Francja, Hiszpania, Tajlandia czy Włochy – to jedne najbardziej popularnych miejsc odwiedzanych przez turystów. Sam Paryż odwiedza rocznie nawet 20 mln turystów. Na drugim biegunie znajdują się takie państwa, które turyści omijają szerokim łukiem. Według Światowej Organizacji Turystyki (UNWTO) jest to obecnie dziesięć krajów z najmniejszą liczbą podróżnych. Oto one:
10. Angola
Według ostatnich danych, ten kraj odwiedziło w ciągu roku zaledwie 130 tys. turystów. Wojna domowa, która trwała wiele lat, a zakończyła się w 2002 roku, wciąż zniechęca do podróży do Angoli. Do 2017 roku wiza do tego kraju była jedną z najtrudniejszych do uzyskania i najdroższych na świecie. Choćyo państwo stopniowo otwiera się na turystykę, Angola nadal nie jest łatwym kierunkiem do odwiedzenia. Kiepska infrastruktura turystyczna, przerwy w dostawie prądu, zły stan dróg i problemy komunikacyjne mogą zniechęcić niejednego turystę. W wielu przewodnikach można się dowiedzieć, że poruszanie się autem po tym kraju stanowi nie lada wyzwanie. Motocykliści na ogół zupełnie nie przestrzegają przepisów i ignorują sygnalizacje świetlne, a na wszystkich użytkowników dróg czyhają pułapki – otwarte studzienki kanalizacyjne.
A warto podkreślić, że wraz z Brazylią i Madagaskarem kraj ten charakteryzuje się jednym z najwyższych poziomów różnorodności biologicznej. Nigdzie indziej na kontynencie afrykańskim nie można podziwiać takiego bogactwa zwierząt i roślin. Do Luandy, stolicy kraju można dolecieć z Polski z jedną przesiadką korzystają z linii Lufthansy, Swiss Air lub Tap Air Portugal. Podróż trwa ok. 12 godzin. Za bilety w dwie strony zapłacimy od 4 do 6 tys. zł.
9. Burkina Faso
To jedno z najuboższych państw na świecie odwiedzają nieliczni turyści. Dwa lata temu w Burkina Faso jedynie 20 proc. ludności miało dostęp do energii elektrycznej. Ataki terrorystyczne, duża przestępczość, porwania nie zachęcają do odwiedzin tego kraju. Władze wielu państw, w tym polskie MSZ przestrzegają, że nawet na głównych drogach krajowych może dochodzić do napadów bandyckich z użyciem broni. Ze względu na liczne kontrole policyjne należy zawsze mieć przy sobie paszport, a podczas kontroli zachować spokój i unikać prowokacyjnych zachowań. Co ciekawe, cudzoziemcy, którzy pod wpływem alkoholu zakłócają porządek publiczny, mogą zostać wydaleni z tego kraju.
8. Wyspy Cooka
Wyspy Cooka położone są na południowym Pacyfiku i składają się z 15 wysp. Zajmują obszar wielkości Europy Zachodniej, ale mieszka tu tylko 15 tys. osób. To idealne miejsce na odpoczynek z dala od wielkomiejskiego hałasu i tłumów. Jest tylko jeden, duży minus – uciążliwa podróż z wieloma przesiadkami, a bilety są stosunkowe drogie. Jeśli jednak ktoś zdecyduje się na dotarcie tutaj, to z pewnością Wyspy Cooka oszołomią go dziewiczym krajobrazem – tropikalnymi lasami, białymi plażami, błękitnymi lagunami. Nic, tylko wypoczywać.
7. Liechtenstein
Liechtenstein jest drugim najrzadziej odwiedzanym krajem w Europie, jedynie San Marino ma mniej turystów. Co roku to państwo odwiedza zaledwie ok.100 tys. osób. Z turystycznego punktu widzenia ten mały alpejski kraj jest idealny na długie wędrówki. Być może barierą do spędzania tu urlopu są wysokie ceny? Jest tu zdecydowanie drożej niż w Niemczech czy Austrii. Za posiłek w niedrogiej restauracji trzeba wydać ok. 160-200 zł.
6. Papua Nowa Gwinea
To niezwykle zróżnicowany językowo kraj na świecie, w którym mówi się ponad 800 językami (więcej niż gdziekolwiek). Jest tu także trzeci co do wielkości las deszczowy na świecie, 45 tys. kilometrów raf koralowych i ponad 700 gatunków ptaków. W 2022 roku Nową Gwineę odwiedziło jednak jedynie 69 tys. podróżnych. Powód? To niezwykle niebezpieczne państwo, gdzie napady z maczetą czy bronią palną są na porządku dziennym. Polskie MSZ odradza podróże do niektórych prowincji w tym państwie. I ostrzeżenie dla kierowców: jeśli ktoś spowoduje śmierć rdzennego mieszkańca, to musi się liczyć z zemstą jego najbliższych. Nie brzmi to dobrze...
