- Kiedyś było nie do pomyślenia, żeby pójść do kogoś w gości i nie zdjąć w przedpokoju obuwia - mówi 78-letni Wacław Kucharski z Lublina. - Dotyczyło to głównie mieszkań w bloku. Na wsi, czy w domku rodzinnym różnie z tym bywało. Ale pamiętam, że jak w latach 60. czy 70. odwiedzaliśmy znajomych, którzy akurat dostali mieszkanie, to buty zostawialiśmy w przedpokoju. Mówiło się, że w butach można porysować podłogi. A często były to prawdziwe, naturalne parkiety.
Wiele osób, zwłaszcza starszych, podkreśla, że kilkadziesiąt lat temu zdejmowanie butów nie było niczym wyjątkowym. Należało wręcz do dobrego tonu
- W większości domów czy mieszkań wszędzie były chodniki czy dywany - dodaje Zofia Mrozik z Zamościa. - Nikt wtedy nawet nie myślał o terakocie czy panelach, które są łatwe w utrzymaniu. Wtedy nawet kupno dywanu było problemem; do tego nie były tanie. Trudno się dziwić, że każdy uważał, żeby ich nie pobrudzić, nie zniszczyć, dlatego wiele osób zdejmowało buty w przedpokoju. Niektórzy nawet ustawiali stojaki na obuwie na klatce schodowej. Ale to było ryzykowne, bo zdarzało się, że buty znikały spod drzwi.
Potwierdza to pan Andrzej, który w latach 70. mieszkał na jednym z lubelskich osiedli.
- Kiedyś przyszli do nas goście na imieniny - mówi. - Mieliśmy mały, ciasny przedpokój, a gości z kilkanaście osób. Wszyscy zostawili buty na klatce. Kiedy wychodzili, okazało się, że jakiś dowcipniś powiązał je mocno sznurowadłami. Musiał się ktoś nieźle natrudzić, bo żeby je rozplątać, to spędziliśmy z pół godziny nad tym. Pamiętam jednak, że z tym zdejmowaniem butów to były zawsze przepychanki. Jak ktoś przychodził "ważny" i chciał ściągać te buty, to najczęściej gospodarze protestowali. Ale jak do syna przyszli koledzy, to żona już w drzwiach krzyczała, że mają je ściągnąć, bo nabłocą. Kiedyś odwiedził nas też znajomy, któremu uciekł autobus, a następny miał za godzinę. W przedpokoju spytał zawstydzony, czy może wejść w butach, bo ma dziurę w skarpetce. Takie sytuacje też się zdarzały. Zresztą co tu ukrywać, po niektórych gościach, którzy siedzieli w pokoju w samych skarpetkach, to trzeba było potem długo wietrzyć.
Czy zdejmowanie butów w gościach przeszło do lamusa? Niekoniecznie
- Nie jestem zwolennikiem ich zdejmowania - podkreśla Mariusz Kowalczyk, właściciel mieszkania w warszawskim apartamentowcu. - Nie jest to fajne uczucie, kiedy siedzisz elegancko ubrany w salonie i zamiast butów masz na stopach same skarpetki. To jest moim zdaniem trochę upokarzające. U mnie w mieszkaniu goście chodzą w butach. Nie mam nawet kapci dla gości. Sam chodzę po domu w skarpetkach.
Podobnie uważa Marek, 35-latek.
- Zdarza się, że ktoś z gości pyta, czy ma ściągnąć buty - mówi. - Zawsze odpowiadam, że nie ma takiej potrzeby. Wszędzie mam terakotę i panele. Żadnych dywanów czy chodników. Zdarza się, że ktoś się uprze, twierdząc, że woli być w skarpetkach, to wtedy jego wybór.
Są też jednak takie sytuacje, kiedy sami gospodarze sugerują zdjęcie butów
Z taką sytuacją spotkał się w tym roku pan Krzysztof.
- Nie było to wprawdzie w prywatnym mieszkaniu, tylko w wynajętym apartamencie - mówi. - Wracaliśmy z żoną z Włoch i zatrzymaliśmy się na nocleg. To był parter w jednorodzinnym domu. I właścicielka, przed wejściem do tego apartamentu poprosiła nas o zdjęcie butów. Było to w czeskim Brnie. Ale tam podobno jest to powszechne zjawisko. Nie chcieliśmy być niegrzeczni i zdjęliśmy te buty.
Buty ściąga też - z oporami - pan Jacek.
- Jak przyjeżdżamy z żoną do szwagra, to w sieni patrzy tak wymownym wzrokiem na nasze buty, że nie mam śmiałości wejść w nich do środka - mówi. - Żona tak samo. Ale jak oni przyjeżdżają do nas, to nawet grzecznościowo nie spytają się, czy mogą być w obuwiu. Nie zwracają uwagi, że my w przeciwieństwie do nich mamy wykładzinę i dywan.
