Agata miała nerwicę już przed ślubem. Adam to jednak zbagatelizował.
- Często chodziliśmy do kina – mówi. - Agata zawsze wybierała miejsca tuż przy schodach. Blisko wyjścia. Teraz wiem, że było to związane z jej chorobą. Gdyby miała atak paniki, to miałaby bliżej do wyjścia.
Długo nie rozumiał skąd się biorą te ataki
- Potrafiła nagle uciec ze sklepu – mówi Adam. - Zostawiała wózek i blada, drżąca, mówiła, że poczeka na mnie przed wejściem. I tak było. Mówiłem, prosiłem, żeby się wzięła w garść. Sądziłem, że jest może przewrażliwiona, przemęczona, ale ona po prostu cierpiała z tego jej lęku.
Poznali się jeszcze na studiach. Wpadła mu od razu w oko. Inteligentna, oczytana, wrażliwa. Zakochali się w sobie. Po roku postanowili się ożenić.
- Tuż po ślubie było wszytko ok. Agata była wyciszona, spokojna. Ja już pracowałem, ona miała jeszcze miesiąc wolnego. Zaczynała od września. Była nauczycielka chemii, a to była jej pierwsza praca w szkole.
Dwa tygodnie przed rozpoczęciem roku szkolnego spędził razem z nią prawie całą noc na pogotowiu
- Obudziła mnie w środku nocy – opowiada Adam. - Mówiła, że się dusi, nie mogła złapać tchu. Przestraszyłem się nie na żarty. Zadzwoniłem na pogotowie. Zabrali ją, bo miała bardzo wysokie tętno. Skarżyła się też na kłucie w klatce piersiowej. Pojechał za nimi samochodem. Zrobili jej mnóstwo badań. Wyszło, że jest zupełnie zdrowa. EKG w normie, morfologia, mocz – wszystko w porządku. Lekarka zasugerowała wizytę u psychiatry.
- To nerwica lękowa – powiedziała. - To samo raczej nie przejdzie.
Następnego dnia Adam zapisał ją do lekarza. Agata nie była w stanie tego zrobić. Bała się wyjść z domu. Po dwóch dniach w końcu jakoś doszła do siebie.
- Na wizytę u psychiatry zawiozłem ją samochodem – mówi Adam. - Nie chciałem, żeby była sama. Miałem poczekać w samochodzie. Wizytę udało mi się załatwić przez dobrego znajomego. Inaczej musiałaby czekać około miesiąca. Podejrzewałem, że Agata boi się tej pierwszej pracy, stąd może ten stres i ataki. Chciałem, żeby ją lekarz zbadał jak najszybciej, zanim zacznie pracować.
Przyszła po godzinie. Tyle trwała wizyta. Z receptą w ręku i planem terapii. Lekarz stwierdził u niej klasyczną nerwicę lękową. Przepisał jej dwa leki na wyciszenie. Żadne psychotropy, ale ostrzegał, że może po nich czuć się nieco senna i osowiała.
- Nieco senna to Agata była jeszcze przed tą terapią - mówi Adam. - Jak zaczęła brać te leki, to w zasadzie pół dnia spała. Nie chciała jeść, ożywiała się na trochę wieczorem, po czym znów szła spać.
Pierwszy dzień pracy Agaty przeżył chyba bardziej od niej. Z niepokojem patrzył, jak rano zbiera się do pracy
Widział przerażenie w jej oczach. Próbował żartować, zagadywał, starał się odwrócić jej uwagę od tego wydarzenia. Lęk był jednak coraz silniejszy.
- Kiedy wysiadała z samochodu, to rzuciła jeszcze, że chyba tego dnia to nie przeżyje – mówi Adam.
Przeżyła. Kolejny dzień również. Leki prawdopodobnie zaczęły działać. Agata wciąż jednak miała ataki paniki. Często budziła się nocy i mierzyła puls, ciśnienie. Adam przez to kilka razy zaspał do pracy. Musiał ją w nocy uspokajać.
- Zacząłem dużo czytać w internecie o nerwicy lękowej – mówi. - Zrozumiałem, że sama rada „weź się w garść” nie pomoże. Wiedziałem, że żona strasznie cierpi, ale też nie potrafiłem jej skutecznie pomóc. Samo pocieszanie to za mało i w zasadzie nic nie daje.
