Rozmowa z Piotrem Mazurem, rocznik 1993, tatuażystą
Po co się ludzie tatuują?
- Jest mnóstwo powodów. Jedni chcą się jeszcze bardziej poczuć indywidualistami, drugim podoba się sztuka i chcą mieć jej część na sobie, a jeszcze inni chcą zrobić coś szalonego w swoim życiu, bo przechodzą np. kryzys wieku średniego.
Jaki najdziwniejszy tatuaż dotychczas robiłeś?
- Kiedyś na Erasmusie zgłosiła się do mnie dziewiątka francuskich studentów, wśród niech kilka dziewczyn. Każdy chciał mieć mieć jakiś element związany z ulubioną przez nich wódką - była to soplica orzechowa. Rysowałem więc im kapsle, butelki i kieliszki. Miałem też dość specyficzne zamówienie od kilku młodych dziewczyn, które zażyczyły sobie pejzaż z górami, ale zbocza miały przypominać waginę. Klient nasz pan.
Każdą część ciała można tatuować?
- Nie słyszałem, żeby były jakieś ograniczenia. Poza oczywiście oczami. Już ktoś kiedyś wpadł na tak głupi pomysł i niestety zakończyło się to ślepotą. Ale to skrajne przypadki.
Można z tego wyżyć?
- Oczywiście. Chętnych nie brakuje, a tatuaże też nie są tanie. Zwłaszcza na Zachodzie. U mnie stawki w Berlinie wynoszą około 800 euro za sesję. Najwyższą dniówkę - niestety jednorazową - udało mi się osiągnąć w Norwegii, gdzie pracowałem przy tatuażach ponad cztery lata. Wyszło mi jednego dnia pracy ponad 1200 euro.
Jakiego miałeś najstarszego i najmłodszego klienta?
- Nieletnim nie robimy tatuaży, ja nawet nie robię tego za zgodą rodziców. W Norwegii na tatuaż zdecydowała się kiedyś u mnie 80-latka. Przyszła do studia razem z córką. Wyszły z małymi rysunkami kwiatków na ciele.
Kiedyś więźniowie tatuowali się m.in. w charakterystyczne kropki przy oku. Dalej jest tak?
- Nie miałem z tym do czynienia. Być może są jakieś niszowe studia, które to robią, ale w większości to raczej powstają za kratkami.
Czy w związku z wojną za naszą wschodnią granicą, są w modzie motywy ukraińskie?
- Tak. Miałem takie zamówienia. Byli to głównie młodzi Ukraińcy; chcieli mieć na ciele m.in. flagę w barwach ich ojczyzny. Przyszedł też kiedyś do studia młody Niemiec. Powiedział, że tak mu szkoda Ukraińców i tak się z nimi solidaryzuje, że chciał też mieć ich flagę.
Jak się komuś znudzi tatuaż, to można go usunąć?
- Tak, laserowo. Taka usługa jest jednak często droższa od samego wykonania tatuażu. Nie każdy też tatuaż da się do końca usunąć.
Tatuowanie boli?
- Nie jest na pewno przyjemne uczucie, zwłaszcza przy dłuższych sesjach i większych wzorach. Przy małej i delikatnej kresce, to w zasadzie nic nie czuć.
A co z tatuażami dla osób o bardzo ciemnej karnacji?
- Miałem kiedyś takiego klienta. Mulata. Zrobiłem mu typowy tatuaż, ale wcześniej ostrzegłem, że nie będzie tak bardzo widoczny jak w przypadku kogoś o białej karnacji. Zgodził się.
Czy znany, wytatuowany polityk wzbudza zaufanie?
- Dzisiaj tatuaż nie jest postrzegany jako coś, co jest związane z subkulturą. Większość ludzi nie traktuje w tym nic złego. Ja z tym też nie mam problemu. Tatuaż miała kiedyś królowa Grecji, ma go również premier Kanady Justin Trudeau.
A ty masz dużo tatuaży?
- Jak na kogoś, kto się tym zajmuje zawodowo - to niewiele.
Dlaczego wyjechałeś z Norwegi i tatuujesz teraz Niemców?
- Ekonomia. Norwegia jest bardzo droga. Usługi to droga przez mękę. Prosta naprawa laptopa kosztuje majątek, a do tego trzeba czekać tygodniami. Do tego są wysokie podatki i horrendalne koszty utrzymania. Wprawdzie księgowość w przypadku własnej działalności jest tam szalenie prosta, nie trzeba zatrudniać księgowej, ale w razie problemów, to nie ma się kogo poradzić. Trudno mi także było przyzwyczaić się do skandynawskiej mentalności. Brakowało mi otwartości, spontaniczności. Norwegowie są bardzo zamknięci w sobie i trudno nawiązuje się z nimi kontakt. Poza tym chciałem być bliżej Polski. Berlin jest dobrym wyborem, chociaż tamtejszy rynek jest ciężki i wymagający. Jest też ogromna konkurencja. Ale nie narzekam. Pracuję w znanym studio, dzielę się z nimi procentowo zarobkami.
Nie możesz w Polsce zarabiać?
- Aż tyle bym nie zarobił. U nas tatuaż kosztuje 1,5-2 tysiące złotych. Warto dodać, że jest to cena za sesję, a nie sam tatuaż. Często klienci tatuują rękawy, półrękawy, całe plecy, uda itp. Wtedy nie da się takiego tatuażu zrobić na jednej sesji.
Co jest teraz na topie?
- Cienka kreska i tzw. ignores styles: śmieszne i zaraz głupie rysunki. Wszystko jest kwestią wyboru i gustu.
Tatuażysta to artysta?
- Zdecydowanie tak. Każdy dąży do osiągnięcia własnego, indywidualnego stylu. Ściąganie rysunków i wzorów z internetu jest napiętnowane. Ciężko być dobrym, cenionym tatuażystą, jeśli nie masz swojego stylu.