Ewa od czterech lat jest już na zasłużonej emeryturze. Janusz musi jeszcze dwa lata chodzić do pracy.
(...) Jak żona skończyła pracować, to się nawet ucieszyłem. Sądziłem, że będzie miała tyle czasu, że codziennie będzie na mnie czekać ciepły obiad z deserem, że będzie posprzątane w mieszkaniu. I na początku tak rzeczywiście było. Ewa rano wychodziła zazwyczaj na targ, robiła zakupy, potem sprzątała i czekała na mnie z obiadkiem. Za pieniądze z odprawy kupiła wreszcie swój wymarzony robot kuchenny. Na początku mówiłem, że to będzie kolejny gadżet, do tego drogi, ale okazało się, że codziennie go używa i eksperymentuje w kuchni.
(...) Ewa nigdy nie była fanką telewizji. Nie pamiętam, żeby poza prognozą pogody oglądała jakieś filmy czy programy. Uwielbiała natomiast rozwiązywanie krzyżówek
Potrafiła nad jednym hasłem siedzieć pół dnia. Nie było wtedy jeszcze internetu, wertowała leksykony, encyklopedie, czasami dzwoniła do znajomych, podpytywała. Czytała też sporo książek, gazet - zwłaszcza tych "babskich"
(...) Któregoś dnia zaczęła coś oglądać w telewizji. Nic nadzwyczajnego, ale zdziwiło mnie to, bo jeśli już coś chciała obejrzeć, to raczej było to wieczorem, a ona siedziała już przed ekranem, jak tylko wróciłem z pracy. Było to przed siedemnastą. Mówiła, że się nudziła i zainteresował ją przypadkowo jakiś film. To był chyba serial kryminalny. Odcinek po odcinku. Kolację zjadłem sam. Nie miała czasu. (...) Następne dni wyglądały podobnie. Kiedy wchodziłem do mieszkania po pracy, to od razu słyszałem włączony telewizor. I tak do nocy. Okazało się, że ten serial był podzielony jeszcze na jakieś sezony. Chyba z pięć. Ona zaczęła od środka. Kiedy obejrzała już do końca, to koniecznie chciała się dowiedzieć, jak się to wszystko zaczęło i cofnęła się do pierwszego odcinka.
(...) Wcześniej pytała, jak tam było w pracy, planowaliśmy weekend, a od kiedy "odkryła", że w telewizji są inne - oprócz prognozy pogody - programy, to przestała pytać
Zaczęła z kolei opowiadać o tym, co akurat było w kolejnym odcinku. W końcu zaczęła mnie namawiać, żeby chociaż obejrzał kawałek. "Jak cię nie zainteresuje, to nie będę cię już więcej męczyć - mówiła. Dałem się namówić. Obejrzałem kawałek. Próbowałem, ale mi ciągle przerywała, bo zaczynała tłumaczyć kto jest kim i kto kogo zdradza. Dałem sobie spokój. Ewa była trochę rozczarowana. "To taki życiowy film, mądry" - przekonywała. Dla mnie nie był ani mądry, ani życiowy. Wolałem kolację. (...)
Ewa od dawna nie kupuje już żadnych gazet. Oprócz tych z programem telewizyjnym
Kiedyś, jak nie miała aktualnego programu, to poszła wieczorem na stację benzynową, gdzie jest stoisko z prasą. Kupiła sobie nawet specjalny flamaster, którym podkreśla ulubione filmy czy programy. (...) Najgorzej jak o jednej porze nakładają się na siebie seriale. Wtedy ma straszny dylemat - co wybrać. Ale są przecież powtórki...
(...) Telewizja wciągnęła ją jesienią. Sądziłem, że za kilka miesięcy, kiedy dni będą dłuższe, zrobi się cieplej, to jej przejdzie. Zajmie się czymś innym, a nie tym ciągłym wpatrywaniem się w ekran. Ale gdzie tam, ona już żyła kolejnymi sezonami seriali. Żeby to jeszcze były dwa, trzy seriale, ale gdzie tam: wszystkie ją wciągały. Do tego namiętnie zaczęła oglądać jakieś programy o policjantach, szkole, szpitalach, zdradach. Najbardziej jednak lubi te wszystkie medyczne. O chorobach, operacjach. Polskie i zagraniczne. (...) Lubi też teleturnieje. Nawet takie, które są tak absurdalne, że czasami się dziwię, kto to ogląda.
