wyszedł od niej bez śniadania. Stwierdził, że nie będzie burzył jej planu dnia. Na pożegnanie pocałował ją delikatnie w usta.
W poniedziałek od rana wyglądał przez okno swojego gabinetu. Kiedy podjechał czerwony volkswagen beetle Asi, poczuł przyjemne ciepło w okolicach serca. Chwilę później mijali się na korytarzu.
- Witam panie Karolu - rzuciła Asia, uśmiechając się przy tym od ucha do ucha. Zauważył jeszcze w jej oczach figlarny błysk. Zapamiętał go tej pamiętnej nocy
Asia zachowywała się tak jak zwykle w pracy. Karol miał cichą nadzieję, że może zajrzy do niego na chwilę do gabinetu, ale nie zrobiła tego. Ani razu nie próbowała się z nim skontaktować.
Kilka dni później zaczepił ją na korytarzu. Nikogo nie było w pobliżu. Zaproponował kolację, ale już nie włoską. Umówili się na kolejny weekend. Spędzili go razem. Było też wspólne śniadanie. I to niejedno.
Z czasem Asia coraz częściej odwiedzała Karola w gabinecie. Były to zazwyczaj wizyty służbowe. Cieszył się, że Asia nie łączy ich życia zawodowego z tym, co ich łączyło poza pracą.
- Nazwijmy rzecz po imieniu - mówi Karol. - Był to jedynie seks. Dzieliła nas zbyt duża różnica wieku, żeby planować jakąś wspólną przyszłość. W łóżku było nam cudownie i chciałem, żeby to trwało jak najdłużej.
Asia po pewnym czasie zmieniła się. Poczuła się pewniej w pracy. Bardzo szybko - na wniosek Karola - podpisała umowę o pracę na czas nieokreślony. Do tego znaczna podwyżka i premie. To także zasługa Karola.
- Zasłużyła na to - tłumaczy. - Była pracowita, obowiązkowa i przede wszystkim robiła cały czas postępy. Zauważyli ją na "górze".
Mowa o dyrektorze, który zastąpił kilka miesięcy wcześniej poprzedniego szefa. Był w wieku Karola. Razem zaczynali pracę. Nowy dyrektor był niewiele starszy od Asi. I właśnie to on zwrócił na nią uwagę.
- Asia od dłuższego czasu brała udział w naradach, nasiadówkach, zebraniach - mówi Karol. - Często zabierała głos. Na jednym z takich zebrań - ja byłem wówczas w delegacji - zaproponowała kilka zmian organizacyjnych w zakładzie. Spotkało się z dużym zainteresowaniem dyrekcji, a sama Asia była przez kilka dni gwiazdą w firmie. Pomijam fakt, że te zmiany to były moje przemyślenia, z którymi kiedyś się z nią podzieliłem. O tym nie wspomniała. Były mi trochę przykro.
Od tego czasu minęło pół roku. Asia jest dzisiaj zastępcą kierownika działu. Kierownikiem - w miejsce Karola - został jej serdeczny kolega. Przyszedł do pracy dwa lata wcześniej od Asi.
- Mnie i mojego zastępcę odwołali z dnia na dzień - kończy Karol. - To była decyzja nowego dyrektora. Usłyszałem, że w zakładzie trzeba odświeżyć kadry i dać szanse młodym.
Z Asią już od dawna się nie spotyka. Jedynie w pracy czasami się widują na korytarzu, ale już go nie wita tym swoim czarującym uśmiechem. Niektórzy mówią, że nowy dyrektor zupełnie stracił dla niej głowę. Jak wcześniej ja...