Partner: Logo FacetXL.pl

Dietmar Hoffman miał wtedy 34 lata. Mieszkał pod Berlinem – w Henningsdorfie. Tu, gdzie dzisiaj. W małym, przytulnym domku położonym na skraju lasu. Odziedziczył go po dziadku. Ojca pamięta jak przez mgłę. Odszedł od nich, kiedy miał cztery lata. Wychowywała go mama. Kiedy skończył średnią szkołę i poszedł na studia – usamodzielnił się. W 1989 roku, kiedy upadł mur – upił się z radości. 

- Oglądałem wtedy telewizję i płakałem ze szczęścia – opowiada. - Nie mogłem uwierzyć w to, że w końcu ten sztuczny twór, za jaki uważałem NRD przestaje istnieć. Zazdrościłem przez lata wam, Polakom, że mogliście wtedy już jeździć na Zachód. Dla nas przez wiele lat to było praktycznie niemożliwe. Co najwyżej do Czechosłowacji czy na Węgry. Tam było najłatwiej pojechać. Do was trochę trudniej, bo już wtedy „mieszaliście” w Europie tymi strajkami. 

Dietmar do dzisiaj pamięta, jaka euforia wtedy panowała w NRD. Jednej nocy wszystko się zmieniło. Przede wszystkim ludzie. Nagle przestali się bać, głośno zaczęli wyrażać swoje opinie, krytykować ówczesne władze, także te lokalne. Wcześniej to było nie do pomyślenia. 

On sam, w połowie grudnia, wsiadł w swojego trabanta i wyjechał do RFN-u. Na kilka dni. Zobaczyć, jak tam właściwie jest.

- To był do tego momentu owoc zakazany – mówi. - Chciałem poczuć, jak tam żyją ludzie, którzy mówią tym samym językiem, mają taką samą historię jak my i oglądają te same filmy. Kiedyś wiele razy wyobrażałem sobie, jak wyglądałoby moje życie, gdyby Niemcy nie były podzielone. Może ojciec by nas nie zostawił? 

Przez dwa tygodnie żył w innym świecie. Nie do końca rozumiał, dlaczego zupełnie nieznajomi mieszkańcy chociażby Berlina Zachodniego, gdzie najpierw pojechał, ściskają i całują go z radości na ulicy? Czuł się jak na jakimś festiwalu radości i euforii. Z ciekawością patrzył na sklepowe wystawy, trzymając w ręku podarowane mu mu przez rząd RFN zachodnioniemieckie marki. Taki prezent dostał – chyba sto marek. Wszystko było inne – bardziej kolorowe, nowoczesne. W tym swoim trabancie wyglądał jak ubogi krewny zamożnych berlińczyków. Tych zachodnich. Jedyna rzecz, która go rozczarowała, to było piwo. Sądził, że złocisty trunek na Zachodzie – tak jak wszystko – będzie lepsze, smaczniejsze. Nie było. 

Dietmar był w szkole pionierem, potem w FDJ (komunistyczna organizacja Wolna Młodzież Niemiecka), co tydzień brał udział w uroczystej akademii szkolnej wychwalając ZSRR i socjalizm. Do dzisiaj pamięta propagandowe piosenki. Ma w domu jeszcze mnóstwo pamiątek z tamtego okresu, nawet chustę, którą zakładał do pionierskiego mundurka.

- Jako dzieciak wierzyłem w te wszystkie bzdury – przyznaje. - Jak większość. Nie było świętego Mikołaja, był Dziadek Mróz rodem z ZSRR, który roznosił podarki i nosił walonki. Pamiętam też, że jako dzieciak koniecznie chciałem zobaczyć zachodnie bajki-kreskówki. Dziadek nie chciał jednak przestawić anteny na dachu, żeby złapać zachodnie stacje. Bał się. Wtedy po Henningsdorfie chodziły takie specjalne patrole mieszkańców-ochotników, którzy obserwowali, kto w jakim kierunku ma skierowaną antenę. Jeśli na zachód – to groziło poważnymi konsekwencjami.

Do dzisiaj też pamięta inne absurdy rodem z NRD. Jak chociażby wlepianie mandatów kierowcom z RFN za przekroczenie prędkości mimo braku radaru. Wyglądało to tak: przy wjeździe na terytorium NRD strażnik graniczny wpisywał na blankiecie godzinę wjazdu. Inny, przy wjeździe do Berlina Zachodniego wiedział, ile mu czasu zajęło dojechanie na przejście i na tej podstawie – wyliczał średnią prędkość. Jeśli była bardzo duża – wypisywał mandat.  

 

Trabant - jeden z symboli NRD

Na studiach spotkał się po raz pierwszy z donosicielstwem. Omal nie wyleciał z uczelni. Skończyło się na naganie. Wszystko przez...Polaków. 

- Któregoś razu pojechaliśmy ze znajomymi do Frankfurtu nad Odrą – mówi. - Odwiedziliśmy tam jedną z koleżanek. Akurat byli u niej Polacy, którzy pracowali tam na budowie. Był alkohol, śpiewy. I wiadomo, jak to młodzi, zbuntowani, zaczęliśmy „politykować”. My raczej ostrożnie, z nieufnością, a oni bez żadnych hamulców – wyklinali Ruskich, socjalizm. Ja wtedy sporo wypiłem i pamiętam, że palnąłem, że najgorsze, co może być w NRD, to obowiązek wpisywania się do specjalnego zeszytu, kiedy odwiedzało się znajomego w osiedlowym bloku. Bo tak było przez jakiś czas. Rzuciłem jeszcze, że zazdrości Polakom, bo wtedy mogli już jeździć po świecie. Z pewnymi ograniczeniami, ale jednak.

