Słowo „döner” pochodzi od tureckiego słowa „dönmek”, co oznacza „obracać się”. Termin „kebab” pochodzi z regionu arabskiego i odnosi się do mięsa smażonego lub grillowanego. Obydwa są używane jako synonimy w języku potocznym. A sam kebab zrobił furorę na całym świecie. Jest jednym z najpopularniejszych fast foodów w Europie. Również z Polsce. Występuje pod różnym nazwami. Najbardziej rozpoznawalnym jest jednak „kebab döner”. I to o niego toczy się kulinarny spór.
Zaczęło się od inicjatywy tureckiego stowarzyszenia Udofed – Międzynarodowego Stoiwarzyszenie Producentów Kebabów z siedzibą w Stambule, które zgodnie ze swoją definicją dąży do zachowania tradycyjnego kebaba na świecie. Stowarzyszenie zwróciło się do Komisji Europejskiej z wnioskiem o jego wpisanie na unijną listę „gwarantowanych tradycyjnych specjalności”. Jej celem jest osiągnięcie jednolitych zasad produkcji mięsa kebabowego w całej Europie.
Chodzi przede wszystkim o ujednolicenie zasad, jak prawidłowo odciąć mięso, w czym je marynować i jak długo. Tureccy eksperci od kebaba chcą także ściśle określić, jaki rodzaj mięsa można używać do tradycyjnego „dönera” - zgodnie z ich wnioskiem dopuszczalne jest jedynie mięso bydła w wieku co najmniej 16 miesięcy lub mięsa z nóg lub grzbietu owiec w wieku co najmniej sześciu miesięcy. Mięso z kurczaka, które jest jedyną wymienioną alternatywą, musiałoby pochodzić z piersi lub uda. Precyzyjnie miałyby zostać określone także składniki używane do marynaty oraz grubość plastrów mięsa (od 3 do 5 milimetrów).
Turcy nie chcą żadnych odstępstw. Według nich, tradycyjny kebab nie może być daniem wegetariańskim, wegańskim albo mieć w składzie np. cielęcinę, młodą wołowinę czy mięso z indyka. Chyba, że takie danie nie będzie występowało pod nazwą „kebab” czy „kebab döner”.
Ale wróćmy jeszcze do historii kebaba. Skąd się dokładnie wziął, to tak do końca nie jest wyjaśnione. Wiadomo, że jego korzenie sięgają początku XIX wieku w Imperium Osmańskim, gdzie mieszkało także wielu Greków, Arabów, Ormian i Kurdów. Ale to Turcy uważają się za jego spadkobiercę.
Do dziś kebab jest daniem tradycyjnym, podawanym na talerzu, bez typowego pieczywa, sosu, surówki i frytek. W Europie znamy jego zmodyfikowaną formę, która z tradycją ma często niewiele wspólnego i nad tym właśnie Turcy boleją. Nie mogą się pogodzić z faktem, że w wielu lokalach na świecie sprzedaje się kebab w rogaliku, z ośmiornicą czy z ociekającym słodkim sosem.
Unijny spór toczy się od września. Najwięcej zastrzeżeń do pomysłu tureckiego stowarzyszenia producentów kebabów mają Niemcy. Głos zabrał nawet tamtejszy minister rolnictwa, który stwierdził, że każdy ma prawo do samodzielnego decydowania, jak przygotowywać i w jakiej formie sprzedawać kebab. Podkreślił przy tym, że tak samo jest w przypadku np. burgerów czy pizzy.
Podobnego zdania są też Austriacy, co potwierdziło Ministerstwo Spraw Społecznych, Zdrowia, Opieki i Ochrony Konsumentów. Ich zdaniem, z austriackiego punktu widzenia celem rozmów konsultacyjnych jest obecnie „wyjaśnienie, że zarówno termin doner, jak i kebab mogą być używane swobodnie”.
Gdyby jednak Turcy przeforsowali swój pomysł ujednolicenia kebabu w całej Europie, to – jak podaje austriacki portal standard.at – poprawiłoby to jakość tego dania, podnosząc jednocześnie cenę albo nie zmieniłoby się nic. Wciąż można byłoby jeść danie z cielęciny czy indyka, ale już pod inną nazwą. Bo w takim przypadku nazwa „döner” byłaby nielegalna.
Komisja Europejska od kilku miesięcy analizuje odwołania m.in. z Niemiec. Jeśli zostaną one uznane za uzasadnione, to zarządzi konsultacje w celu rozwiązania sporu. Jeśli nie przyniosą one polubownego rozwiązania, sprawą zajmie się komitet złożony z przedstawicieli państw członkowskich UE. A ten mógłby większością głosów nakazać zatwierdzenie wniosku lub nie, co może wkrótce nastąpić. Do tego czasu miłośnicy kebabu z cielęciny i dodatkową porcją frytek mogą spać spokojnie.
Spór o kebab to gra o duże pieniądze. W całej Europie produkuje się ok. 400 ton kebabu dziennie, a liczba osób zatrudnionych w tej branży to około 60 tys. Sektor produkcji kebaba generuje roczną sprzedaż na poziomie około 2,4 mld euro w Niemczech i około 3,5 mld euro w całej Europie.
Źródło:
https://www.derstandard.at/story/3000000245154/streit-mit-der-tuerkei-wem-gehoert-der-doener-kebab
https://www.dw.com/pl/turecko-niemiecki-sp%C3%B3r-o-kebaba-do-konfliktu-w%C5%82%C4%85cza-si%C4%99-bruksela/a-69908306