Rozmowa z Henrykiem Kirylukiem, pszczelarzem z Lublina
Koniec sezonu, wreszcie pan odpocznie. Dobry to był rok dla pszczelarzy?
- Kiepski. Susza i wiosenne przymrozki dały się i nam, i pszczołom we znaki. Wczesną wiosną pszczoły zaczęły przynosić nektar, ale zaraz temperatura spadła i zjadły to, co zebrały. Na rynku pojawiło się też mnóstwo importowanego miodu. No i cena. 30 złotych za słoik. Tanio jak barszcz. Żeby to się w miarę nam opłacało, taki typowy słoik powinien kosztować minimum 50 złotych.
Lubi pan pszczoły?
- Kocham. Wie pan, że 75 procent roślin, które dają nam pożywienie są zapylane przez owady? Gdyby nie one, nie byłoby ani czereśni, ani chociażby jabłek. Ich rola jest nie do przecenienia. Fascynujący jest też podział ról w takim ulu. Każdy wie, co ma robić. Poza tym pszczoły żyją w swoim demokratycznym „owadzim społeczeństwie”. Same decydują, z jakiej larwy będzie przyszła królowa. W ulu poza tym obowiązuje ścisła hierarchia. Każdy owad przechodzi pewien etap w swojej „karierze”. Najpierw jest sprzątaczem, potem karmicielem, a dopiero potem zbieraczem. Co ciekawe, od momentu, kiedy pszczoła zbierze nektar, do finalnego etapu bierze udział ok. 200 pszczół. Każda z nich, tak jak w sztafecie, przekazuje nektar jedna drugiej, za każdym razem dodając swoje własne enzymy i odparowując taki nektar, który składa się w 70 procentach z wody. Robią to, wachlując m.in. skrzydełkami. To jest jak taśma produkcyjna w fabryce.
Królowa rzeczywiście nic nie robi w ulu?
- Kilka dni po urodzeniu wylatuje z ula w lot godowy, potem składa jaja i siedzi. Ma super, karmią ją, dbają o nią.
Dużo razy pana użądliły?
- Są dni, kiedy ani razu, a czasami i kilkanaście razy. Jestem dla nich łatwiejszą ofiarą, bo nie używam rękawiczek. Bez nich lepiej mi się pracuje.
Wielu pszczelarzy uważa, że propolis jest lekiem na prawie wszystko. Też pan tak uważa?
- Nie tylko ja. Ale nie ma w tym nic nadzwyczajnego. Propolis zawiera ok. 50 naturalnych związków. Nie można się też od niego uodpornić – w przeciwieństwie do antybiotyków. Nie znam pszczelarza, który nie używa propolisu przy różnego rodzaju dolegliwościach.
A jak dodawać miód do herbaty?
- Tylko do letniej. W przeciwnym razie miód traci swoje właściwości.
Jak rozpoznać idealny miód?
- Tylko laboratoryjnie. Chińczycy potrafią tak podrobić prawdziwy miód, że tylko profesjonalna analiza to wykaże.
A w sklepie czy na targu na co zwracać uwagę?
- Dobry miód powinien mieć jednolitą konsystencję, barwę, chociaż dopuszczalne są pewne przebarwienia. Jeśli na dnie są jakieś kryształki, to miód może mieć sztuczne dodatki lub został przegrzany.
Jaki jest najdroższy miód na świecie?
- Czytałem, że z pewnej jaskini w Turcji. Kilogram kosztuje 10 tys. euro.
Dużo miodu jedzą Polacy?
- Nie za wiele. Średnio ok. 1 kilograma. Zachód Europy konsumuje prawie dwa razy tyle. Szkoda, że u nas tak mało, bo miód to samo zdrowie.
Ile trzeba mieć uli, żeby to był dochodowy biznes?
- Tysiące. Kilkadziesiąt lat temu wystarczyło sto pszczelich rodzin, żeby się z tego utrzymać. Moi znajomi mają 350 uli i w ubiegłym roku poszli do pracy na etat, bo z ich pasieki nie dało się już wiele „wyciągnąć”. Ale co się dziwić, skoro na skupie miód można było sprzedać za 9 złotych. To nie pokryje nawet kosztów produkcji, nie mówić o jakiś dochodach.
Ile kosztuje ul?
- Profesjonalny 450-500 złotych.
A w jakich pszczoły czują się najlepiej?
