Janusz to 43-latek z miasteczka na Podkarpaciu, który wysłał list do redakcji facetxl.
(…) Chcę się podzielić z innymi moją historią. Może mi trochę ulży, bo mam wyrzuty sumienia – napisał na początku maila.
(…) Ożeniłem się z miłości. Kasię poznałem na stacji benzynowej. Nie wiedziała jak zatankować LPG. Pomogłem jej i zaczęliśmy rozmowę. Okazało się, że mieliśmy wspólnych znajomych. Zupełny przypadek, bo akurat jej pasażerką była moja dawna koleżanka ze szkoły. (…)
Z Kasią od razu zaiskrzyło. Ujęła mnie swoim sposobem bycia. Była konkretna, energiczna i miała głowę pełną najróżniejszych pomysłów. Szybko przejęła inicjatywę. Pamiętam, że na jednej z pierwszych randek wypytywało mnie o wszystko. Jak na przesłuchaniu. Ale miał w sobie to „coś”. Po dwóch latach oświadczyłem się jej.
(...) Po ślubie zamieszkaliśmy u niej. Miała dużo większe mieszkanie. Swoje sprzedałem. (…)
Janusz jest urzędnikiem. Lubi swoją pracę, mniej jest zadowolony z zarobków, ale to, co ma - zapewnia mu stabilizację
Z Kasią są zgodnym małżeństwem. Rzadko się kłócą. Żona zastąpiła mu matkę, która zmarła tuż po ich ślubie. Ojciec zginął w wypadku, jak był jeszcze mały. Słabo go pamięta.
(…) W domu rządzi Kasia. Pracuje umysłowo. Nie napiszę gdzie, bo to mała miejscowość i wszyscy się znają. Żona jest typową gospodynią. Sprząta, na okrągło gotuje, w lecie ciągle coś zmienia na działce. A to nowe nasadzenia, a to nowa grządka warzyw. Tak samo w domu. Co skończymy jakiś remont, to zaraz myśli, co jeszcze można by ulepszyć. Ja tylko się dowiaduję, kiedy i jaki fachowiec przyjdzie do kolejnych prac. (…) Kasia jest bardzo zasadnicza. Jak coś sobie postanowi, to nie ma zmiłuj. Ale muszę przyznać, że dobrze – jak to się kiedyś mówiło – gospodarzy. Nie wiem, jak ona to robi, ale zawsze mamy jakieś oszczędności. Fakt, że nie szalejemy, urlop najczęściej spędzamy na działce, do kina chodzimy od święta. (…) Jest domatorką. Nie mamy jakiegoś dużego grona przyjaciół czy znajomych. Raz, dwa razy do roku organizujemy jedynie grilla z sąsiadami.
Nasz bohater – jak sam przyznaje – szybko dał się zdominować żonie. To ona organizowała mu wolny czas.
(…) W naszym małżeństwie nie było spontaniczności. Wszystko dokładnie zaplanowane. Kasia jest osobą skrupulatną, dobrze zorganizowaną i poukładaną. Nie mamy dzieci. Mniejsza o powody.
Po wielu latach małżeństwa, Januszowi zaczęło czegoś w brakować w ich wspólnym życiu.
(…) Wyobraziłem sobie, że aż do późnej starości będziemy „dziubdziać” w tym ogródku, jeść te same niedzielne obiadki, a wieczorami oglądać durnowate seriale. Chciałem jakiejś zmiany.(…)
Tę zmianę znalazł przypadkiem na ulicy. To Ewa, bo tak ma na imię jego dawna koleżanka z klasy, której nie widział wiele lat. Wpadli na siebie pod sklepem. Poznał ją od razu. Kiedyś się w niej nawet podkochiwał. Ucieszyła się na jego widok. Okazało się, że przez kilka lat mieszkała w Londynie. Ma męża, dziecko. Niedawno wróciła na „stare śmieci”.
(…) Mówiła, że jak zmarła jej mama, to się podłamała. Po jej pogrzebie nie wróciła już do Anglii. W przeciwieństwie do męża. Nie pytałem o szczegóły. Zresztą się spieszyła. Wymieniliśmy się numerami telefonów. Obiecaliśmy, że się umówmy na pogaduchy.
Janusz dość szybko zapomniał o tej rozmowie. Minęły dwa tygodnie. Telefon. Spojrzał na wyświetlacz. Ewa. Był zaskoczony. Okazało się, że nie chodziło o spotkanie. Zepsuł jej się samochód.
(…) Przepraszała, że mi głowę zawraca, ale jej brat nie odbierał telefonu, a wracała z dzieckiem z przychodni. Pojechałem do niej. Okazało się, że zostawiła samochód na światłach i padł akumulator. Na szczęście miałem przy sobie przewody i uruchomiłem jej auto. Strasznie wtedy padało, byłem mokry jak kura. Kiedy już silnik odpalił, Ewa wyszła z samochodu i mnie pocałowała z wdzięczności w policzek, a przy tym delikatnie się przytuliła. Bez żadnych podtekstów. Po prostu koleżeńska wdzięczność. Poczułem jednak przyjemny dreszczyk na ciele. Kiedy już odjechała, wsiadłem do samochodu, ale długo jeszcze myślałem o niej, zanim ruszyłem.