Czy zdejmowanie obuwia mieści się w normach dobrego wychowania i taktu? Zdania są podzielone
Luigi Saladini, pół Polak-pół Włoch, który zajmuje się męską modą uważa, że zdjęcie butów w sytuacji, kiedy jesteśmy ubrani w elegancki strój, powoduje, że ta nasza elegancja zupełni znika.
"Buty to podstawa dobrego stylu, kobieta lub mężczyzna bez butów zaczyna wyglądać – delikatnie mówiąc – mało atrakcyjnie - pisze na swoim blogu. - Jako ciekawostkę powiem Wam, że we Włoszech, na samym południu, skąd pochodzi rodzina od strony ojca, ludzie są zdziwieni, że Polacy pytają, czy ściągać buty. Jak im opowiadam, że w Polsce to norma, to kiwają głowami ze zdziwieniem. Ani razu mi się nie zdarzyło ściągać buty i widzieć kogokolwiek bez nich.
Inni eksperci od mody i zasad savoir vivre uważają, że jeśli nie jesteśmy pewni, jakie zwyczaje panują w danym domu, bo jesteśmy w nim np. po raz pierwszy, to korona nam z głowy nie spadnie, jeśli uprzejmie spytamy, czy mamy zdjąć obuwie. Jeśli tak, to gospodarz powinien podać nam domowe kapcie. Jest to też dobre rozwiązanie z przyczyn higienicznych - zwłaszcza tam, gdzie są małe, raczkujące dzieci.
A co o zwyczaju zdejmowania obuwia sądzą internauci?
"Zdejmowanie butów jest po prostu higieniczne - uważa internauta o nicku "przeciwnik reguł" - Domownicy nie będą po wyjściu każdego gościa myć podłogi, żeby potem z łazienki do sypialni móc przejść na boso, bo zapomnieli kapci. Są u siebie w domu i żadne bzdurne reguły nie obowiązują w tym przypadku. To może jak w amerykańskich filmach leżeć w łóżku z butami na nogach?"
"Mam małe dziecko, które uczy się chodzić i często raczkuje, nie wyobrażam sobie by jakikolwiek gość jakkolwiek by nie był ubrany władował mi się w buciorach do domu!! Dałabym mu potem mopa do sprzątania! - to opinia "misc"
"Skoro badając wózki sklepowe w supermarketach, do których rodzice wkładają swoje pociechy, Sanepid nagminnie znajduje jaja pasożytów, to wchodząc do czyjegoś domu w butach sytuacja będzie inna? Mam w nosie takie zasady, moje zdrowie i moich bliskich jest ważniejsze. - uważa "Roza"
"Dobrze, że na wizytę gość nie musi jeszcze przynosić plastikowych kubków, sztućców i talerzyków, a nawet ręczników, bo można pomyśleć, że skoro takim ciężarem jest dla niektórych „zmopowanie” podłogi po wspomnianych wyżej toksycznych plwocinach, to ciężarem jest i mycie naczyń po gościu (nie wiadomo jakie pasożyty może w sobie nosić i pozarażać dzieci), czy wyparzanie ręczników (dotykał brudnych poręczy w tramwaju) - tak uważa z kolei "Lucyna".
"Załatwcie sobie taki automat jak w szpitalu i goście sobie nałożą celofanową osłonę jak się boicie o parkiet" - to pomysł "zibiego".
"Mieszkam na Śląsku od wielu lat, potwierdzam, że zdjęcie tu butów jest dobrze widziane, oznacza szacunek dla domowników. W wielu miastach ludzie nie wchodzą w butach nawet do mieszkania i zostawiają je na klatce schodowej. O ile ten zwyczaj wydaje mi się trochę przesadzony, jak najbardziej go rozumiem i szanuję. - to opinia "The-D"
Podobnie uważa internautka "Aga":
"Pochodzę z Częstochowy, mam rodzinę w Opolu i Dębicy i wszędzie tam ten zwyczaj jest podtrzymywany, czyli ściąganie obuwia. Oczywiście gospodarz może po gościach wymyć podłogę, nie jest to trudne. Ale co w wypadku białych/jasnych dywanów lub wykładzin dywanowych? Według mnie jest to duża różnica. Gość ma być przyjemnością, a nie późniejszym „wydatkiem” na nowe meble.
Źródło:
https://luigisaladini.fashion.blog/2016/12/23/zdejmowanie-butow-elegancja/
https://vanuba.com/blog/czy-wypada-proponowac-gosciom-kapcie
https://krajski.wordpress.com/2011/04/01/czy-mozna-nakazac-gosciom-zdjac-buty/