Partner: Logo FacetXL.pl

- Europa jest przeludniona, dlatego wybrałem Kanadę. Tu, na tej ogromnej przestrzeni wśród majestatycznych szczytów gór i nietkniętej ręką człowieka dzikiej przyrody, człowiek czuje się wolny i silny. Wybrałem Calgary, miasto otoczone górami na środku prerii – mówi Marek Tarkowski, który w 1990 roku wyjechał z Włoch do Kanady. Wcześniej mieszkał w Lublinie.


Ucieczka od szarości

 


- Byłem wtedy młodym człowiekiem, w 1987 roku czułem się w Polsce jak w szarej, beznadziejnej klatce, nie widziałem dla siebie przyszłości – opowiada Marek Tarkowski. - Udało mi się wyjechać do Włoch; tam próbowałem ułożyć sobie życie, ale nie tylko ja przyjechałem tam szukać szczęścia. Migrantów, takich ja - było pełno. Już wtedy cała zachodnia Europa była zatłoczona uciekinierami z innych krajów. Po trzech latach pobytu we Włoszech postanowiłem szukać dalej. Wybór padł na Kanadę. Wylądowałem w Toronto. To stolica stanu Ontario. Jest największym miastem w Kanadzie i jednym z największych w całej Ameryce Północnej. Toronto jest trzecim co do wielkości miejscem produkcji filmowej na tym kontynencie. W produkcji filmów fabularnych zatrudnionych jest ponad 25 000 osób. Tu zaczynali aktorską karierę m.in. Jim Carrey, Mike Myers i Eugene Levy. To tygiel kulturowy, ponad 30 procent mieszkańców Toronto posługuje się językiem innym niż angielski i francuski. Prawie co czwarty Kanadyjczyk mieszka w promieniu 160 km od Toronto. W tym mieście żyje też 250 tys. Polaków. Wiem, że w Toronto rośnie ponad 10 milionów drzew, ale dla mnie i tak było tu zbyt dużo betonu. Ogrom metropolii i ten wszechobecny beton mnie przytłaczał. Musiałem szukać dalej. Mój wybór padł w końcu na Calgary. Postanowiłem tam spróbować szczęścia.

 


Strzał w dziesiątkę

 


Dla wielu Kanadyjczyków Calgary jest nadal Cowtown, czyli Dzikim Zachodem. Może dlatego, że to młode miasto pełne energii, gdzie średnia wieku wynosi 35 lat a do tego prawie 25 procent mieszkańców urodziło się za granicą. W mieście mówi się ponad 120 językami. W Calgary mieszka też sporo Polaków - około 40 tysięcy.

- Gdy tu przyjechałem, to uderzyła mnie czystość tego miasta; pod tym względem jest numerem jeden na świecie, dostępność wody znakomitej jakości, jakość systemów kanalizacyjnych, zanieczyszczenie powietrza, oraz komunikacja miejska też jest w czołówce światowej – wylicza Marek. – To było to. Może dlatego to miejsce wybrało na dom najwięcej kanadyjskich milionerów. Ale tu jest także najwięcej wolontariuszy przypadających na jednego mieszkańca.

Pogoda nie rozpieszcza mieszkańców Calgary, mimo że słońce świeci średnio 2300 godzin rocznie, co czyni je najbardziej nasłonecznionym dużym miastem w Kanadzie. Śnieg leży tu około 88 dni w roku. Z powodu doskonałych warunków pogodowych w 1988 roku Calgary było gospodarzem pierwszych w Kanadzie Zimowych Igrzysk Olimpijskich.

- Nieźle tu wieje, wiatr nazywa się Chinook, jest gorący i suchy, przybywa z zachodu przez Góry Skaliste - opowiada nasz bohater. – Gdy nadciąga w zimie, może podnieść temperaturę do tego stopnia, że rano gdy wychodzisz przed dom odśnieżać, możesz to robić w krótkim rękawku, a potem się opalać. Turyści, miłośnicy sportów zimowych mają tu raj.


Polska strzała Amora

 


- Gdy Polacy przyjeżdżają do Calgary, czy też do innych miast, to rozpoczynają szukanie polskich kontaktów przez kościół katolicki i w polskich sklepach – mówi Marek Tarkowski. – Robiłem to samo, bo chciałem nawiązać kontakty ze swoimi. Dowiedzieć się co i jak oraz znaleźć dobrą pracę. No i oczywiście problem języka. W Kanadzie obowiązują dwa języki oficjalne: angielski i francuski. Przybysze uczą się zwykle angielskiego. Z jednym wyjątkiem w Quebecu. Rząd powołuje się na obowiązującą w prowincji tzw. Ustawę 101, stanowiącą o pierwszeństwie francuskiego w tej historycznie francuskiej, byłej kolonii. Od razu poszedłem do szkoły języka angielskiego. No i miałem duże szczęście, bo tam poznałem swoją przyszłą żonę.