Po kilku dniach musiał się z tego tłumaczyć przed dziekanem. W gabinecie był też przewodniczący roku. Dietmar wiedział, że nie ma sensu zaprzeczać. Zwalił winę na alkohol. Udało się. Został na uczelni, ale od tej pory się już pilnował. Domyśla się, kto go podkablował, ale nie drążył tego, z nikim też o tym nie rozmawiał. Po zjednoczeniu wielu wschodnioniemieckich obywateli rzuciło się na akta Stasi (służba bezpieczeństwa NRD-kz). Dietmar tego nie zrobił. Świadomie.

- Nie chciałem tak jak wielu moich kolegów przeżyć szoku – przyznaje. - Mój najlepszy kumpel dowiedział się z akt, że jego ojciec donosił na matkę i odwrotnie. Obydwoje byli szpiclami. To była rodzinna tragedia. Bardzo długo nie mógł się z tym pogodzić. Nie był w stanie zrozumieć, jak to był możliwe. Przez wiele lat nie kontaktował się z rodzicami. Dopiero po jakimś czasie dotarło do niego, jaką ten socjalizm mógł ludziom zrobić wodę z mózgu. Jego rodzice wybaczyli sobie. Do końca życia byli razem. Zmarli w odstępie tygodnia. Najpierw jego mama, potem ojciec. Ale najpierw pochowali syna. Zmarł dziesięć lat po naszym zjednoczeniu. Powiesił się.

Dietmar nie ukrywa, że dzisiaj jest jeszcze jedną nogą w NRD. Nie do końca mu się to życie w „nowych” Niemczech ułożyło.

- Tak jak wielu Polaków tęskni za PRL-em., to ja tak samo za częścią NRD – mówi. - Tę lepszą, bo taka też była. Nie mówię tego jednak głośno zwłaszcza przy młodych. Oni tego nie zrozumieją.

Brakuje mu stabilizacji i bezpieczeństwa. Jest na rencie. Ma niecałe 1600 euro. Niedużo. Zwłaszcza od kiedy jest wojna na Ukrainie. Oszczędza na czym się da. Zwłaszcza na ogrzewaniu. 

- Wiem, że większość z nas skorzystała na tym zjednoczeniu – podkreśla. - To było niesamowite, jak po latach rozłąki spotykały się znowu całe rodziny. Ile wtedy było radości i łez szczęścia! U mnie sąsiad z takiego typowego zrzędliwego gościa, stał się wesołym i uśmiechniętym człowiekiem. Tylko dlatego, że po latach odwiedził swojego syna w Monachium i po raz pierwszy zobaczył własne wnuki. Takich przypadków było mnóstwo. A ten syn zwiał wtedy z jakiejś konferencji naukowej, na którą pojechał do Niemiec. Tam ułożył sobie życie, ale ojcu zmarnował. Wiele razy był przesłuchiwany na policji. Z tego powodu był taki nie do życia.

Większość jego znajomych wyjechała na Zachód na początku lat 90. Mało kto wrócił. Tam sobie ułożyli życie. Czasami ich spotyka, kiedy przyjeżdżają w odwiedziny w rodzinne strony. Zdarza się, że wieczorem, przy kieliszku czegoś mocniejszego wspominają czasy NRD.

- Ja przegapiłem swoją szansę - nie ukrywa Dietmar. - Kariery nie zrobiłem, nie dorobiłem się. Żyję skromnie, ale tak jak mówiłem – ja jeszcze jestem jedną nogą w NRD. Mam w szopie wciąż swojego leciwego już simsona (motorower produkowany w NRD-kz) i czasami w weekend odpalam go i robię rundkę po okolicy. I wracają wspomnienia. Wie pan, że ja kiedyś to czasami domu i bramy nie zamykałem? To była bardzo spokojna okolica. Dzisiaj co rusz słyszę o włamaniu, pobiciu, rozboju. Nawet w Berlinie strach chodzić w nocy po ulicy. Kiedyś to było nie do pomyślenia. W tym „moim” NRD był porządek. Mówię to zupełnie poważnie. Każdy miał pracę, jak się żenił, to dostawał mieszanie, podobnie jak rozwodził. Żłobki czy przedszkola były za darmo, za grosze jeździło się na wczasy. Jedynie na samochód trzeba było czekać nawet kilkanaście lat. Nie było jedynie wolności. Dziś jest, nawet nadmiar, ale co z tego, jak mnie na wiele rzeczy nie stać. To NRD nie było takie złe. Dzisiaj o wszystko muszę się martwić, a kiedyś to państwo za mnie myślało. Wtedy, w 1989 roku płakałem ze szczęścia i myślałem, że to szczęście będzie trwać wiecznie. Myliłem się. Ale być może jestem wyjątkiem.  

 

 

 

 

 

 

Tagi:

nrd,  Niemcy,  zjednoczenie, 

Kliknij, aby zamknąć artykuł i wrócić do strony głównej.

Polecane artykuły:

Podobne artykuły:

Powrót
Wyszukiwarka
Newsletter
zapisz