Partner: Logo FacetXL.pl

Taki koszmar dręczy ludzi dotkniętych tafefobią. To lęk przed pogrzebaniem żywcem. Najgorsze jest to, że takie sytuacje się jednak zdarzają. 

 


Horror sprzed wieków

 


To prawdziwa historia dziewczynki, która przebywała u rodziny na małej, amerykańskiej wyspie Edisto, leżącej na Atlantyku. Należy do Karoliny Południowej. Dziecko zachorowało na dyfteryt i jak się wydawało, zmarło. Szybko ją pochowano, ludzie bali się epidemii. Dziecko spoczęło w rodzinnym grobowcu. Po kilku latach, podczas pogrzebu kolejnego członka rodziny, tuż za drzwiami krypty odkryto mały szkielet, przycupnięty przy wyjściu. Zmarła rzekomo dziewczynka zdołała wydostać się z trumny, lecz już nie z grobowca.

Pogrzebany żywcem miał być także Niccolo Paganini, słynny włoski skrzypek-wirtuoz. Gdy był dzieckiem, zapadł w głęboki letarg. Lekarz uznał go za zmarłego i Paganini został włożony do trumny. Tuż przed zamknięciem wieka, ktoś z rodziny czuwający przy zwłokach zauważył na szczęście, że chłopiec ruszył ręką. To uratowało go od potwornej śmierci. 

Na tafefobię cierpiał także  Nikołaj Gogol. Gdy zmarł w 1852 roku, jego ciało spoczęło na terenie Monasteru Daniłowskiego w Moskwie. Po 80 latach po jego śmierci, kiedy Sowieci zamieniali klasztor na sierociniec, grobowiec otwarto. Odkryto, że ciało pisarza leży przekręcone na brzuch. Koszmar Gogola mógł się spełnić.

 


Podwójny koszmar

 

 

Grobowiec Anny Reginy Kilemann z Tengerów znajduje się na cmentarzu ewangelicko-augsburskim w Warszawie. Anna Kilemann żyła w latach 1760-1793, zmarła w wieku 33 lat. Była żoną Jana Jerzego Krzysztofa, szanowanego przewodniczącego stowarzyszenia introligatorów. Grobowiec, którego część jeszcze stoi, jest ozdobiony płaskorzeźbą, upamiętniającą makabryczną legendę. Według niej, podczas nieobecności męża, ciężarna Anna Regina Kilemann, nagle zasłabła. Uznana za zmarłą została pochowana. Gdy jej małżonek powrócił z dalekiej podróży, nie mógł w to uwierzyć. Kazał otworzyć wieko trumny. Ujrzał potworną pomyłkę - kobietę nie tylko pochowano żywcem; gdy się ocknęła, w trumnie urodziła dziecko. Oboje umierali w męczarniach.

 


Społeczna histeria w XIX wieku

 


Edgar Allan Poe w opowiadaniu „Przedwczesny pogrzeb” znacznie przyczynił się do rozszerzenia paniki przed zakopaniem żywcem w grobie. Jego gotycki horror został opublikowany w 1844 roku na łamach The Philadelphia Dollar Newspaper. Opisywał przerażające męki człowieka zakopanego żywcem w grobie. 

O tych makabrycznych historiach głośno było zwłaszcza w 1896 roku, kiedy na amerykańskim cmentarzu Fort Randall Cemetery przenoszono szczątki zmarłych. Natrafiono wówczas na wiele grobów, w których najprawdopodobniej znajdowały się zwłoki tych, którzy zostali pogrzebani żywcem. Według niektórych, stanowili oni 2 procent wszystkich pochówków na tym cmentarzu. 

Ludzie zaczęli wtedy masowo zabezpieczać się przed tym koszmarem. Zalecano lekarzom, by wcierali w dziąsła nieboszczyków paprykę i tabakę czy podawania ich w formie lewatywy. Miało to zapobiec pomyłkom przy stwierdzaniu zgonu. Na porządku dziennym były nakłuwania ciała igłami, przypalanie rozżarzonym żelazem, polewanie trupa gorącym woskiem. Tortury miały dać pewność, że to na pewno zmarły. Do tego zwyczajowo trzymano zwłoki na katafalku przez trzy dni, bo wtedy zaczyna się widoczny rozkład. Ludzie nie ufali medycynie. Dlaczego tak często popełniano tak makabryczne pomyłki? Medycyna była na niskim poziomie, lekarze mylili śmierć ze śpiączką, letargiem, katatonią lub omdleniem; wskazówką był brak tętna, oddechu i reakcji na ból. Z obawy przed rozkładem zwłok lub groźbą epidemii urządzano też szybkie pogrzeby. 

Szybko pojawiły się pomysły na tzw. trumny ratunkowe. 

 


W USA w urzędzie patentowym zarejestrowano ponad 100 rozwiązań, które miały ratować z grobów przedwcześnie pochowanych

 


Jednym z konstruktorów tzw. bezpiecznego grobu był Polak, carski szambelan Michał Karnice-Karnicki. W 1897 roku opatentował trumnę z dopływem powietrza, z dzwonkiem, a nawet alarmującą chorągiewką wystającą nad grobowiec. 

Kolejnym polskim konstruktorem wynalazków ratowania z grobów był Wojciech Kwiatkowski. Opatentował trumnę wyposażoną w jednorazowy system alarmujący - nad mogiłą wystawała rurka z mechanizmem uruchamianym przez nieumarłego – z rurki wyskakiwał wtedy pęk jaskrawych piór. To znak, że niedoszły trup jednak żyje. 

Popyt na "ratownictwo trumienne" był tak duży, że na cmentarzach pojawiło się mnóstwo wymyślnych grobów, np. skrzynia pogrzebowa z zainstalowaną drabiną albo trumna wyposażona w system dźwigarów i przekładni do podnoszeniu wieka.

 

 

Źródła:

www.nagrobek.org Grobowiec Anny Reginy Kilemann

"Na granicy życia i śmierci, czyli rzecz o pochówkach nie do końca zmarłych, porodach trumiennych i tafefobii", Adam Tyszkiewicz, Krzysztofa Schoeneich

"Żywe trupy. Prawdziwa historia zombie", Adam Węgłowski, Znak Horyzont, 2016;

"People Feared Being Buried Alive So Much They Invented These Special Safety Coffins", Lawrence Tarazano, Smithsonian Magazine

www.wikipedia.org Pogrzebani żywcem

 

 

 

Tagi:

pogrzeb,  smierć, 

Kliknij, aby zamknąć artykuł i wrócić do strony głównej.

Polecane artykuły:

Podobne artykuły:

Powrót
Wyszukiwarka
Newsletter
zapisz