Właściciele kotów w Łużycach, jak również Saksonii są przerażeni. Boją się wypuszczać swoich pupili z domu. Wszystko za sprawą tajemniczych zaginięć tych zwierząt, które nasiliły się pod koniec lipca i końca nie widać.
W internecie jest mnóstwo ogłoszeń ze zdjęciami zaginionych kotów. Na portalu społecznościowym powstała nawet specjalna grupa osób, które dzielą się informacjami o zaginionych zwierzętach. Kiedy powstała, to tylko w ciągu zaledwie kilku tygodni zgłoszono ponad 50 nowych zgłoszeń o zaginięciu. Powstała nawet specjalna mapa miejsc najbardziej zagrożonych – takich, gdzie koty znikają najczęściej bez najmniejszego śladu.
Internauci wzajemnie wspierają się w tych trudnych dla nich chwilach. Radzą, że jeśli od zaginięcia kota minęły trzy tygodnie, to sprawę należy zgłosić na policję. Tak też robią. Na portalach społecznościowych pojawiły się też prośby, żeby zwracać szczególną uwagę na samochody z przyciemnionymi szybami, na obcych numerach rejestracyjnych, które mogą poruszać się po okolicy. To mogą być potencjalni łapacze kotów.
W wielu miejscach Łużyc pojawiły się też ogłoszenia na płotach, latarniach, drzewach. Wszystkie o podobnej treści – ze zdjęciem zaginionego kota i prośbą o wszelkie informacje na ten temat.
„Najbardziej obawiam się, że ktoś go złapał – pisze na portalu właścicielka kota, który jej zaginął. - Wciąż mam nadzieję, że Tabsi mogła po prostu wskoczyć do czyjegoś samochodu i nie zostać zauważona – ale ponieważ tak wiele kotów zniknęło, obawiam się, że w regionie dzieje się coś naprawdę złego. Najgorsza jest ta niepewność, bo koty są przecież członkami rodziny.”.
Lokalna gazeta włączyła w się w pomoc w szukaniu zaginionych kotów. Od końca lata zebrano ponad 130 takich przypadków z całych Łużyc, w tym z regionów saksońskich, takich jak Weißwasser i Bad Muskau. Zakłada się, że liczba niezgłoszonych przypadków może być o wiele większa.
Właściciele zwierząt podejrzewają, że koty mogły zostać celowo schwytane. Niektórzy sugerują, że koty są porywane dla ich futra, z którego można robić koce rozgrzewające lub futrzane ozdoby. Nie brakuje też teorii, że w tym regionie złodzieje kradną koty, żeby następnie odsprzedawać je laboratorium medycznym lub kosmetycznym. Jeden z internautów zamieścił też wpis, w którym przekonuje, że koty z Łużyc są kradzione na zlecenie jednego z polskich kuśnierzy.
Władze lokalne również stoją przed zagadką. Policja w Sprembergu twierdzi, że wpłynęły do niej zawiadomienia o tych przypadkach i podchodzi do sprawy poważnie.
- „Jeśli istnieją przesłanki wskazujące na popełnienie przestępstwa, np. kradzieży czy znęcania się nad zwierzętami, wzywamy obywateli do złożenia zawiadomienia o popełnieniu przestępstwa” – wyjaśniał w niemieckich mediach Frank Kulik z miejscowej komendy.
Policja nie ma jednak dotychczas żadnych dowodów na działalność przestępczą. Nie ma nawet punktu zaczepienia, żeby wyjaśnić te tajemnicze zaginięcia. Tymczasem właściciele kotów w tym regionie nie spuszczają swoich ulubieńców z oka, a wielu z nich zainstalowało nawet system monitoringu w miejscach, gdzie najczęściej bawią się ich kociaki. W sieci pojawiają się również porady, żeby kotom wszczepiać mikroczipy lub w jakikolwiek sposób je znakować. Nie zapobiegnie to kradzieży, ale takiego charakterystycznego kota łatwiej jest odnaleźć.
Źródło:
https://www.katzenhilfe-rheine.de/wissenswertes/tier-vermisst/
https://www.facebook.com/groups/277733430478960/
https://www.facebook.com/brandenburgaktuell.rbb/posts/pfbid038H6XBMhQ6v4zkcjt3QgaQU5YmkfoMqd5MjW6CW9vKkPLFHhnGoXCZE4rSWwCHX7Ll