Po kilku dniach Janusz sam zadzwonił do Ewy.
(…) Kasia była gdzieś u koleżanki. Siedziałem sam w domu. Zjadłem zostawiony przez żonę obiad. Myślałem wciąż o Ewie. I znalazłem pretekst, żeby do niej zadzwonić. Chciałem się spytać, czy następnego dnia samochód jej odpalił. Nie powiedziałem jej wtedy, żeby trochę nim dłużej pojeździła, żeby się akumulator naładował.
Odebrała po pierwszym sygnale. Ucieszyła się, że Janusz zadzwonił
- Gadaliśmy z pół godziny. Miała miękki, przyjemny głos. Miło się jej słuchało. Wspominaliśmy naszą szkołę; chyba każdego obgadaliśmy. Na koniec Ewa zaproponowała, żebyśmy się może spotkali w większym gronie z naszej dawnej klasy. Ustaliliśmy termin. Obiecałem, że ja powiadomię kolegów, ona – koleżanki.
Spotkali się w kolejny piątek. W kawiarni na rynku. Oprócz Janusza i Ewy było jeszcze pięć osób. Reszta nie mogła albo nie było ich w mieście.
(…) Siedziałem obok Ewy. Wszyscy dobrze się bawiliśmy. Było sporo alkoholu, ale nikt nie przesadził. Wszyscy wypytywali Ewę o ten pobyt w Anglii. My mieliśmy tutaj, w miasteczku kontakt ze sobą. Ewa dużo mówiła o Londynie, o pracy, ale o swoim małżeństwie tylko zdawkowo. O północy pożegnaliśmy się. Zostałem przed lokalem z Ewą. Mieliśmy jechać jedną taksówką, bo ona mieszka po drodze do mnie. Była ciepła, pogodna noc. Zaproponowałem, że może pójdziemy pieszo. Zgodziła się. Chyba też miała na to ochotę. A już na pewno czuła potrzebę, żeby się wygadać.
Spacerowali jeszcze przez godzinę. Janusz tylko słuchał
Okazało się, że mąż dał Ewie nieźle w kość. Poznała go w Anglii. Polak. Zakochała się w nim. Po kilku miesiącach wzięli ślub. Była w ciąży. Jej wybranek serca był alkoholikiem. Wcześniej tego nie zauważyła.
(…) Jak się urodziła córka, to wcale się nią nie interesował. Pił coraz częściej i coraz więcej. W końcu ją uderzył. (…) Ewa się od niego wyprowadziła, a za jakiś czas dostała telefon o śmierci mamy i wróciła do Polski. (…) Była wdzięczna na tym spacerze, że ją słuchałem. Podziękowała mi na koniec i tak jak wtedy pocałowała w policzek. Jasne, że się przytuliła.
Po tym spotkaniu, coraz częściej dzwonili do siebie, wysyłali SMS-y. O wszystkim. Ale bez żadnych „tęsknię”, „kiedy cię znów zobaczę” itd.
(…) Kiedyś opowiedziałem Kasi o niej. To nie tak, że kombinowałem jakiś romans na boku. Wiedziała, że się spotkaliśmy przypadkowo, że jej pomogłem przy samochodzie i o naszym klasowym spotkaniu.(…)
Spacer przemilczał. Całusy też.
(…) Coraz częściej o niej myślałem. Dobrze mi się z nią rozmawiało. Ewa miała i ma w sobie coś, czego mi brakuje u Kasi – spontaniczności, fantazji i luzu. Do tego jest romantyczna. Ma w sobie dużo wdzięku, ale takiego dziewczęcego. Potrafi się śmiać z niczego, nie przejmuje się błahostkami. (…)
Między Januszem i Ewą nawiązała się pewna nić. Właśnie – czy miłości czy sympatii, może przyjaźni?
(…) Nie jestem w stanie odpowiedzieć, czy ja się w Ewie zakochałem czy też jest to zauroczenie. Nie chcę zranić Kasi. Z Ewą się owszem, widujemy, ale częściej rozmawiamy telefonicznie. Zdarza się, że mam ochotę jej się z czegoś zwierzyć lub po prostu porozmawiać. Z Kasią tak się nie da. Chwilę posłucha i zaraz mi przerywa, że nie ma czasu na głupoty. (…)
Taka sytuacja trwa już od półtora roku. Nie spali nigdy ze sobą.
(…) Ewa niedawno mi powiedziała, że nie szuka już miłości. Nie potrafi określić też tego, co jest między nami. - Niech to będzie taka nasza mała tajemnica – powiedziała i znów się do mnie delikatnie przytuliła. (...)