Oto fragmenty listu:
(...) Jestem dumny z Damiana. Cieszę się, że tak sobie dobrze radzi. Nie chciałem, żeby wyjeżdżał z Lublina. Dziś widzę jednak, że wiele dzieci naszych znajomych zostało w stolicy po studiach i tam ułożyli sobie życie. Tak jak mój syn. Skończył SGH, jeszcze na studiach zaczął współpracę z dużą firmą informatyczną, już wtedy nieźle zarabiał. Robił jakieś projekty na zlecenie, głównie pracował w nocy, potem jak mi pokazał przelewy, to szczęka mi opadła.
Za dwa miesiące pracy dostał ponad 25 tysięcy. Dla mnie to był wtedy szok.
(...) Nie miałem pojęcia, że młodzi już wtedy mieli takie zarobki. Nie wiem, czy wszyscy tak mają, ale Damian na brak pracy i zleceń nie narzekał.
(...) Po studiach wybierał w ofertach pracy. Zdecydował się na dużą, renomowaną firmę IT. Jest w niej od trzech lat. I co jakiś czas chwali się, że dostał podwyżkę, premię, dodatkowy bonus. Słucham tego z rozdziawioną buzią, bo dla mnie to jest jak science fiction. Firma płaci mu nawet za to, że raz w miesiącu może pójść do wybranej knajpy na kolację za 500 złotych. Ma też pakiet medyczny, gdzie w każdej chwili, o każdej porze dnia i nocy może zadzwonić do swojego konsultanta medycznego. Do tego darmowa siłownia, basen i "wypasione" imprezy integracyjne. Podobno w wielu firmach to jest standard.
(...) Dla mnie i dla Ani, mojej żony to wszystko jest niewyobrażalne. Ja po prawie trzydziestu latach pracy mam nieco ponad 5 tysięcy w państwowej firmie jako kierownik działu. Żona w banku zarabia niewiele więcej. I to są niezłe zarobki jak na lubelskie warunki.
Ale nawet razem nie mamy tyle, co nasz 30-letni syn. Czasami śmieję się, że nie miałbym nic przeciwko temu, gdyby nas adoptował
Na imieniny czy urodziny żona zawsze wybiera mu jakiś kosztowny prezent. Żartuję z niej, że na niektóre musimy pracować razem przez kilka dni, kiedy on to może sobie kupić za dniówkę. Nie to, że mu żałuję. To przecież mój syn, zawsze może na nas liczyć.
(...) Boli mnie jedynie, że wszystko wydaje. Ostatnio chwalił się, że odłożył jednak 20 tysięcy. Reszta idzie mu na bieżące wydatki. Mieszkanie kosztuje go 4 tysiące, nie gotuje, tylko zamawia jedzenie do domu lub je na mieście, a to też kosztuje. Raz na jakiś czas wyjeżdża na kilka dni ze znajomymi na wypad do Azji, do Egiptu czy nawet na weekend gdzieś w Europie. A w soboty imprezuje. Nawet nie pytam, ile wtedy wydaje. Ma dziewczynę, ale mieszkają oddzielnie. O ślubie nie wspomina. Śmieje się, że nie chce mnie puszczać z torbami, bo jego kolega chciał zamówić wesele w 2026 roku, to usłyszał cenę 500 zł od osoby. Mnie na pewno nie byłoby stać na to. Ale uspokoił mnie, że jak będzie planować wesele, to sam za nie zapłaci i na pewno nie będzie wielu gości.
(...) Ja za kilka lat mogę już odejść na zasłużoną emeryturę, żona już w przyszłym roku. Nie mamy kredytów, długów. I czasami wspominamy, jak my sami zaczynaliśmy pracę - jeszcze w PRL-u, kiedy samochód czy własne mieszkanie było tylko w sferze marzeń. Zazdroszczę dziś młodym, że mają takie możliwości, jakich my nie mieliśmy. Każdy zarabiał podobnie, powoli się dorabiał, to były zupełnie inne czasy. Damian nie musi mieć już żadnych kompleksów wobec swoich rówieśników z Zachodu. Zna biegle dwa języki, zarabia znakomicie, stać go na to, żeby wydać w Berlinie czy Paryżu kilkaset euro w weekend i nie martwić się, czy mu wystarczy do pierwszego.
Jak podaje Polska Agencja Prasowa, 13 proc. Polaków w wieku 18-26 lat ocenia swoje perspektywy zawodowe w ciągu najbliższych 5 lat jako bardzo dobre, a 35 proc. jako dobre – wynika z ubiegłorocznego raportu "Perspektywy ekonomiczne młodego pokolenia".
Według danych GUS około 10 procent Polaków zarabia powyżej 6 tys. zł brutto, natomiast około 7 proc. może pochwalić się zarobkami powyżej 14 tys. zł brutto
Agencja Sedlak&Sedlak z Krakowa podaje jednak, że według ich badań, aż 12 proc. Polaków zarabia powyżej 10 i 14 tys. zł brutto. Eksperci tej agencji zauważają, że większa część osób z tak wysokimi zarobkami, to tak naprawdę specjaliści zajmujący bardzo wysokie stanowiska zarządzające, a osiągane na nich wynagrodzenia znacznie przewyższają granicę 10 tys. złotych.
Co ciekawe, w 2023 roku, osoby pracujące w firmach z przewagą kapitału zagranicznego zarabiały znacznie więcej (8 700 zł) niż pracownicy w firmach rodzimych (6 557 zł). Na najwyższe zarobki w 2023 roku mogli liczyć pracownicy w woj. mazowieckim (8,3 tys. zł brutto), a najmniej w woj. lubelskim (5,8 tys. zł brutto)
Źródło:
https://www.portalsamorzadowy.pl/finanse/raport-13-proc-mlodych-polakow-ocenia-swoje-perspektywy-zawodowe-jako-bardzo-dobre-a-35-proc-dobre,463489.html
https://www.gowork.pl/poradnik/4/zarobki/ilu-polakow-zarabia-powyzej-10-tysiecy-zlotych
https://wynagrodzenia.pl/artykul/podsumowanie-ogolnopolskiego-badania-wynagrodzen-obw-w-2023-roku