Partner: Logo FacetXL.pl

Dr Małgorzata Sitarczyk, psycholog z Lubelskiej Akademii WSEI, biegła sądowa nie ma żadnych wątpliwości: problem pijanych kierowców w Polsce od lat bulwersuje; co jakiś czas zaostrza się prawo i co jakiś czas wciąż czytamy o kolejnym pijanym kierowcy, który szalał po polskich drogach.

- Karanie to jedno, a profilaktyka to drugie – zaznacza. - A pod tym względem jesteśmy w przysłowiowym lesie. Od przeszło dwudziestu lat zrezygnowaliśmy w kraju z cyklicznych akcji profilaktycznych chociażby w szkołach. Sama uczestniczyłam w nich wiele razy i pamiętam z doświadczenia, jak młodzi ludzie byli zszokowani, kiedy opowiadałam im autentyczne historie, które kończyły się tragicznie właśnie po jeździe po alkoholu.

Jednym z przykładów było tragiczne zdarzenie sprzed kilku lat, do którego doszło na Lubelszczyźnie na Pojezierzu Łęczyńsko-Włodawskim. Jedno z setek. W jeden z sierpniowych weekendów odbywała się tu impreza z udziałem młodych ludzi – z dużą ilością alkoholu. W sobotę po południu zaczęli się rozjeżdżać. Do jednego z aut wsiadło pięć osób. Za kierownicą usiadł pijany jeszcze po imprezie 19-latek. Jako pasażer – jego starszy brat. Tak samo pijany. Z tyłu ich kuzyn, 18-latka i jeszcze jeden kolega. Trójka z nich nigdy nie dojechała do domu. Kierowca przeżył. Zginął jego brat, kuzyn i 18-letnia dziewczyna.

- Pamiętam przesłuchanie świadka – mówi dr Sitarczyk. - Jechał od strony Lublina z dziećmi i żoną. W pewnej chwili krzyknął do dzieci, żeby zamknęły oczy. Wiedział już, że jadące z naprzeciwka bmw nie zdoła pokonać zakrętu. Samochód uderzył w drzewo na wysokości jednego metra.

Dwa lata po tym zdarzeniu rodzice 18-latki skierowali do sądu sprawę cywilną przeciwko kierowcy. Sąd ją oddalił. Uznał, że dziewczyna nie mogła nie wiedzieć, że kierujący jest pijany. Uznał jej współwinę.

- Kiedy o tym opowiadam młodym ludziom, to widzę, że to do nich dociera – podkreśla biegła z Lublina. - Wiedzą, że przyzwolenie na kierowanie autem pijanemu kierowcy może być przestępstwem. Im więcej się o takich rzeczach mówi, tym większa jest świadomość, zwłaszcza wśród młodych ludzi.

Sprawca tej tragedii po dwóch miesiącach spędzonych w areszcie schudł kilkadziesiąt kilogramów. Ważył nieco ponad 40 kg.

- Pamiętam, że współosadzeni prosili, żeby dać mu jakieś leki psychotropowe, bo zupełnie sobie nie radził za kratkami – dodaje Małgorzata Sitarczyk. - Grozili, że jak się nie ogarnie, to zrobią mu krzywdę.

 


Pijani kierowcy nie mają w więzieniu łatwego życia

 


- Przez tzw. grypserę są traktowani jako frajerzy – nie ukrywa lubelska psycholog. - Mechanizm jest bardzo prosty: subkultura więzienna nie zna litości dla słabeuszy. A takimi są w ich hierarchii pijani kierowcy. Wiele razy spotkałem się z opinią, że „pękli”, dali się namówić na jazdę po alkoholu, nie mają charakteru. To ich dyskryminuje. Traktują ich jak frajerów, którzy zamiast się po imprezie położyć albo dać odwieźć przez kolegów, sami usiedli za kierownicę. Uważają, że oni przynajmniej wiedzą, za co siedzą – a to za narkotyki, a to za włam czy rozbój. A za jazdę po alkoholu? To czysta głupota. I za takich ich uważają. Zawsze powtarzam na różnego rodzaju spotkaniach, że pijani kierowcy nie mają za kratkami łatwego życia. Wręcz odwrotnie – są napiętnowani.

