Partner: Logo FacetXL.pl

Piątkowo to dzisiaj część Poznania. Ponad sto lat temu była to niewielka wieś, do której na początku lat 20. przybyła rodzina Kosterów. Przez pewien czas przebywali na emigracji w Ameryce. Wrócili do kraju, kupili spore gospodarstwo obok najbliższych krewnych i poświęcili się rolnictwu. Byli spokojną, pracowitą rodziną.

14 lutego 1923 roku jeden z sąsiadów zaniepokoił się niecodziennym spokojem w obejściu Kosterów. Zazwyczaj od rana panował u nich ruch i harmider. Tymczasem na podwórku nie było widać żywej duszy, a krowy ryczały, domagając się dojenia.

Wszedł za furtkę.

 


Najpierw zobaczył zabitego psa. Już wtedy przypuszczał, że musiało się wydarzyć coś strasznego


Zaczął nawoływać domowników. Cisza. Wszedł do domu. Już w kuchni natknął się na zwłoki dzieci Kosterów - 6-letniego Edwarda i 12-letniej Genowefy, urodzonych jeszcze w Ameryce. Wszędzie było pełno krwi. Na głowie dzieci widać były rany zadane tępym narzędziem. Nie były to jedyne ofiary mordu.

W pokoju leżało ciało 2-letniego Ludwika. Zginął w taki sam sposób. Przybyła policja znalazła kolejne ofiary - w piwnicy stodoły, zagrzebane w sianie leżały ciała Piotra Kostery i 16-letniego parobka. W chlewie znaleziono Kosterową i ich służącą. Wszyscy zostali zabici uderzeniami w głowę tępym narzędziem.

Wieść o tragedii szybko rozeszła się po okolicy. Ruszył śledztwo. Jednym z pierwszych świadków był mleczarz. Przyznał, że jak co ranek przyjechał do Kosterów, żeby odebrać mleko. Długo mu nikt nie otwierał drzwi. W końcu usłyszał nieco zniekształcony głos, że tego dnia mleka nie będzie.

 


Mleczarz nie rozpoznał wprawdzie głosu Kostery, ale przez myśl mu nie przeszło, że przez drzwi słyszy głos mordercy

 

Na trop sprawy zbrodni nie trzeba było długo czekać. Kilka dni później ktoś próbował sprzedać w Poznaniu złoty zegarek, należący do Kostery. Gdy jubiler zażądał dowodu osobistego, sprzedający uciekł. Ślad po nim zaginął, ale policjanci przez wiele dni obserwowali miejsca, gdzie kręcił się ów podejrzany. W końcu dopisało im szczęście. Pewnego dnia zauważyli dwójkę mężczyzn niosących duży kosz. Szli w stronę stacji kolejowej. Jednym z nich był dobrze znany policji niejaki Panowicz, zaś drugim niespełna 24-letni Sobczak.

W koszu znajdowały się łupy z domu zamordowanych. Wśród nich była biżuteria, ubrania oraz niewielka gotówka.

Panowicz wyparł się udziału w napadzie i morderstwie, natomiast 24-latek wymyślił historię, która od samego początku wzbudziła podejrzenia śledczych. Sobczak miał rzekomo spotkać nieznanych ludzi, którzy zaproponowali mu interes - mieli pojechać do Piątkowa. Tam planowali skok. Sobczak miał jedynie stać na czatach i pilnować, czy nikt nie nadchodzi. Tak też rzekomo zrobił. Po napadzie sprawcy oddali mu część łupów i zniknęli.

Sobczak, żeby uwiarygodnić swoją historię, dokładnie ich opisał. Kilka dni później policjanci zatrzymali mężczyznę, który dokładnie pasował do rysopisu. Miał jednak pecha - zatrzymany miał mocne alibi. W dniu mordu przebywał w Gnieźnie.

 


Sobczak w końcu przyznał się do napadu i morderstwa

 


Lokalne gazety dość szczegółowo opisały jego dotychczasowe życie. Nie było ciekawe.

