Jego ofiarami były najczęściej prostytutki. Zabijał je głównie uderzeniem młotka w głowę. Używał też noża i śrubokręta.
Pierwszą śmiertelną ofiarą Sutcliffa - w 1975 roku - była matka czwórki dzieci. Feralnego dnia wyszła wieczorem z domu do pubu. Wracała autostopem. Na swoje nieszczęście, kierowcą który się zatrzymał był właśnie Sutcliff. Nie dojechali do niej. Zatrzymał się niedaleko jej domu. Zaproponował seks. Kobieta zgodziła się. Wtedy zaatakował. Uderzył ją dwa razy młotkiem, po czym chciał odjechać. Wtedy dotarło do niego, że kobieta może przeżyć. Nie chciał ryzykować - widziała jego twarz. Wrócił i wielokrotnie wbił jej nóż w podbrzusze i kark. Nie przeżyła. Jej zwłoki znalazł rano mleczarz.
Jak się okazało po latach , Sutcliff już wcześniej próbował zabić trzy kobiety. Pracował wtedy jako zawodowy kierowca ciężarówki.
Zabierał przygodne pasażerki, proponował seks, po czym za każdym razem usiłował zabić młotkiem
Jedna z kobiet, która cudem przeżyła, była operowana przez 12 godzin. Inna z kolei, ciężko ranna, przeszła kilkaset metrów i zauważył ją przygodny kierowca.
Kto wie, czy do tej makabrycznej serii zbrodni doszłoby, gdyby jego pierwsza niedoszła ofiara nie wycofała wobec niego oskarżenia. W 1969 roku Sutcliff uderzył ją kamieniem w głowę. Przeżyła, ale nie chciała, żeby sądzono sprawcę.
Kolejna jego ofiara nie miała tyle szczęścia. Sprawca zadał jej pięćdziesiąt ciosów śrubokrętem
Wcześniej ogłuszył ją młotkiem. Nie miała szans na przeżycie. Był coraz bardziej brutalny. Jedną ze swoich ofiar, 20-letnia kobietę zabił z wyjątkowym okrucieństwem, a zwłoki ukrył na cmentarzu. Po kilku dniach wrócił w to miejsce i ponownie pastwił się nad ciałem.
"Rozpruwacz z Yorkshire" - bo tak zaczęto go nazywać - atakował regularnie co kilka miesięcy. Kilka kobiet jednak przeżyło. Kobiety w północnej Anglii bały się wychodzić na ulicę. Policja powołała specjalną grupę dochodzeniową, która wzięła pod lupę m.in. wszystkich mężczyzn korzystających w ostatnich latach z usług prostytutek. Na liście podejrzewanych pojawiał się Sutcliff, ale policjantom za każdym razem brakowało niebitych dowodów o jego winie. Drań miał też niebywałe szczęście. Przy jednaj z ofiar znaleziono banknot. Wytypowano trzysta osób, które mogły go mieć w swoim portfelu. Wśród nich był sprawca. Alibi zapewniła mu jego żona. Wywinął się.
Policja pracowała dzień i noc. Deptała niemal sprawcy po piętach
Apele o pomoc w mediach w pewnym okresie dochodzenia bardziej zaszkodziły niż pomogły. Wszystko przez "dowcipnisia", który przyznał się, że to on jest seryjnym mordercą i dłuższy czas kierował funkcjonariuszy na fałszywy trop. Stracili tylko czas na poszukiwania. W tym czasie Sutcliff znów zaatakował.
Wpadł przez zupełny przypadek. 2 stycznia 1981 r. pojechał z prostytutką w Sheffield w ustronne miejsce. Uprawiali seks, kiedy przyłapał ich patrol policji. Kobieta powiedziała, że Sutcliff jest jej chłopakiem. Miejscowi policjanci rozpoznali jednak, że jest ona miejscową prostytutką, a do tego poszukiwaną do odbycia kary. Zabrali ich do radiowozu. Sutcliff był w poważnych tarapatach. Miał przy sobie młotek i dwa noże - narzędzie zbrodni, których miał użyć i w tym przypadku. Poprosił policjantów, żeby pozwoli mu się załatwić w ustronnym miejscu. Zgodzili się. W ten sposób pozbył się młotka i noża. Drugi nóż ukrył w toalecie już na posterunku.
Po sprawdzeniu w kartotece okazało się, że numery rejestracyjne samochodu Sutcliffe’a, należą do zupełnie innego auta. I zaczęły się dla niego schody. Przyznał się, że tablice ukradł. Zrobił to, bo rok wcześniej, w 1980 roku wpadł na jeździe po alkoholu. Wiedział, że czeka go rozprawa i straci prawo jazdy. Ale że kończyło mu się ubezpieczenie, to używał skradzionych tablic rejestracyjnych.
Nie to go jednak pogrążyło. Policja miała u siebie próbkę krwi "Rozpruwacza z Yorkshire". Pobrali ją na miejscu zbrodni. Zgodnie z procedurą pobrali także krew od Sutcliffe’a. Takie mieli wytyczne - pobierano próbki krwi od każdego, kogo przyłapali z prostytutką. Sutcliff się nie wywinął. Miał bardzo rzadką grupę krwi. Była też zgodna z grupą krwi pozostawioną przez mordercę. Następnego dnia pojechali też w miejsce, gdzie przyłapali go z niedoszłą ofiarą. Przeszukali to miejsce i odnaleźli nóż oraz młotek. Nie miał też alibi.
Po dwóch dniach przesłuchań Peter Sutcliffe przyznał się do zbrodni
Zabił trzynaście kobiet, siedem poważnie okaleczył. Wyjaśniał, że zabijać kazał mu Bóg. Jezus miał do niego przemówić przez nagrobek pewnego Polaka o nazwisku Zapolski. “Kobiety, które zabiłem były brudne” - mówił policji. - “Cholerne prostytutki, które zaśmiecały ulice. Tylko odrobinę posprzątałem to miejsce”.
22 maja 1981 r. został skazany na dożywocie. Gdy został złapany opowiadał: "Czułem się chory i po części czekałem na to, kiedy policja zapuka do moich drzwi. Nadal starałem się zachowywać, jak gdyby nic się nie stało, mieszkając z moją żoną i teściami. Po tym pierwszym razie wytworzyłem w sobie i zbudowałem nienawiść do prostytutek".
Jeden z najokrutniejszych zbrodniarzy Anglii urodził się w 1946 roku. Miał pięcioro rodzeństwa - trzy siostry i dwóch braci. On był najstarszy. Ojciec był alkoholikiem. Bał się go. Był bardzo mocno związany z matką. Jako nastolatek podejmował się różnych zawodów. Pracował m.in. na cmentarzu jako grabarz. Opowiadał, że uwielbia tą pracę i lubi widok trupów. Według psychologów to wtedy zaczęła się u niego fascynacja śmiercią.
Skąd u niego wzięła się taka nienawiść do kobiet? Cześć lekarzy uważała wtedy, że przełomowym momentem w jego życiu był dzień, kiedy ojciec oświadczył w domu podczas kłótni, że wyidealizowana przez Sutcliffe’a matka zdradza go. To wtedy mógł uznać, że wszystkie kobiety są z natury złe.
Jeden z najsłynniejszych brytyjskich seryjnych morderców zmarł 13 listopada 2020 roku w szpitalu University Hospital of North Durham. Odmówił leczenia powikłań, które pojawiły się po przebyciu COVID-19. Miał 74 lata.
Źródło:
https://www.biography.com/crime/peter-sutcliffe
https://pl.celeb-true.com/peter-sutcliffe-infamous-english-serial-killer-also-known-yorkshire