5. Vanuatu
To archipelag 83 wyjątkowych wysp położony na południowym Pacyfiku. Ma wszystko, co może zachwycić każdego turystę – czyste, ogromne plaże, ciemnoniebieskie morze, cieplutką wodę, nieskazitelną przyrodę i spokój. Dlaczego zatem ten krajobrazowy raj odwiedza tam mało osób? (rocznie ok. 65 tys.) Powód jest taki sam jak w przypadku Wysp Cooka. Żeby tu dojechać, to trzeba dużo wydać na podróże z licznymi przesiadkami. Podróż do tego archipelagu nie jest tania. Lot z Polski w obie strony to wydatek ok. 10 tys. zł.
4. Samoa
Samoa uważane jest za kolebkę Polinezji i cieszy się coraz większą popularnością wśród urlopowiczów. Ale ich liczba nie rzuca na kolana. To zaledwie ok. 50 tys. osób rocznie. Chociaż tylko cztery z czternastu wysp Samoa Zachodniego są zamieszkane, oferuje ono bogactwo różnych wrażeń. Przede wszystkim zawsze dzika przyroda wysp i tradycyjne, proste życie. Archipelag jest podzielony pomiędzy niepodległe państwo Samoa i Samoa Amerykańskie, zależne od Stanów Zjednoczonych. Jeśli ktoś zamierza jeździć po Samoa samochodem, to musi posiadać tymczasowe samoańskie prawo jazdy. Ruch jest tu lewostronny, a drogi kiepskiej jakości.
3. Tonga
Królestwo Tonga znane jest jako „przyjazne wyspy”. Tylko 40 wysp (spośród 176) jest zamieszkanych. Rdzenni mieszkańcy nie są zainteresowani turystyką. Państwo nie inwestuje zbyt wiele w rozwój infrastruktury dla turystów. Wolą tradycję, swoje dawne rytuały, zamiast rzeszy licznych, hałaśliwych turystów. Tych zresztą jest tu jak na lekarstwo – ok. 22 tys. rocznie. Co ciekawe dla nas, w 1939 r. po agresji Niemiec na Polskę, Królestwo Tonga było jednym z pierwszych państw, które wypowiedziały Niemcom wojnę. Następnie w ramach publicznej zbiórki pieniędzy społeczeństwo Tonga ufundowało dwa myśliwce Spitfire.
2. Bhutan
W 2022 r. Bhutan odwiedziło zaledwie 21 tys. osób. Nic dziwnego, że tak mało. Ten cichy, spokojny kraj broni się przed masową turystyką. Wszyscy odwiedzający muszą przed wjazdem zarezerwować pakiety obejmujące zakwaterowanie, wyżywienie i transport, w przeciwnym razie nie otrzymają wizy. Bhutan otworzył się na zagraniczną turystykę dopiero w 1972 roku. Mimo to jeszcze przez dziesięciolecia do Bhutanu przyjeżdżała raptem garstka turystów. To dlatego, że obowiązywały ścisłe roczne limity dla zagranicznych gości. W Bhutanie nie istnieje turystyka indywidualna, z wyjątkiem obywateli Indii, Bangladeszu i Malediwów. To oznacza, że nie można tu przyjechać „spontanicznie”. Każdy pobyt, niezależnie od długości, musi być zorganizowany, opłacony z góry i odbywa się wyłącznie pod opieką bhutańskiego przewodnika. Co nie oznacza, że po Bhutanie trzeba podróżować w dużych, zorganizowanych grupach. Istnieje możliwość zaaranżowania w pełni prywatnej podróży dla jednej lub dwóch osób.
1. Kiribati
Według Światowej Organizacji Turystyki Kiribati, odległa wyspa na Pacyfiku, jest najrzadziej odwiedzanym miejscem na świecie. Dwa lata temu było tu zaledwie 2000 osób. To bardzo mało. Jeszcze przed pandemią było 12 tys. gości. Skąd taki spadek? Kiepska infrastruktura i ekstremalne zjawiska pogodowe. Kiribati jest jednym z najniżej położonych państw świata, najwyższy punkt państwa wznosi się na wysokość 81 m nad poziom oceanu. Prognozy dotyczące zmian klimatu głoszą, że do 2050 roku Kiribati zostanie zalane przez wody Oceanu Spokojnego. Loty są dostępne z Fidżi, Nauru i Wysp Marshalla, ale połączenia mogą być nieregularne. Podróżni często borykają się z opóźnieniami i ograniczoną infrastrukturą typową dla odległych wysp Pacyfiku. Kiribati to jeden z krajów najbardziej dotkniętych zmianami klimatycznymi. Podnoszący się poziom mórz stanowi poważne zagrożenie dla nisko położonych atoli
źródło:
https://www.derstandard.at/story/3000000249041/das-sind-die-zehn-laender-mit-den-wenigsten-reisenden
https://www.gov.pl/web/nowazelandia/relacje-dwustronne-tonga
https://soultravel.pl/miejsca/niszowe-podroze/bhutan-co-zobaczyc-w-krolestwie-grzmiacego-smoka/