Był 13 października 1923 r. Na placu przy prochowni głównego składu amunicji odbywała się poranna musztra. Ćwiczyli żołnierze z kompanii piechurów 21. Pułku Piechoty. Dochodziła godz. 9. Oficer prowadzący musztrę, por. Bakierowski zauważył w pewnej chwili smugę dymu unoszącą się nad wałem otaczającym prochownię. Zamarł z przerażenia. Zdawał sobie sprawę, że w magazynie znajduje się czterdzieści wagonów prochu. Włoskiego. Do tego wysokiej jakości. Natychmiast wydał rozkaz, żeby uciekać. Nie musiał powtarzać komendy. Wszyscy rzucili się w szaleńczą ucieczkę. Udało im się przebiec niespełna sto metrów. Wielu z nich ukryło się za budynkiem szwalni. Wówczas nastąpiła eksplozja.
Wybuch był tak potężny, że odczuli go nie tylko mieszkańcy Warszawy, ale i Otwocka, Rembertowa czy Piaseczna, a nawet odległego o kilkadziesiąt kilometrów Mińska Mazowieckiego
Nawet w promieniu siedemdziesięciu kilometrów od Warszawy słychać było odgłos wybuchu. W tym samym czasie inna grupa żołnierza miała ćwiczenia poza murami cytadeli - nad samą Wisłą. Po wybuchu wielu z nich wskoczyło z przerażenia do rzeki.
Tak wybuch opisywała ówczesna prasa:
(...) Wybuch poczynił ogromne straty we wszystkich niemal punktach miasta. Wielkie szyby lustrzane w oknach wystawowych zostały wypchnięte z ram i potrzaskane na drobne kawałki. Pęd i wiry powietrzne rozeszły się i były bardzo kapryśne. W jednych domach powylatywały szyby od frontu, w innych oficynach tylko częściowo, w jednym sklepie szyby wystawowe runęły, w sąsiednim zaś ocalały. (...)
Fala uderzeniowa uszkodziła wszystkie budynki na terenie cytadeli i okolicy. W różnych częściach Warszawy zawaliły się balkony. Wybuch naruszył też konstrukcje obu wież kościoła św. Floriana na Pradze. Nad całym praktycznie miastem unosił się przed długi czas czarny, gryzący dym.
Ucierpiało także budowane akurat osiedle wojskowe na Żoliborzu.
(...) Miała to być zaciszna przystań dla wielu rodzin pracującej inteligencji, które dotychczas przechodziły udrękę bezdomności (...) Eksplozja jednak uderzyła z taką siłą w Żoliborz, że większość domów nie nadaje się do zamieszkania(...). Dla rodzin, które tu zamieszkały lub miały niebawem znaleźć dach nad głową, jest to klęska niepomierna - pisał dzień po wybuchu "Kurier Warszawski".
Po mieście krążyła plotka, że liczba ofiar może być w tysiącach. W eksplozji zginęło 28 osób
Wśród nich była cała załoga rusznikarzy i osoby pracujące przy segregacji amunicji, ale także rodziny służących w cytadeli żołnierzy, przede wszystkim kobiety i dzieci. Rannych zostało ponad 90 osób.
Tuż po wybuchu, kiedy tylko opadł kurz i dym, w kierunku cytadeli ruszyły tłumy ciekawskich. Ale nie tylko. Także ci, którzy obawiali się o losy swoich najbliższych mieszkających w pobliżu. Zastali przerażający widok. Wszędzie były kupy gruzu, żelastwa. W miejscu wybuchu był ogromny krater. Miał kilkanaście metrów średnicy. Skutki wybuchu mogłyby być o wiele większe, gdyby nie fakt, że sama konstrukcja prochowni była częściowo zagłębiona w ziemi.
Dzień po tym zdarzeniu, do Warszawy napływały depesze kondolencyjne z różnych zakątków Europy. Wystosował ją m.in. papież Pius XI, były nuncjusz apostolski w Polsce.
Tego samego dnia powołano specjalną komisję, która miała wyjaśnić przyczyny wybuchu.Ustalono, że bezpośrednimi świadkami eksplozji mogło być sześciu robotników oraz żołnierz stojący na warcie. Odnaleziony jedynie ich ciała.
Po wartowniku pozostały jedynieresztki służbowego pasa
Od początku śledztwa wykluczono wypadek jako przyczynę eksplozji. Miał to być zamach. Podejrzenia padły na skrajną lewicę. W samej tylko Warszawie aresztowano ponad 200 osób związanych z ruchem komunistycznym, a kilkadziesiąt innych zatrzymano w innych częściach kraju.
„Zbrodnicza ręka dokonała w dzisiejszym dniu zamachu w stolicy Państwa przez wysadzenie w powietrze prochowni w Cytadeli warszawskiej. [...] Po próbach terroru przez rzucanie bomb w różnych miastach Polski i zamachach na urządzenia kolejowe, wybuch dzisiejszy jest nowym krwawym wyrazem bezwzględnej walki z państwowością polską – walki prowadzonej od długiego czasu na różnych polach życia państwowego” – powiedział po posiedzeniu rządu premier Wincenty Witos. Do dziś nie wiadomo do końca, kto stał za tym zamachem.
Ofiarom zorganizowano wojskowy pogrzeb z honorami. Zmarłych pochowano na wojskowych Powązkach, z wyjątkiem szeregowego Dawida Katza, którego szczątki spoczęły na cmentarzu żydowskim.
Źródło:
https://ipn.gov.pl/pl/aktualnosci/42268,Zamach-w-Cytadeli-Warszawskiej.html
https://dzieje.pl/wiadomosci/100-lat-temu-doszlo-do-komunistycznego-zamachu-na-warszawskiej-cytadeli
https://dlibra.kul.pl/dlibra/publication/23057/edition/22018/content
"Niezatapialni i łódź podwodna", autor: Marcin Ludwicki, wyd. Fronda.