Partner: Logo FacetXL.pl

Była godz. 8.30. Centrum Poznania. Większość mieszkańców była już w pracy, ale na ulicach było jeszcze sporo przechodniów. Nagle rozległy się strzały. Słychać je było gdzieś w górze. Nagle nad dachami domów pojawił się potężny samolot. Leciał nad ulicą Strzelecką. Bardzo nisko. O wiele za nisko i nie słychać było żadnego odgłosu silników. Ludzie z przerażeniem obserwowali ten lot w zupełnej ciszy. W pewnej chwili samolot zahaczył o budynek Robotniczej Spółdzielni Pracy i spadł u zbiegu ulicy Strzeleckiej oraz Drogi Dębińskiej. Maszynę podrzuciło jeszcze, po czym uderzyła w słup trakcji tramwajowej i runęła na ulicę. Na skutek upadku eksplodowały paliwo i amunicja znajdująca się w samolocie; pożar ogarnął też pobliskie drzewa i uszkodził okoliczne domy.

 


Śmierć na miejscu poniosło co najmniej dziewięć osób. Zginęło trzech wojskowych lotników oraz sześciu cywili – pracowników budujących trasę tramwajową i sieć telefoniczną

 


Tym samolotem był trzymiejscowy bombowiec Pe-2FT z czasów II wojny światowej, należący do stacjonującego na lotnisku na Ławicy 21. Pułku Lotnictwa Zwiadowczego w Poznaniu. Jego załoga wykonywała tego dnia rutynowy lot ćwiczebny nad miastem. Miał trwać zaledwie dziesięć minut. Gdy samolot leciał od strony Starołęki w kierunku lotniska, załoga zgłosiła problemy z prawym silnikiem; chwilę później awarii uległ też lewy silnik. Samolot zaczął opadać. Tracił prędkość.

Pilot postanowił jednak lądować awaryjnie - najpierw na Łęgach Dębińskich nad Wartą. Być może ten manewr zakończyłby się szczęśliwie, gdyby nie to, że akurat w tym czasie dzieci grały tu miejscu w piłkę. Pilot nie chciał ofiar - poleciał dalej. Chciał najprawdopodobniej wylądować na niezabudowanym terenie obok kościoła pw. Bożego Ciała przy ul. Krakowskiej. To mu się niestety nie udało.

Te strzały, które słyszeli świadkowie tuż przed katastrofę pochodziły najprawdopodobniej z karabinu umieszczonego na pokładzie bombowca. W ten sposób załoga chciała ostrzec ludzi na dole o niebezpieczeństwie - zwłaszcza robotników pracujących przy montażu linii telefonicznej. Część z nich dzięki temu zdołała uciec, schronić się. Nie wszyscy jednak. Wśród ofiar była trójka z nich. Oprócz 3-osobowej załogi zginęło też troje przypadkowych przechodniów.

Ówczesne władze zadbały o to, aby nie ujawniać szczegółów tego zdarzenia. Na próżno szukać medialnych wzmianek o katastrofie bombowca.

 


Doniesienie o katastrofie pojawiło się jedynie w poufnym, wewnętrznym biuletynie Komitetu Miejskiego PZPR, przeznaczonym dla lokalnego kierownictwa partii komunistycznej

 


Nikt postronny nie był dopuszczany w okolice tragedii. Milicja i wojsko otoczyło je szczelnym kordonem. Mimo to, niektórym udało się zabrać z miejsca katastrofy fragmenty z rozbitego samolotu. Bliscy tragicznie zmarłych nie otrzymali żadnych odszkodowań. Ich pogrzeby odbyły się po cichu, dyskretnie, a na nagrobkach nie było żadnej informacji ani o dacie zgonu, ani o okolicznościach śmierci.

Funkcjonariusze Urzędu Bezpieczeństwa grozili rodzinom ofiar, że trafią do więzień, jeśli będą rozpowszechniać informacje na temat tej katastrofy.

Wojskowe dochodzenie pod kierunkiem Sowietów trwało zaledwie kilka dni. Komisja nie znalazła innych przyczyn katastrofy jak jedynie błąd załogi. I to ją obarczyła winą za wypadek. Wprawdzie w dokumentach stwierdzono, że rzeczywiście doszło do awarii silnika, ale pilot spanikował, mimo, że mógł awaryjnie wylądować. Taka była oficjalna wersja.