Przez to oglądanie telewizji, robi się też coraz bardziej nerwowa
(...) Pamiętam, że kiedyś oglądała jakiś serial kryminalny. Ja siedziałem jak zwykle w drugim pokoju, bo już nie mogłem słuchać tych odgłosów z ekranu. Nagle Ewa zaczęła głośno przeklinać. Jak nie ona. Myślałem, że coś się stało. I rzeczywiście się stało. Ktoś śmiał przerwać film reklamami w tak ważnym momencie (...) To nie jest normalne zachowanie. Nawet jak był ksiądz "po kolędzie", to zauważyłem, jak dyskretnie spogląda na zegarek. Dobrze, że nie zaproponowała księdzu wspólnego oglądania historii lekarzy z Leśnej Góry. Bo to ten serial miał się wtedy zacząć za kilka minut. Kiedyś zażartowałem, że niedługo będzie się zapisywać na wizyty do tych serialowych lekarzy. Mało się nie obraziła. (...)
(...) Chwile grozy Ewa przeżyła w pewien niedzielny poranek.
Tuż przed ósmą (czasami nastawiała budzik, żeby nie przespać ulubionego serialu) włącza telewizor, a tu słychać głos, a nie ma obrazu
Jestem pewny, że do dzisiaj to było dla niej traumatyczne przeżycie. Telewizor się zepsuł. No wielkie halo. Miał prawo, bo kupiliśmy go ponad 13 lat temu. Znalazłem w internecie całodobowy serwis naprawy telewizorów. Ogólnopolski. Miły pan w słuchawce powiedział, że najprawdopodobniej uszkodziła się jakaś matryca i naprawa będzie kosztować kilkaset złotych. Mało opłacalne. (...)
(...) Nowy telewizor stał już w salonie następnego dnia. Ewa stwierdziła, że zimowe opony, na które odłożyliśmy pieniądze, mogą poczekać. Seriale nie...
(...) Jedyne, czego nie ogląda moja żona, to jakichkolwiek programów publicystycznych, sportowych wiadomości i oczywiście telezakupów, które doprowadzają ją do ataków złości. Gdyby można było dopłacić do abonamentu, który umożliwiałby oglądanie telewizji bez reklam, to jestem przekonany, że zapłaciłaby pewnie każde pieniądze (...)
(...) Czasami uda mi się ją wyciągnąć gdzieś na weekend. Przynajmniej wtedy zapomina o swoich serialowych bohaterach. Ale następnego dnia nadrabia "zaległości". Ogląda powtórki. I zdarza się, że w poniedziałki zamiast smacznych, domowych obiadów, muszę zadowolić się odgrzanymi pierogami z marketu. Bo przecież filmy są tak czasochłonne. Nie daj Boże, jak ktoś do niej zadzwoni w trakcie oglądania filmu. Jest wtedy nieprzyjemna. Kiedyś zwróciłem jej na to uwagę. Teraz, jak zaczyna oglądać, to telefon po prostu wycisza. Oddzwania po filmie. To jest dla mnie chore. Powiedziałem jej, że jak kiedyś będę miał wypadek, to ze szpitala się do niej nie dodzwonią. "No coś ty, przecież bym oddzwoniła" powiedziała. Nie wiem czy żartem czy serio. (...)
(...) Jak przychodzą czasami znajomi, to wcześniej czy później pada jej jakże często używane pytanie "a czy oglądałeś?" - i tu nazwa filmu lub programu
(..) Jak sobie radzę z oglądaniem meczów? Ewa na szczęście nie odkryła jeszcze do końca wszystkich możliwości internetu. Gdyby wiedziała, że niektóre seriale można oglądać wcześniej niż w telewizji...Ale jej tego nie powiem.
(...) Jak jest jakiś rzeczywiście ważny mecz, to chętnie mnie puszcza do sąsiada czy kolegów. Kiedy wracam, to nawet nie muszę się tłumaczyć, dlaczego tak długo wkładałem klucz do zamka, bo jest tak pochłonięta kolejnym odcinkiem ukochanego serialu.(...)