W obliczu narastającego zagrożenia ze strony Rosji polski rząd intensyfikuje prace nad ustawą o ochronie ludności i obronie cywilnej. Nowe prawo ma na celu stworzenie skutecznego systemu ostrzegania obywateli przed potencjalnymi zagrożeniami, a także zapewnienie lepszej koordynacji między służbami i administracją państwową. Eksperci podkreślają jednak, że efektywność nowych regulacji zależy nie tylko od ich technicznej strony, ale również od świadomości społecznej.
Dominik Mikołajczyk, redaktor naczelny portalu InfoSecurity24.pl, w rozmowie z Onetem wyraził swoje obawy dotyczące obecnej sytuacji. "Gdyby dzisiaj w Warszawie zaczęły wyć syreny, większość przechodniów zaczęłaby się zastanawiać, jakie mamy święto" - powiedział, podkreślając, że społeczeństwo musi być lepiej przygotowane na ewentualność wojny.
Rządowy projekt ustawy przewiduje wprowadzenie nowego systemu łączności dla służb i administracji państwowej, który ma być odporny na potencjalne ataki na infrastrukturę. Mikołajczyk zwraca jednak uwagę, że wojna w cyberprzestrzeni trwa nieustannie i systemy muszą być odpowiednio zabezpieczone. Pełnomocnikiem rządu do spraw tego specjalnego systemu został gen. Krzysztof Bondaryk, były szef ABW.
Nowe prawo ma również przewidzieć zmiany w systemie ostrzegania ludności. Obecny system, oparty na SMS-ach wysyłanych przez Rządowe Centrum Bezpieczeństwa, może okazać się niewystarczający w warunkach wojennych, gdy decydują minuty, a nawet sekundy. Mikołajczyk sugeruje, że skuteczny system ostrzegania powinien korzystać z różnych kanałów, w tym aplikacji mobilnych, ale nie powinien rezygnować z tradycyjnych metod, takich jak syreny alarmowe.
Redaktor naczelny portalu InfoSecurity24.pl podkreśla, że za nowymi regulacjami musi iść edukacja społeczeństwa. "Społeczeństwo przez lata było uśpione i odcinało dywidendę od pokoju. Zmiana tego nastawienia jest dzisiaj zadaniem równie trudnym, jak znalezienie pieniędzy na sfinansowanie ustawy o ochronie ludności" - zauważa.