Eksperci od lotnictwa podkreślają jednak, że rok wcześniej doszło do podobnej katastrofy Pe-2FT z Poznania, w którym też zginęła cała załoga. Okazało się, że piloci bali się latać tymi bombowcami z uwagi na ich usterkowość. Były to także maszyny już mocno wyeksploatowane. Co ciekawe, w katastrofie samolotu Pe-2FT zginął też jego konstruktor. W 1954 roku te maszyny wycofano z polskiego lotnictwa.

 


Prawda wyszła na jaw dopiero w 2007 roku, kiedy odtajniono dokumenty w IPN-ie

 


Ukazały się pierwszy artykuły prasowe i okazało się, że znaleźli się też świadkowie tamtych wydarzeń. Wyszło na jaw, że przez te wszystkie lata nie do końca było wiadomo, gdzie dokładnie runął bombowiec. Niektóre źródła podają, że na skrzyżowaniu ulic Droga Dębińska, Królowej Jadwigi (wtedy Marchlewskiego) oraz Garbary, a według wydawnictwa "Pamięci lotników wojskowych 1945–2003" samolot spadł po południowej stronie tego skrzyżowania, w miejscu, gdzie obecnie znajduje się budynek Akademii Wychowania Fizycznego.

Natomiast według relacji świadków, cytowanych w książce "Ściśle tajne" Krzysztofa M. Kaźmierczaka, do wypadku doszło po drugiej (północnej) stronie tego skrzyżowania, niedaleko kościoła pw. Bożego Ciała, u zbiegu ulic Strzeleckiej i Krakowskiej (obecnie stoi tam blok mieszkalny)

Po 56 latach, 10 czerwca 2008 roku Urząd Miasta Poznania ufundował kamienny obelisk z tablicą pamiątkową. Pomnik z nazwiskami ofiar katastrofy stanął na placu obok miejsca zdarzenia. Jest na nim niewielki fragment poszycia rozbitego Pe–2FT. Przekazał go jedne ze świadków, który jako dziecko był na miejscu tragedii i zabrał go na pamiątkę.

Pomnik na miejscu katastrofy

W wypadku zostało rannych także kilkanaście osób. Ich liczba też nie jest do końca ustalona, bo całe to wydarzenie było objęte ścisłą tajemnicą. Wiadomo jedynie, że wśród rannych byli m.in. pracownicy Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacyjnego w Poznaniu, którzy pracowali wtedy przy budowie linii tramwajowej na Rataje, oraz Poznańskiego Przedsiębiorstwa Robót Telekomunikacyjnych, którzy przy tej okazji rozbudowywali sieć telefoniczną.

 


W katastrofie zginęły następujące osoby:

Załoga:

chorąży Zdzisław Lara – pilot (pochowany w Gidlach koło Radomska)

chorąży Stanisław Kuć – nawigator (przeżył moment upadku samolotu, lecz ciężko ranny zmarł w szpitalu po kilku godzinach)

Józef Bednarek – strzelec-radiotelegrafista

pracownicy Poznańskiego Przedsiębiorstwa Robót Telekomunikacyjnych:

Władysław Benedyczak

Feliks Broda

Józef Gruszczyński

przypadkowi przechodnie:

Władysław Bibrowicz – rzemieślnik, prowadzący własny zakład ślusarski

Ignacy Roliński – emeryt (poparzony płonącym paliwem, zmarł po czterech dniach od wypadku)

Jadwiga Lehr – wdowa

W 2003 r. w wydawnictwie Bellona ukazała się książka pod redakcją podpułkownika Józefa Zielińskiego „Pamięci lotników wojskowych 1945-2003”. Zebrano w niej informacje o wszystkich znanych wypadkach lotniczych, do których doszło w peerelowskim lotnictwie. Zginęło w nich ponad 600 lotników, a wojska lotnicze straciły 460 samolotów. I choć dzisiaj te liczby szokują, to lista z całą pewnością nie jest pełna.

 


https://poznan.tvp.pl/60695661/utajniona-katastrofa-bombowca

 


http://paluki.tygodnik.pl/artykuly/zobacz/5245/45

 


https://dzieje.pl/wiadomosci/70-lat-temu-w-centrum-poznania-spadl-bombowiec

 


https://www.poznan.pl/mim/wortals/cik/news,1200/scisle-tajna-katastrofa,182585.html

Tagi:

samolot,  katastrofa, 

Kliknij, aby zamknąć artykuł i wrócić do strony głównej.

Polecane artykuły:

Podobne artykuły:

Powrót
Wyszukiwarka
Newsletter
zapisz