Kolorowe kartki ze świątecznymi życzeniami wcale nie przeszły do lamusa. Wciąż można je kupić i wysyłać najbliższym. W internecie oferowane są przeróżne wzory – także spersonalizowane.
- Ludzie wciąż wysyłają świąteczne kartki – mówi pracownik jednego z oddziałów pocztowych w centrum Lublina. - Z roku na rok jest ich jednak coraz mniej. Klientami są głównie starsze osoby.
Zdzisław Zawiślak z Lublina co roku wysyła kartki z życzeniami najbliższym. Robi to od kilkudziesięciu lat.
- Dzisiaj już są aplikacje, SMS-y - mówi. — To jednak nie to samo. Młodzi to nawet nie wiedzą, że coś takiego jeszcze jest. Dzisiaj wysyłanie życzeń smartfonem nie wymaga specjalnego wysiłku. Można ściągnąć gotową treść, jakiś atrakcyjny obrazek i rozesłać to do wszystkich. Ja zawsze jednak jadę na pocztę, kupuję pocztówki z życzeniami, wypełniam je w domu i dopiero wtedy wysyłam. I to są życzenia. Mój przyjaciel ostatnio powiedział mi, że jestem jedynym z grona jego znajomych, którzy to jeszcze robią. W tym roku na święta wyślę znów jedenaście pocztówek. Zapłacę za to prawie pięćdziesiąt złotych. Za samą wysyłkę. Kartki mam jeszcze ze swojego zapasu. Kiedyś kupiłem ich większą ilość. SMS-y są wprawdzie za darmo, ale pocztówka z życzeniami to jednak jest co innego.
Wysyłanie kartek świątecznych ma swoją bogatą tradycję. W Europie pojawiły się już w XVIII wieku, ale za pierwsze uznaje się te, które najbliższym wysłał pewien Anglik - Henry Cole, urzędnik państwowy. Jego kartka przedstawiała scenę zimową z radośnie pozującymi postaciami, a napis brzmiał: „A Merry Christmas and a Happy New Year to You”. Ta pocztówka wzbudziła od samego początku duże kontrowersje, bo na rysunku widać było dziecko pijące wino.
Takich kartek wydrukowano wówczas 2 tysiące. Do dzisiaj zachowało się piętnaście sztuk. Warte są po kilku tysięcy funtów za sztukę. Pierwsze kartki świąteczne zostały wystawione zresztą w dość wysokiej wówczas cenie – 1 szylinga za sztukę.
W Stanach Zjednoczonych podobnie jak w Anglii popularność zdobyły po 1850 roku. Masową produkcję zapoczątkował niemiecki drukarz Louis Prang urodzony – co ciekawe - we Wrocławiu. Drugi duży biznes kartkowy w Stanach powstał w 1915 roku, kiedy John C. Hall i dwóch jego braci stworzyli firmę Hallmark. Obecnie jest to jeden z największych producentów kartek świątecznych.
W Polsce papierowe kartki, które zwane były też „odkrytkami” weszły do użycia w XIX wieku. Co ciekawe, nazwę „pocztówka” zawdzięczamy Henrykowi Sienkiewiczowi, który w 1900 przystąpił do konkursu na nazwę kartki pocztowej w języku polskim. I jego słowo wygrało z „liścikiem”, „listówką”, „otwartką” i „pisanką”, bo tyle zgłoszonych nazw dotarło do finału (a zgłoszono prawie 300 propozycji).
Pocztówki zyskały popularność w naszym kraju dopiero w latach 20. ub. w. Do ich zakupu zachęcały swoimi reklamami wszelakie kioski oraz księgarnie w lokalnych gazetach. Warto podkreślić, że dawniej pocztówki wysyłano oddzielnie, pierwszą na Święta Bożego Narodzenia, a drugą - z okazji Nowego Roku.
Początkowo kartki wysyłano bez „opakowania”. Z czasem powstał zwyczaj ich wysyłania w kopercie zaklejanej z tyłu dekoracyjną naklejką. Sprzedażą naklejek trudniły się instytucje charytatywne przeznaczając utarg na pomoc biednym. Zwyczaj ten narodził się w Skandynawii, a dokładnie w Danii i przetrwał do czasów współczesnych.
Wraz ze wzrostem powszechnego szkolnictwa, kiedy coraz więcej ludzi potrafiło już czytać i pisać, kartki pocztowe stawały się coraz bardziej popularne, a ich nakłady liczono w milionach.
W Polsce – podobnie jak w innych państwach - pojawiały się także świąteczne kartki z odniesieniami patriotycznymi, gdzie np. między opłatkiem a gwiazdą pojawiał się biały orzeł na czerwonym tle.
Tradycja wysyłania życzeń przetrwała w Polsce nawet w dramatycznych momentach dziejowych. Świąteczne życzenia dla najbliższych wysyłali nawet więźniowie obozów koncentracyjnych. Kartki robili własnoręcznie.
Po wojnie, w latach 50. ub.w., kiedy komuniści byli uczuleni na wszelkie motywy religijne w przestrzeni publicznej, pojawiły się „świeckie” kartki – z motywem np. kominiarza.
Wraz z rozwojem technik drukarskich, elektroniki, nowoczesność dosięgła też produkcji pocztówek. Już w latach 70. pojawiły się pierwsze grające kartki świąteczne z tzw. melodyjkami.
- Pamiętam taką pocztówkę, którą dostaliśmy od rodziny w Kanadzie – mówi Andrzej Pietras z Warszawy. - Pierwszy raz w życiu coś takiego widziałem. Jak się ją otwierało, to automatycznie włączała się muzyka. Tam była schowana taka mała bateria. U nas wtedy to była zupełna nowość. Po dwóch dniach już się ta bateria wyczerpała, bo cały czas włączaliśmy tę melodyjkę.
Współczesna kartka świąteczna może być wykonana tradycyjnie lub „wypasiona” w elektroniczne cuda. Wiele osób decyduje się na własne, spersonalizowane pocztówki, na których zamieszcza swoje zdjęcie lub np. logo firmy. Do tego niektórzy decydują się na własnoręcznie napisane życzenia, co sprawia że taka kartka nabiera jeszcze bardziej osobistego charakteru.
Można również wykorzystać kartki ekologiczne – wykonane z materiałów biodegradowalnych. Wciąż jednak zamiast tradycyjnej pocztówki, o nadchodzących życzeniach przypomni nam jednak najczęściej dzwonek powiadomienia w naszym smartfonie – „masz nową wiadomość”. To jednak nie to samo...
Źródło:
https://www.polskieradio.pl/10/4614/Artykul/1553711,Z-wizyta-w-Laponii-Szukamy-sw-Mikolaja
https://letica.pl/kartki-swiateczne-powrot-do-tradycji/
https://tramwajcieszynski.pl/historia-kartki-swiatecznej/