Nasz bohater, 43-letni przedsiębiorca jest z żoną od 20 lat. Poznali się jeszcze na studiach. On kończył politechnikę, ona – filologię romańską.
- Po ślubie mieliśmy naprawdę dobry start – mówi. - Wcześniej rodzice kupili mi już mieszkanie. Miałem też samochód. To był prezent od dziadka. Zmarł w ubiegłym roku. Bardzo przeżył tą moją historię z Alą.
To było wiosną. Kiedy wrócił po pracy, żony nie było. Nie było również jej rzeczy
Pierwsze, co mu się rzuciło w oczy, to puste miejsce po kosmetykach w łazience.
- To głupie uczucie, kiedy wracasz do domu, a okazuje się, że żony nie ma; wyprowadziła się – mówi Jacek. - Pierwsza myśl, jaka przyszła mi do głowy: może musiała gdzieś nagle służbowo wyjechać. Zdarzały się jej wyjazdy nawet kilkudniowe na tłumaczenia, była m.in. tłumaczem przysięgłym, ale raczej by zadzwoniła, uprzedziła. Coś mi tu nie pasowało. Sprawdziłem jeszcze połączenia. Myślałem, że może dzwoniła, a nie usłyszałem. Nic. Ona też nie odbierała telefonu.
Maćkowi, synowi powiedział, że mama musiała wyjechać i niedługo wróci. Na szczęście nastolatek o nic więcej nie pytał
- Próbowałem jeszcze kilka razy do niej zadzwonić, ale miała wyłączony telefon. Wieczorem zadzwoniłem do jej najlepszej przyjaciółki – Izy. Nigdy jej nie lubiłem. Ona zresztą mnie też. Trochę mi głupio było się pytać, czy nie widziała mojej żony, ale im robiło się później, tym bardziej się denerwowałem.
Różne mi myśli przychodziły do glowy. A może coś się stało? Fakt, że w ostatnim czasie nie układało nam się najlepiej, ale jej odejścia w ogóle nie brałem pod uwagę.
- Iza spytała tylko szyderczo, jak to możliwe, że mąż nie wie, gdzie jest jego żona o 22. Miałem wrażenie, że coś kręci. Stwierdziła, że skoro Ali nie ma, to znaczy, że ma pewnie coś ważniejszego na głowie. Miała mi dać znać, gdyby się do niej odezwała – mówi Jacek. - Nie spałem prawie całą noc. Nie chciałem dzwonić do wszystkich znajomych i wypytywać o własną żonę. Poza Izą zadzwoniłem wcześniej do jej matki. Nie odebrała. Teściowa często miała wyciszony telefon, bo w dzień lubiła uciąć sobie dzrewmkęi potem zapominała włączyć dźwięk.
Rano, przed pójściem do pracy sprawadził jeszcze raz swój telefon. Ani jednego nieodebranego połączenia. Nie było też żadnej wiadomości.
- Kiedy jechałem do pracy, jeszcze raz zadzwoniłem do teściowej – kontynuuje Jacek. - Tym razem odebrała. Była jeszcze zaspana. Zanim powiedziałem o co chodzi, przerwała mi:
- Ala jest u mnie, śpi, nic jej nie jest – powiedziała. - Nie martw się.
Nic więcej nie chciała powiedzieć. Stwierdziła, że jak się Ala obudzi, to do niego zadzwoni. I rozłączyła się.
- Z jednej strony trochę się uspokoiłem, ale z drugiej miałem kociokwik w głowie – tłumaczy 43-latek. - Nic z tego nie rozumiałem.
W pracy nie mógł się skupić. Wciąż myślał o Ali i ich małżeństwie. Na początku bycia razem byli zgodnym małżeństwem. Ala była spokojną, opanowaną kobietą, do tego domatorką. Nie lubiła dużych, głośnych imprez. Unikała Jacka kolegów, którzy według nich byli zbyt hałaśliwi, a do tego zbyt lubili alkohol na imprezach. Tego nigdy nie znosiła.
W każdą niedzielę chodziła do kościoła. Była bardzo religijna w przeciwieństwie do Jacka. Zresztą z tego powodu nieraz dochodziło między nimi do kłótni.
- Mnie wystarczało, że raz do roku pójdę do spowiedzi – tłumaczy Jacek. - Nie odczuwałem aż tak dużej potrzeby, żeby być w kościele co tydzień. I o to głównie miała pretensje, ale w końcu odpuściła.
Byli spokojnym małżeństwem. Kuba był oczkiem w głowie mamy
Woziła go na treningi, jak zaczął grać w piłkę nożną. Jeździła też na jego mecze. Miala nienormowany czas pracy. Tłumaczyła dla kilku firm. Musiała być jedynie dyspozycyjna.
- Różniliśmy się charakterami – przyznaje Jacek. - Ja byłem bardziej otwarty, lubiłem od czasu do czasu zaszaleć, zorganizować spontaniczną imprezę. Nie lubiłem bezczynności. Ala odwrotnie. Najchętniej to by się z domu nigdzie nie ruszała. Cięzko ją było gdziekolwiek wyciągnąć. Dużo czytała, sporo czasu poświęcała Kubie. Z mamą miała niełatwy kontakt. Często się sprzeczały, było tak, że nie dzwoniły obrażone do siebie przez kilka dni, ale Ala często zwierzała się jej. Chyba częściej niż mnie.
Dużo zmieniiło się, kiedy w życiu Ali pojawiła się znów Iza
Z przyjaciółka miała wcześniej dużo rzadszy kontakt. Znały się jeszcze ze szkoły. Iza była rozwódką.