A było to tak:

- Moja koleżanka pracująca w szkole językowej, namawiała mnie, abyśmy poznały chłopaków, którzy przybyli z Polski i uczyli się w tej szkole. Mówiła, że są też bardzo przystojni – opowiada Helen Tarkowska. – Nie chciałam tam iść. Aż pewnego dnia wracam do domu, a tam w kuchni siedzi mój tato z Markiem i w najlepsze rozmawiają po polsku. Rodzice Helen przybyli do Kanady z Mazur przed wielu laty. Tu urodziła się Helen, która była wychowywana w polskiej tradycji i religii. Zawsze w domu mówiono po polsku.

- Gdy zobaczyłam Marka,to uderzyły mnie te piękne niebieskie oczy, był bardzo przystojny, podobny do lidera zespołu AHA – śmieje się Helen. – Coś zaiskrzyło, Marek poprosił mnie szybko o rękę i tak jesteśmy ze sobą do dziś.

Helen i Marek doczekali się dwójki wspaniałych dzieci - Ariona, który robi tytuł magistra archeologii oraz młodszej Oliwii, która studiuje sztukę. Oboje dzieci znają polski i wraz z rodzicami przyjeżdżają do ojczyzny przodków. Zwiedzają Polskę i spotykają się z rodziną.

 


Serce wciąż bije po polsku


- Pamiętam jak pierwszy raz przyjechałam do Polski w latach 80. – wspomina Helen Tarkowski. - To był szok, wszędzie szaro, ponuro i smutno. Ale już wtedy, czuło się Wind of Change jak śpiewali Scorpions. Szczególnie młodzi ludzie mieli w sobie to coś, tę energię. Teraz to jest zupełnie inny kraj, bardzo mi się to podoba jak Polska się rozwinęła i wypiękniała.

Tarkowscy przyjeżdżają do Polski regularnie, bo chcą przekazać dzieciom tę miłość do starego kraju. Oboje są dumni, że są Polakami, w domu rozmawiają także po polsku. Teraz Marek odnowił polski paszport, bo w Kanadzie można mieć nawet trzy obywatelstwa. Kraj nawet do tego zachęca, by zachować bogactwo kulturowe.

- Zawsze mówię, że jestem Polakiem, dobrze mi się żyje w Kanadzie, choć są i ciemniejsze strony życia tutaj – wylicza Marek. – Jeśli nie masz swojego biznesu, tylko pracujesz na kogoś, to jest gorzej, bo to drogi kraj. My, mimo, że pracujemy oboje, to ciągle jesteśmy middle class - klasą średnią. Ja jestem menadżerem dużego magazynu żywnościowego, a Helen jest reprezentantką firmy produkującej luksusowe urządzenia do parzenia kawy. Jakoś dajemy sobie radę. Z minusów wyliczyłbym też tutejszą służbę zdrowia. Na wizytę do lekarza specjalisty czekasz tu kilka miesięcy. A najbardziej polską Polonię denerwuje nasz polski konsul. Od 30 lat prosimy, by konsulat przenieść z Vancouver na końcu świata – to potworny koszt dojazdu - do Edmonton, bo tu i wokół stanu Alberta jest największe skupisko Polaków. Niestety, nasze prośby nie skutkują, rozumiemy, że Vancouver jest bardzo atrakcyjną lokalizacją nad Pacyfikiem, ale co nas to obchodzi, kiedy to taki szmat drogi.


Ceny w Kandzie, koszty życia

 


Średnie ceny w Kanadzie są wyższe o ok 1,7 razy niż w Polsce. Ceny usług są wyższe o ponad 40 procent w stosunku do Polski

Średnia cena taniego obiadu w Kanadzie - ok. 60 zł

Średnia cena noclegu w hotelu na dobę - 400 zł

Fast food to prawie 40 zł

Puszka coli - ok. 8 zł, zaś bochenek chleba ok. 10 zł

Jabłka - ok. 14 zł/kg

Żółty ser - ok. 50 zł/kg

Papierosy - ok. 50 zł za paczkę

Benzyna - ok. 5 zł/litr

Internet - ok. 230 zł/miesiąc

Cana najmu mieszkania 3-pokojowego w centrum - ok. 8 tys. zł, na obrzeżach - ok.6,7 tys. zł.

Według szacunków, całkowity koszt życia dla jednej osoby na miesiąc w Kanadzie to około 7600 zł. Dla rodziny z dzieckiem prawie 17 tys. zł. Średnia pensja to ok. 65-70 tys. dolarów kanadyjskich (88-95 tys. zł)

 


Źródło:

https://turystycznyninja.pl/ceny/kanada/#services

Kliknij, aby zamknąć artykuł i wrócić do strony głównej.

Polecane artykuły:

Powrót
Wyszukiwarka
Newsletter
zapisz