- Nie ma reguły. Moje są zawsze wesołe, bo mieszkają w trzcinowych ulach. Jestem pewny, że im się podobają.
A to prawda, że pszczoły się porozumiewają?
- O pszczołach – tak jak o ludzkim mózgu – wciąż wiemy niewiele. Cały czas coś nowego odkrywamy. Ale faktycznie, pszczoły potrafią się komunikować. Jeśli jakiś „zwiadowca” poleci w poszukiwaniu miododajnych roślin i je odnajdzie, to wraca do swojej rodziny i tańcząc pokazuje „na migi”, gdzie, w jakiem kierunku mają lecieć. To jest niesamowite.
Daleko pszczoły odlatują od ula?
- Do dwóch kilometrów. Ale lepiej, żeby tak daleko nie leciałoy, bo wtedy zużywają po drodze nieco nektaru, żeby mieć siły. Ciekawe jest przy tym to, że pszczoły są wierne kwiatom. Jeśli z jednego spijają nektar, to do innego już z reguły nie polecą.
Pszczoła potrafi szybko lecieć?
- Rowerzystę dogoni z łatwością. Potrafi „wyciągnąć” nawet 30 km/h.
A czy one się kłócą w ulu?
- Jak jest susza, brakuje tzw. pożytku, to silniejsze rodziny potrafią zaatakować słabsze, rabując ich zapasy.
Długo żyją?
- Robotnice zaledwie 35-40 dni, trutnie do 3 miesięcy, a królowe nawet do 5-6 lat.
Jak to możliwe? Takie różnice w długości życia?
- Mówiłem już, że pszczoły są cały czas dużą zagadką. A na poważne, to królowa jest inaczej karmiona, ma większe ciało białkowe i co tu dużo mówić – nic nie robi, tylko w zasadzie odpoczywa. Truteń też nie pracuje, jego rolą jest jedynie zapłodnienie królowej. Robi to w lecie. I na tym jego rola się kończy. A robotnice muszą za wszystkich pracować. To tak w obrazowym skrócie.
Skoro robotnice, których jest najwięcej, żyją góra przez około miesiąc, to skąd się biorą pszczoły na wiosnę?
- To proste. W sierpniu i wrześniu pojawiają się pszczoły zimowe, które dzięki nieco innej budowie, przeżywają do kwietnia i maja.
A jak wyglądają „wybory” nowej królowej w ulu?
- Jak się robi ciasno w ulu, to robotnice same ustalają, z której larwy będzie nowa matka, budują mateczniki, a stara matka – razem ze swoją świtą, częścią innych pszczół i zapasami – opuszcza ul. Wtedy zaczynają się rządy nowej matki w ulu, która po kilku dniach wylatuje w swój lot godowy, a truteń tylko na to czeka…
Czy pszczoły widzą?
- Reagują na zapach i ruch. Nie znoszą zapachu alkoholu, o tym wie każdy pszczelarz. Idąc do pszczół, nie powinno się też ubierać w ciemne, kudłate stroje i nakładać okularów przeciwsłonecznych, bo pszczoła może nas wziąć za zwierzę, czyli zagrożenie.
Niedźwiedzie rzeczywistsze uwielbiają miód?
- Myślę, że bardziej larwy, bo mają wiele białka, ale miodem nie gardzą.
A skąd się wzięło powiedzenie „miodowy miesiąc?
- Kiedyś po ślubie młoda para dostawała w prezencie zapas miodu, który wystarczał mniej więcej na miesiąc.
Co pana najbardziej zaskoczyło w tej branży?
- Nie tak dawno okazało się, że w Polsce pojawiła się czarna pszczoła, która w latach 30 ub. w. została uznana za gatunek wymarły. I taką czarną pszczołę spotkałem na swoje pasiece. Zrobiłem jej zdjęcie.
Pszczelarstwo to pana pasja, misja czy zawód?
- Przede wszystkim pasja. Kocham pszczoły, lubię z nimi przebywać. Wie pan, że pszczelarze długo żyją, bo oddychają powietrzem z ula, które ma zbawienny wpływ na zdrowie? Pszczoły są niezwykle. Nie tak dawno byłem na pogrzebie kolegi pszczelarza. I na cmentarzu, już pod koniec ceremonii przeleciała mi koło głowy pszczoła. Tak, jakby go chciała pożegnać. A było to niezwykłe, bo ten pogrzeb był pod koniec listopada. Widok pszczoły w tym okresie jest niecodzienny. Coś w tym było symbolicznego.