Kiedy wydało się, że ataki paniki, złe samopoczucie Agata ma już za samą, nerwica powróciła. I to ze zdwojoną siłą. Doszło do tego, że pewnego dnia dopadł ają na lekcji i prawie uciekła z klasy.
- Na szczęście nie zrobiła tego, ale zwolniła się z dwóch ostatnich zajęć – mówi Adam. - Kiedy wróciłem do domu, leżała w łóżku zwinęta w kłębek. Już po jej minie wiedziałem, że miała atak.
Dostała zwolnienie od lekarza rodzinnego. Adam zapisał ją na psychoterapię. Znany psycholog. Zaczęła się żmudna walka z nerwicą.
Agata miała zupełnie rozchwiane emocje. Były dni, kiedy kipiała z niej energia. I nagle przychodził dół. Coraz gorszy
- Kiedy byliśmy gdzieś razem, to wystarczyło mi tylko spojrzeć na nią i wiedziałem, że zaraz będzie się ewakuować np. ze sklepu, czy też jest wszystko w porządku – opowiada Adam. - Bywały sytuacje, że wychodziliśmy gdzieś na imprezę i w połowie drogi musiałem zawracać.
Psychiatra wciąż zmieniał Agacie leki.
- Niektóre z tych leków powodowały u niej jeszcze większe lęki – mówi mąż Agaty. - Albo na początku miały super działanie, a po miesiącu przychodziły takie ataki, że przez weekend nie wychodziła z łóżka.
Z miesiąca na miesiąc coraz rzadziej wychodzili gdzieś wspólnie. Zazwyczaj Agata w ostatniej chwili mówiła, że jednak nie da rady wyjść z domu.
- Każdego dnia mamy loterię: czy moja żona dziś będzie w stanie cokolwiek zrobić, czy też z uśmiechem pójdzie do pracy i z takim samym uśmiechem z niej wróci.
Mimo psychoterapii, Agata wciąż miewa niczym nie wytłumaczalna ataki paniki. Często w najmniej odpowiednim momencie.
- Wiem doskonale, że to podstępna i zdradliwa choroba, ale jej ataki najczęściej przydarzają się zazwyczaj wtedy, kiedy jestem najbardziej zajęty – wyjaśnia Adam. - Dzwoni wtedy do mnie, żebym albo ją skądś zabrał albo przyjechał do domu. Tak było z miesiąc temu. Jechałem służbowo i musiałem się nieźle nagimnastykować, żeby wrócić ponad 200 kilometrów do domu.
Cudem udało im się ostatnio dotrwać także do końca premiery w teatrze
Wcześniej chodzili ina wszystkie sztuki .Często też na premiery filmowe. Od czasu choroby, Agata unikała takich miejsc. Bała się, że w trakcie seansu dopadnie ją atak.
- Na ostatniej premierze wydawało mi się, że czuje się dobrze – mówi Adam. - Udało mi się zdobyć bilety na miejsca tuż przy samy przejściu. Jak zawsze. W środku nie usiadłaby za żadne skarby.
W połowie drugiego aktu Agata chwyciła go mocno za rękę. Nie musiał nawet patrzeć na jej twarz. Wiedział, że to kolejny atak. Jakoś jednak wytrwała do końca. Dłoni męża jednak nie puściła do końca. Kiedy wracali do domu, mówiła że niewiele pamiątka z końcówki aktu, bo nie pozwoliła jej na to nerwica.
- Kocham Agatę, ale czasami jej choroba daje nam razem porządnie w kość - mówi Adam. - Co jakiś czas jest wyraźna poprawa, a potem za kilka dni wszystko wywraca się do góry nogami. Widzę, że żona bardzo się stara, nie przesiaduje tak jak wcześniej w internecie i nie szuka porad, nie przegląda też for internetowych. W ten sposób tylko się nakręcała. Trudno nam jednak cokolwiek zaplanować. O wyjeździe na urlop na razie nie ma mowy. Boi się gdzieś dalej ruszyć.
Adam stara się zrozumieć żonę. Umówił się nawet na wizytę u jej terapeuty. Lekarz wytłumaczył mu mechanizm powstawania ataku paniki. Tłumaczył, jak ma postępować z żoną w takich sytuacjach.
- Widzę jednak światełko w tunelu – mówi na koniec Adam. - Agata dostała teraz zupełnie nowe leki. Na razie jest dobrze. Jak się znowu powtórzą ataki, to pozostaje jedynie cierpliwość. Anielska cierpliwość.