Sam Benastick zaginął 19 października w górach kanadyjskiej prowincji Kolumbia Brytyjska. Młody mężczyzna planował dziesięciodniową wędrówkę górskim szlakiem połączoną z wędkowaniem. Kiedy nie pojawił się w określonym terminie w domu – zaniepokojona rodzina zgłosiła jego zaginięcie i wszczęto poszukiwania. Do pomocy wezwano personel poszukiwawczo-ratowniczy oraz psy policyjne, ale nie znaleziono żadnego śladu zaginionego mężczyzny.
Odnalazł się dopiero po sześciu tygodniach. Był skrajnie wyczerpany. Trafił do szpitala. Lekarze zapewniają, że nic mu nie będzie.
Benastick miał ogromne szczęście. W tym czasie, kiedy przebywał na terenie parku, panowały tu ekstremalne warunki. Spadł śnieg, a temperatura wynosiła nawet minus dwadzieścia stopni.
Młody turysta, zapalony miłośnik przyrody nie miał ze sobą namiotu. Na samotną wyprawę zabrał ze sobą jedynie plecak, śpiwór i wodoodporny brezent. Miał też trochę sprzętu kempingowego.
Jak podkreślają ratownicy, teren parku Redfern-Keily, gdzie zaginął, jest wyjątkowo nieprzyjazny. Trudno znaleźć tu miejsce, gdzie można się schronić nie tylko przed śniegiem czy wiatrem. To okolica dużej populacji niedźwiedzi grizzly. Na stronie internetowej tego dzikiego parku można przeczytać, że każdy turysta „musi być przygotowany na wszelkie warunki pogodowe podczas wizyty: jest na odizolowanym obszarze, a pogoda może się szybko zmienić”
20-latek twierdzi, że kiedy zgubił się, to początkowo próbował dojść do miejsca, skąd wyruszył 7 października. Zgubił się jednak. Przeniósł się w głąb doliny, gdzie w wyschniętym korycie rzeki zbudował schronisko.
- Odnalezienie Sama żywego to absolutnie coś niezwykłego – powiedziała rzeczniczka kanadyjskiej policji Madonna Saunderson.
Biorąc pod uwagę czas zaginięcia młodego mężczyzny, rodzina i policja traciły nadzieję na jego odnalezienie.
23 października – ponad miesiąc przed odnalezieniem Benasticka – jego ciotka zamieściła na Facebooku wpis, że „jutro jest wielki dzień dla naszej rodziny, mamy helikoptery i większą załogę”, aby wesprzeć poszukiwania. „Zima się zbliża i musimy zabrać Sama do domu!”
Cudem ocalały przyznał, że przez ten cały czas pił wodę z buta, którą nabierałz górskim potoków i żywił się jagodami. Do głównej drogi miał ok. osiemdziesięciu kilometrów. Do najbliższego miasta było kilka godzin drogi.
Odnaleźli go dwaj pracownicy pobliskiej platformy wiertniczej, których poprosił o pomoc. Był bardzo osłabiony i wyziębiony. Podpierał się dwoma kijkami, a nogi miał owinięte dla ciepła rozciętym śpiworem. Jego wybawiciele wsadzili go od razu do swojej ciężarówki. Ogrzali, dali mu kanapki. Kiedy byli w zasięgu sieci, Sam zadzwonił z ich telefonu do swojego ojca. Słabym głosem oznajmił, że żyje.
Co ciekawe, w tym samym parku, w 1969 roku rozbił się samolot. Przeżyła dwójka jego pasażerów. Przez 49 dni błąkali się po parku tak jak Sam Benastick. I tak jak teraz, warunki były ekstremalnie trudne - śnieg i mróz. Przeżyli. I to też określomo jako cud.
Źródło:
https://www.idnes.cz/zpravy/zahranicni/kanada-britska-kolumbie-policie-ztraceny-turista-mladik-priroda.A241129_121826_zahranicni_lysa
https://abc7chicago.com/post/sam-benastick-missing-canadian-hiker-found-after-50-days-frozen-wilderness-northern-british-columbia/15602371/
https://www.theguardian.com/world/2024/nov/28/lost-canadian-hiker-found