Dla wielu nastolatków był to wstrząs, z którym musieli się zmierzyć. Nie każdy sobie z tym poradził. Niektórzy przestali z tego powodu chodzić do szkoły. Bali się, wstydzili.
Zaczęło się od czatu. To na nim ktoś opublikował zdjęcia nagich uczniów. Wyglądały na prawdziwe. Ktoś jednak wykorzystał sztuczną inteligencję i wykorzystał zdjęcia ich twarzy. Byli na nich i uczniowie, i uczennice.
Jedna z nich zdecydowała się zgłosić ten fakt dyrekcji. Było to jeszcze w maju tego roku. Ta jednak działała opieszale. Wtedy ktoś z uczniów powiadomił policję. Wówczas dyrekcja szkoły zareagowała, ale dopiero w sierpniu. Śledztwo przeprowadzone w szkole doprowadziło na ślad sprawcy. To był jeden z uczniów. W jego smartfonie znaleziono cyfrowo wygenerowane zdjęcia jego kolegów i koleżanek.
Według uczniów i ich rodziców, dyrekcja szkoły – po wykryciu sprawcy – zrobiła niewiele, żeby pomóc uczniom, którzy przeżywali traumę związaną z wykorzystywaniem ich twarzy w tej mistyfikacji. Nie czuli żadnego wsparcia, nikt w szkole nie zapewnił im pomocy psychologicznej. Narastała wśród nich frustracja. Niektórzy przestali chodzić do szkoły, bali się wyjść z domu, obawiając się, że będą wytykani palcami przez rówieśników.
O całej sprawie zrobiło się głośno, kiedy w listopadzie jeden ze stażystów w szkole poinformował o tym fakcie prokuraturę. W szkole zawrzało. Doszło nawet do tego, że w ubiegłym tygodniu zajęcia się nie odbyły z powodu buntu uczniów. Na początku listopada demonstracyjnie wyszli z klasy podczas zajęć i zebrali się przed budynkiem szkoły. Pojawiły się hasła i okrzyki: „Usłysz nas. Poznaj nas. Zobacz nas.”. W buncie wzięła udział ponad połowa z około 600 dzieci i młodzieży, co doprowadziło do odwołania wielu zajęć dydaktycznych. Razem z rodzicami żądali dymisji dyrekcji szkoły. Dopiero wtedy władze placówki zadeklarowały, że chcą wspólnie z uczniami znaleźć „drogę naprzód” i ich wysłuchać.
W ubiegłym tygodniu rodzice poszkodowanych uczniów złożyli pozew przeciwko dyrekcji szkoły, jeśli ta nie złoży rezygnacji w ciągu 48 godzin. W zeszły piątek dyrekcja złożyła rezygnację ze swoich stanowisk. Pomimo ich dymisji, rodzice zapowiedzieli kontynuację działań prawnych.
Obecne przepisy dotyczące pornografii dziecięcej mogą nie obejmować obrazów generowanych przez AI (sztuczną inteligencję). Incydent ze szkoły w Lancaster wywołał także dyskusję w USA na temat ustanowienia lub dostosowania przepisów federalnych w celu zapewnienia lepszej ochrony przed nagimi zdjęciami AI. Obecnie takie przypadki „podpadają” pod inne paragrafy, jak np. cyberprzemoc. Wtedy mogą być ścigane. Tylko w niektórych częściach kraju istnieją wyraźne regulacje. Istnieją jednak projekty ustaw federalnych. Jeden z nich nakłada grzywnę w wysokości do 150 tys. dolarów za rozpowszechnianie pornografii generowanej przez sztuczną inteligencję bez zgody przedstawionych osób. Jeżeli w wyniku rozpowszechniania takich treści dojdzie np. do przemocy, to sprawcy grozi dziesięć lat więzienia.
„Pornografia cyfrowa” to nie jest problem, który istnieje tylko w USA. Na przykład w Korei Południowej seria incydentów na uniwersytetach i w szkołach skłoniła polityków do podjęcia adekwatnych działań. Każdemu, kto ogląda tam filmy pornograficzne wykorzystujące sztuczną inteligencję bez zgody, grozi do trzech lat więzienia. Każdy, kto produkuje lub przekazuje takie treści, może trafić za kratki na okres do siedmiu lat.
Źródło:
https://www.derstandard.at/story/3000000245632/skandal-um-ki-nacktbilder-legt-us-schule-lahm
https://neuron.expert/news/police-investigate-ai-generated-nude-photos-using-lancaster-county-students-faces/8359/pl/