 


Czy kara działa odstraszająco?

 


Według psycholożki z Lublina, na jej skuteczność oddziaływuje przede wszystkim uciążliwość.

- W Stanach nawet córka prezydenta została skazana na kilkadziesiąt godzin prac społecznych za wykroczenie – podkreśla Małgorzta Sitarczyk. - Co stoi na przeszkodzie, żeby i u nas sądy skazywały takiego pijanego kierowcę na kilkadziesiąt godzin wolontariatu np. na oddziale ortopedyczny, gdzie często przebywają ich ofiary. Albo w schronisku dla zwierząt.

W Polsce od wielu lat osdzeni nie mogą mieć na plecach więziennych ubrań chociażby napisu „Zakład Karny”.

- Bo to może być potraktowane jako swoiste tortury dla więźnia, pogwałcenie jego wolności, prawa do prywatności – wyjaśnia dr Sitarczyk. - Ja tego nie rozumiem. Dla wielu takich pijanych sprawców wypadków samo zapłacenie wysokiej grzywny nie jest często przeszkodą. A to rodzice zapłacą, a to koledzy pomogą. Gdyby jednak taki człowiek ubrał jaskrawy strój z jeszcze jaskrawszym napisem „Jechałem po piijaku” i musiałby zamiatać ulice w centrum miasta na oczach kolegów czy znajomych, to być może odniosłoby to większy skutek. A jaki wstyd! 

Dla lubelskiej biegłej sądowej wciąż jest nieporozumieniem, jak wiele osób, zwłaszcza młodszych, uważa, że picie piwa i jazda po nim samochodem to nic takiego strasznego.  

- Według badań, aż 75 procent młodych ludzi nie uważa piwa za alkohol – mówi. - Z internetu dowiadują się różnych głupot, jak chociażby to, że jak ktoś ma 0,5 promila, to może spokojnie jechać, bo jego psychomotoryka jest niezachwiana. Skutki są potem tragiczne.

Jest jednak światełko w tunelu. Polacy nie są już tak tolerancyjni dla pijanych jak jeszcze kilkadziesiąt lat temu.

- To prawda – wyjasnui Małgorzata Sitarczyk. - Jeszcze kilkadziesiąt lat temu jak kogoś przyłapali na jeździe po alkoholu, to był traktowany jako pechowiec, bo przecież wszyscy wiedzieli, że przez lata tak robił, a tu nagle taki „pech”. Dzisiaj jednak często można przeczytać, jak ktoś powiadomił policję, że jakiś kierowca jedzie wężykiem, niektórzy nawet sami uniemożliwiają jazdę takiemu kierowcy. Ta świadomość powoli rośnie.

Kiedyś zdarzało się, że kierowca nie zdawał sobie sprawy, że może mieć alkohol we krwi. To tzw. poniedziałkowcy, którzy przez weekend pili alkohol, a w poniedziałek jechali do pracy i okazało się mają jeszcze alkohol we krwi.

- Dzisiaj alkomaty są dostępne dla każdego w wielu komisariatach – podkreśla dr Sitarczyk. - Sama byłam świadkiem, jak jakiś kierowca kolega podrzucił swego znajomego, bo ten nie był pewny, czy może siąść za kierownicę. Zresztą alkomaty można od dawna bez problemu kupić w sklepie czy internecie. To żaden problem.

Co powinno się jeszcze zmienić w polskim prawie, żebyśmy na drogach nie byli wciąż terroryzowani przez pijanych kierowców?

- Jestem za niemieckim systemem – kończy nasz ekpert. - Powinno być wprowadzone pojęcie zabójstwa drogowego. Jeśli ktoś wsiada po pijaku do samochodu i doprowadza do śmierci innego, to jest zabójcą. I jako zabójca powinien odpowiedać za swój czyn. Dla mnie nie ma różnicy w narzędziu zbrodni - czy to jest pistolet czy samochód. I koniec kropka.

 

 

 

 

 

 


 

 

 

 

 

 


 

Tagi:

pijany kierowca,  wypadek,  kara, 

Kliknij, aby zamknąć artykuł i wrócić do strony głównej.

Polecane artykuły:

Podobne artykuły:

Powrót
Wyszukiwarka
Newsletter
zapisz