Był włóczęgą. Pochodził z niewielkiej wsi na Wielkopolsce. Chciał być ślusarzem, ale nic z tego nie wyszło. Gdziekolwiek się pojawiał, popadał w konflikt z prawem. Siedział już w więzieniu za kradzież. Od czasu do czasu pracował dorywczo jako parobek.

Pewnego dnia napotkał na swojej drodze swoją przyszłą ofiarę. Akurat szedł do Poznania. Koster go podwiózł. Kiedy dowiedział, że szuka pracy, zaproponował mu ją na swoim gospodarstwie. Szybko jednak przekonał się, że z nowego parobka będzie niewiele pożytku. Był leniwy i niechlujny.

Sobczak już wtedy obmyślił plan rabunku. W niedzielę wieczorem ukrył się w sianie w stodole. Gdy w poniedziałek o świcie przyszedł parobek, zaczekał aż wejdzie na drabinę i ciosem młotka zabił go na miejscu, przysypując ciało sianem. To była jego pierwsza ofiara. Potem były następne - jako kolejny zginął Koster, potem służąca, Kosterowa i dzieci. To on też odprawił z kwitkiem mleczarza.

Po makabrycznej zbrodni zabrał z domu ubrania i kosztowności, załadował wóz zbożem i kiedy szykował się do wyjazdu, usłyszał płacz najmłodszego dziecka - Ludwika. Bał się, że ktoś go usłyszy i odkryje szybko zbrodnię, dlatego wrócił do domu i zabił na koniec malucha. Także młotkiem.

Przed południem był już w Poznaniu. Sprzedał zboże, zjadł obiad w jadłodajni, poszedł do fryzjera, a potem kupił sobie nowe ubranie.

 


Przed jedną dobę przebywał w mieszkaniu prostytutki. Dał jej część zrabowanych pieniędzy

 


W mieście spotkał wkrótce Panowicza, z którym się przyjaźnił i zostawił mu swoje rzeczy. Przy wódce przyznał mu się do wszystkiego. To on był wtedy u jubilera, chcąc sprzedać złoty zegarek.

Podczas przesłuchania ani razu nie wyraził skruchy. O zabijaniu młotkiem opowiadał bez jakichkolwiek emocji - poza fragmentem o zabiciu najmłodszego dziecka. Wtedy mu się głos załamał i nawet się rozpłakał. Psychiatrzy orzekli, że w chwili zbrodni był jednak w pełni poczytalny.

Jeszcze przed ogłoszeniem wyroku poprosił śledczych o spotkanie z księdzem i najbliższymi. Sprawą zabójstwa Kosterów zainteresowała się nawet ambasada amerykańska. Zamordowany razem żoną miał amerykańskie obywatelstwo.

W kwietniu, dwa miesiące po dokonaniu zbrodni Sobczak został skazany na śmierć. Nawet jego adwokat nie próbował odwołać się od tego wyroku. Sprawca został rozstrzelany.

 

 

 

 


Źródło:

 


https://curioza.blogspot.com/2013/02/1923-masowe-morderstwo-w-piatkowie.html

 


Orędownik Wrzesiński, 17, 21 i 22 lutego oraz 17 kwietnia 1923 r., WBC Poznań

 


Goniec Wielkopolski, 17 i 20 lutego 1923 r.

 


Orędownik Ostrowski, 21 lutego i 6 czerwca 1923 r.

 


Gazeta Wągrowiecka, 18 kwietnia 1923 r.

 


Orędownik Wrzesiński,umery z 17; 21 i 22 lutego oraz 17 kwietnia 1923, Poznań
* Goniec Wielkopolski 17 i 20 lutego 1923 r
*Orędownik Ostrowski 21 lutego i 6 czerwca 1923
*Gazeta Wągrowiecka 18 kwietnia 1923

Tagi:

morderstwo,  zbrodnia, 

Kliknij, aby zamknąć artykuł i wrócić do strony głównej.

Polecane artykuły:

Podobne artykuły:

Powrót
Wyszukiwarka
Newsletter
zapisz