- Kiedy ją po raz pierwszy poznałem, to zrobiła na mnie jak najgorsze wrażenie – mówi Jacek. - Klęła jak szewc, była wręcz ordynarna, bardzo krzykliwa i pewna siebie. Nie wiem, jak one mogły się przyjaźnić.
Po jakimś czasie Iza zaczęła coraz częściej odwiedzać Alę w domu, wyciągała ją nawet na babskie pogaduchy do pubu czy kawiarni.
- Dla mnie to był szok – przyznaje mąż Ali. - Nie pamiętam, kiedy ze mną wybrała się na kawę czy kolację do lokalu. Z Izą jednak – nie wiem jakim cudem – ale się dogadywały. Początkowo myślałem, że może to i dobrze, bo Ala nabrała trochę energii, wigoru, widać było, że się zmieniła.
Dwa tygodnie przed zniknięciem żony Jacek przeżył szok. Ala przyszła wieczorem do domu na chwiejnych nogach
Pierwszy raz widział ją, że ma problemy z utrzymaniem równowagi. Była po prostu pijana. Do tego agresywna.
- Nie było to fajne - mówi Jacek. - I nagle się rozgadała. Zaczęła mi robić zarzuty, że nasze małżeństwo jest nudne, że nie korzystamy z życia jak inni, a tak w ogóle to życie jest tak krótkie, że szkoda czasu na wieczną walkę o lepszą pracę, większe pieniądze i że trzeba się wyszumieć. Coś tam jeszcze gadała, ale powiedziałem, że dokończymy rozmowę następnego dnia i pomogłem jej położyć się do łózka. Rano, kiedy wychodziła, spała jeszcze jak zabita.
Nie dokończyli tej rozmowy. Po południa Ala znów zniknęła. Zadzwonił do niej. Odebrała...Iza.
Powiedziała, że odebrala, bo zobaczyła na wyświetlaczu moje imię, a Ala jest w toalecie. Były oczywiście w pubie.
- Nie byłem miły dla Izy – przyznaje Jacek. - Powiedziałem, żeby powtórzyła żonie, że ma syna oraz męża i żeby łaskawie wróciła do domu.
- Powtórzę, ale nie gwarantuję, że posłucha – usłyszałem w słuchawce. I się rozłączyła.
Czekał na Alę do 22. O tej godzinie wróciła. Nie, nie była pijana. Wtedy po prostu przesadziła z alkoholem.
- Nie wytrzymałem i zrobiłem jej awanturę – mówi Jacek. - Kuba już spał, ale się obudził i powiedział, żebyśmy się tak głośni nie darli. Ala, mam wrażenie, że mnie w ogóle nie słuchała. Patrzyła na mnie beznamiętnym wzrokiem. Słowem się odezwała. Spytałem, czy pójdzie na wywiadówkę. Potwierdziła skinieniem głowy. Tyle było tej rozmowy.
Przez kolejne dni unikała Jacka. Siedziała całymi popołudniami przy komputerze i tłumaczyła kolejne zlecone teksty.
- Spaliśmy oczywiście razem, ale od wiele miesięcy od razu odwracała się ode mnie plecami, nawet dobranoc nie mówiliśmy sobie. - mówi Jacek. - Teraz się to nie zmieniło.
Czuł, że każdego kolejnego dnia oddalali się od siebie
- Myślałam, że ona może przechodzi jakieś załamanie psychiczne, brałem pod uwagę nawet depresję czy nerwicę, ale ona tylko przy mnie była taka wycofana. Jak zadzwoniła Iza, to nagle odzyskiwała wigor. Czułem przez skórę, że jej przyjaciółka manipuluje Alą. Jacek jest przekonany, że żona wyprowadziła się za jej namową.
- Kilka razy udało mi się porozmawiać z Alą – mówi. - Za każdym razem powtarzała, żebym na nią nie naciskał. Żebym dał jej trochę czasu. Spytałem wprost:
- Czy ty kogoś masz? Chcesz się rozwieść?
Zaprzeczyła. Powiedziała, że musi ode mnie odpocząć. O Kubie w ogóle nie wspominała.
- Dla mnie to był szok – mówi Jacek. - Być może się w jakiś sposób zniechęciła do mnie, pewnie ją ta Iza jakoś zbałamuciła, ale jak może to robić Kubie?
Próbował wszystkiego. Rozmawiał kilka razy z teściową. Ta rozłożyła ręce.
- Twierdzi, że Ala się zamknęła w sobie - mówi. - Też zaprzeczyła, że w grę może wchodzić inny mężczyzna.
Pewnego dnia zadzwonił też do Izy. Akurat był po kilku piwach.
- Próbowałem z nią oś ustalić – mówi. - Skończyło się na tym, że ją zwyzywałem od dziwek i rozłączyła się.
Od wyprowadzki Ali mijają już dwa lata
- Dzwoni czasami do Kuby – mówi Jacek. - Nie wiem, jak mu tłumaczy tą całą sytuację, bo syn nie chce o tym rozmawiać. Widzę jednak, że bardzo to przeżywa. Ma matkę, która nie mieszka z nami i nie wie dlaczego. Kiedyś tylko, na samy początku, spytał, czy może on coś zawinił, że mama się wyprowadziła. Bądź mądry i wytłumacz nastolatkowi, że mu mama zdurniała. Ja to tak widzę. Dwa lata wyjęła z naszego życiorysu. Nie wiem, ile to jeszcze czasu potrwa, ale jak nic się nie zmieni, to pójdę na całość. Albo zmądrzeje i wróci do domu pod warunkiem, że zapomni o tej Izuni, albo wystąpię o rozwód i alimenty na Kubę. Bo widzę, że moja żona do bycia matką to chyba nie dorosła.