Do eksplozji doszło 1 lutego 1976 roku po godz. 22. Tak wspomina to jeden ze świadków tej tragedii. - W telewizji leciał polski film pt."Zazdrość i medycyna". Ojciec nie pozwolił mi oglądać, mówił, że jest dla dorosłych. Dlatego szybko zasnąłem i samego momentu eksplozji nie słyszałem - pisze internauta Yama na forum dawnygdansk.pl. - Pamiętam dokładnie, jak chwilę po wybuchu obudziła mnie moja babcia i wyprowadziła na zewnątrz, na podwórko. Paliła się ta część budynku, która była bliżej nas. Ściana, która była równoległa do naszego budynku (nr 14) nie zawaliła się, dzięki czemu ofiar było o wiele mniej.
- Pamiętam tamten dzień. Pękały ściany, szafy się przewracały, panika wielka. Wszyscy bali się wyjść z domu. Moja mama mówiła, że jakaś bomba musiała uderzyć. Pomyślałem: Jak jest bomba i mam zginąć, to niech chociaż zobaczę ten koniec świata - opowiadał dziennikarzom mieszkaniec budynku przy ul. Struga - nieco dalej od miejsca tragedii. - - Wyszedłem na dwór. W pierwszej chwili nic nie widziałem, patrzę, a po ulicy jakby świetliki biegały - co u licha? Idę, przeskakuję te świetliki, patrzę nagle, a domu, który tam stał, nie widać, taki kurz.
Stary, przedwojenny budynek z czerwonej cegły przy ul. Struga 12 przestał istnieć. Zawalił się niemal jak domek z kart. Najpierw jedno skrzydło, potem drugie.
W kamienicy mieszkały 44 osoby. Nie wszystkie w chwili wybuchu były w domu. W budynku znajdowało się m.in. sześć osób, które przyszły w odwiedziny.
Przyczyną katastrofy był wybuch wydobywającego się z nieszczelnych rur gazu. Wydostawał się on z biegnącego pod ziemią gazociągu. Ziemia wokół budynku była zamarznięta, więc gaz dostał się do wnętrza kamienicy. Przypuszczalnie do eksplozji doszło w momencie, gdy jeden z mieszkańców zszedł do piwnicy. Był to młody mężczyzna (zginął w wyniku wybuchu), który po zejściu na dół zapalił światło. I to prawdopodobnie - przeskakująca iskra - spowodowała, że stężony gaz eksplodował.
W tragedii ucierpieli wszyscy - poza dwoma rodzinami, które mieszkały na poddaszu - po tej stronie, gdzie nie wybuchł pożar. Ogromne szczęście miało młode małżeństwo, które tego dnia miało odwiedzić mieszkającą tu jedną z mam. W ostatniej chwili odwołali wizytę. Przełożyli ją o jeden dzień...
Tuż po wybuchu, jako pierwsi na miejscu pojawili się mieszkańcy z pobliskich domów. Wszędzie było pełno kurzu, pyłu i dymu. Jak twierdzili świadkowie, wokół zgliszczy było pełno mebli, a na pobliskich drzewach można było dostrzec kawałki ubrania. Rozległy się krzyki rannych.
- Podbiegam. Krzyk wielki, ludzie, którzy jeszcze żyją, wołają o pomoc - wspominał jeden ze świadków. - Wszystkich tam znałem, pomogłem wyciągnąć kolegi mamę, jego dziewczynę, potem innych ludzi, dopiero przyjechała milicja, straż. Na końcu pomógł nam milicjant, bo myśmy nie mieli już siły wyciągnąć Karinki (córki kolegi), która leżała w łóżeczku. Dziewczynka ocalała, bo belka z dachu oparta była o komin nad jej łóżeczkiem.
Akcja ratownicza trwała kilka godzin. Ostatnie ciała strażacy wyciągali już po północy. Był problem z identyfikacją kilku zwłok.
Jednego z mężczyzn udało się rozpoznać dzięki charakterystycznemu złotemu sygnetowi na palcu.
Wśród ofiar były dwie dziewczynki - 8-letnia Ania i 13-letnia Ela
- Pamiętam ten wybuch - napisała na portalu społecznościowym jedna z internautek. - Naprzeciw była Szkoła Podstawowa 30. Na drugi dzień po wybuchu po przyjściu do szkoły, naszym dziecięcym oczom ukazał się szokujący widok. Dzieci, które zginęły w tym wybuchu chodziły również do tej szkoły.
Jak twierdzili świadkowie tej tragedii, w wybuchu zginęło także małżeństwo, którzy w tym budynku mieli spędzić ostatni dzień. Dostali mieszkanie w Gdańsku-Oliwie. Następnego dnia mieli zamieszkać w swoim nowym mieszkaniu...
Mieszkańcy Gdańska długo jeszcze przychodzili w rocznicę tragedii, kładli kwiaty, zapalali znicze. U zbiegu ulic Kartuskiej i Łostowickiej stanął głaz upamiętniający to wydarzenie. Fundatorami tablicy upamiętniającej byli mieszkańcy dzielnicy Siedlce, a także członkowie rodzin poszkodowanych w tej tragedii.
Pół roku przed tym wydarzeniem miastem wstrząsnęła inna tragedia. W katastrofie promu pasażerskiego, pływającego przez Motławę, do której doszło 1 sierpnia 1975 roku, zginęło 18 osób. To były czarne dni w historii Gdańska.
Źródło:
https://historia.trojmiasto.pl/40-rocznica-wybuchu-gazu-na-Siedlcach-n98551.html
https://kfp.pl/wiadomosc/pamieci-ofiar-wybuchu-gazu-na-ul-struga-w-gdansku
https://gdansk.naszemiasto.pl/glaz-na-siedlcach-upamietni-siedemnascie-ofiar-wybuchu-gazu/ar/c1-2446175